Archiwum dla Marzec, 2017

eliza-michalik

Prof. Wojciech Sadurski w „Wyborczej” pisze o wielkim zadaniu prof. Małgorzaty Gersdorf, I prezes Sądu Najwyższego. Wyrzucona drzwiami kontrola konstytucyjna wróci oknem, jeśli każdy najzwyklejszy sędzia zacznie oceniać zgodność ustaw z konstytucją. Dlatego prezes Gersdorf, która nawołuje: miejcie odwagę, musi dać głowę.

wojciech-sadurski

Wniosek posłów PiS sugerujących nielegalność wyboru prof. Małgorzaty Gersdorf na pierwszą prezes Sądu Najwyższego jest z prawnego punktu widzenia tak bezpodstawny, że jedynym jego wytłumaczeniem jest makiawelizm. Chodzi o „wypranie” sędziów dublerów Trybunału Konstytucyjnego, wybranych na już obsadzone stanowiska. Zasypując TK wnioskami groteskowymi (wpisuje się w tę listę także niedawny wniosek Zbigniewa Ziobry o uznanie nielegalności powołania trzech „starych” sędziów TK), daje się spacyfikowanemu Trybunałowi szansę okazania swej bezstronności, nic przy tym nie tracąc. Z drugiej strony, stwarza się w opinii publicznej wrażenie, że jakieś prezeski wybrane w sposób nie całkiem czysty są po obu stronach sporu, więc lepiej machnąć na to ręką.

Tym razem cel został jednak wybrany bardzo przemyślnie z punktu widzenia demonologii PiS-owskiej. W odróżnieniu od raczej anonimowych dla opinii publicznej trzech sędziów TK profesor Gersdorf wyrosła na czołową postać polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie godzi się z rozmontowywaniem państwa prawa, już od dłuższego czasu wypowiada się krytycznie o zamachu PiS na zasady konstytucyjne, a chwilą kluczową, która uczyniła ją w oczach władzy wrogiem publicznym numer jeden, stało się jej wystąpienie z 31 stycznia przed sędziami apelacyjnymi i okręgowych. Wystąpienie, które – można to powiedzieć bez przesady – przejdzie do historii polskiego prawa.

Oto bowiem bez owijania w bawełnę pierwsza prezes SN wypowiedziała trzy prawdy.

Po pierwsze, zapowiadane przez władzę wykonawczą „reformy” sądów zagrażają niezawisłości sędziowskiej. Choćby przez to, że w Sądzie Najwyższym ma powstać Izba Dyscyplinarna, w której zasiądzie również tzw. czynnik społeczny, a taki mieszany skład będzie mógł usunąć każdego sędziego, „który nie zgadza się z poddaniem prawa potrzebom bieżącej praktyki i woli politycznej”.

Po drugie, kończy się w Polsce zadekretowane w konstytucji demokratyczne państwo prawa, bo demokratycznie wybrana większość zmienia konstytucję bez wymaganej większości, przez ustawodawstwo zwykłe.

I po trzecie, w obliczu tych zagrożeń dla państwa prawa i trójpodziału władzy specjalna odpowiedzialność spoczywa na sędziach. „Środowisko sędziowskie może pokazać klasę, na jaką nie jest stać wielu obywateli”.

Te trzy bardzo proste prawdy sprowadziły na profesor Gersdorf nagonkę, a przekazy dnia, tygodnia i miesiąca określiły szerszą klasę osób, na której należy skupiać niechęć społeczną: „kastę sędziowską”. Profesor Gersdorf stała się jej demonicznym uosobieniem.

Zabij wroga, nim się rozmnoży

W ataku na profesor Gersdorf zawiera się jednak większy zamysł.

W obliczu faktycznego rozbrojenia TK coraz częściej w debatach prawniczych pojawia się wizja alternatywnej wobec trybunału kontroli konstytucyjności ustaw, a mianowicie przez sądy powszechne, z sądem najwyższym jako ich zwieńczeniem. To w istocie najstarsza na świecie forma sądowej kontroli konstytucyjności, zainicjowana w USA przez sędziego Johna Marshalla w 1803 roku. Parafrazując, Marshall powiedział: „Jeśli mam przed sobą dwa prawa, które powinienem stosować w danej sprawie, ustawę i konstytucję, a dostrzegam między nimi sprzeczność – muszę wybrać konstytucję”. W ten sposób sędzia odmawia uznania ważności niekonstytucyjnej ustawy.

Taki system kontroli prawa, dokonywany przez sędziów wszystkich sądów, ale specjalnie (bo z mocą dla całego kraju) przez sędziów sądu najwyższego, przyjęty został w bardzo wielu państwach: Kanadzie, Japonii, Australii, Indiach… Jednak w większości państw europejskich przyjęto inny model – wyspecjalizowany trybunał. Co jednak czynić, gdy ten trybunał zostanie ubezwłasnowolniony?

Oczywista odpowiedź brzmi: obowiązek muszą przejąć na siebie sędziowie sądów powszechnych. Mają ku temu nie tylko prawo, ale także obowiązek. Konstytucja bowiem wyraźnie stwierdza, że jej przepisy stosuje się bezpośrednio (art. 8). Oznacza to, że w każdej sprawie, która ma konstytucyjne aspekty (a jaka ich nie ma?), sędzia musi uwzględniać nade wszystko konstytucję, a ustawę tylko w tej mierze, w jakiej jest z nią zgodna.

Taka filozofia jest śmiertelnym zagrożeniem dla PiS, bo kontrola konstytucyjności jego ustaw, właśnie wyeliminowana drzwiami, może wrócić oknem. Aby do tego nie dopuścić, należy skompromitować i zohydzić sędziów, którzy mogą się tego zadania podjąć. A jak skuteczniej to uczynić niż przez podważenie legalności urzędu pierwszej prezes?

Obie mają coś za uszami

Ale jest jeszcze jedna, wspomniana na początku, korzyść z ataku na Małgorzatę Gersdorf. Chodzi o to, by opinii publicznej zaszczepić przekonanie, że w przypadku obu prawniczek stojących na czele najwyższych sądów: Sądu Najwyższego i TK, jest coś tam nie w porządku z ich wyborem, a zatem zostawmy to prawnikom, niech się między sobą spierają do woli, a my z praktycznych powodów zaakceptujmy legalność wyboru obu pań.

Tymczasem między okolicznościami wyboru prof. Gersdorf i mgr Przyłębskiej nie ma żadnej symetrii. Gersdorf została wybrana na podstawie ustawy i regulaminu z 2002 roku, przyjętych 12 lat przed jej wyborem i nigdy niezakwestionowanych. Regulamin wyborów w SN został prawidłowo opublikowany, a w tym, że konkretyzacja ogólnych zasad wyboru zarysowanych przez Konstytucję RP i ustawę o SN została dokonana przez regulamin wewnętrzny, nie ma absolutnie nic dziwnego ani karygodnego. W istocie to normalna praktyka prawna.

Tymczasem mgr Julia Przyłębska została „wybrana” przez zgromadzenie, w którym zasiadali trzej dublerzy, o których TK jednoznacznie (3 i 9 grudnia 2015 r.) zawyrokował, że zostali wybrani nielegalnie, bo na miejsca już zajęte. Zabrakło głosowania nad formalną uchwałą o przedstawieniu kandydatur prezydentowi. Na dodatek mgr Przyłębska w żaden sposób nie spełnia konstytucyjnego wymogu „wyróżniania się wiedzą prawniczą”, jaki musi spełnić każdy sędzia TK, a więc tym bardziej – prezes.

Podważając legalność wyboru profesor Gersdorf, PiS pragnie propagandowo wybielić okoliczności wyboru mgr Przyłębskiej. Daje tej ostatniej możliwość okazania „wspaniałomyślności”, gdy Trybunał odrzuci wniosek posła Mularczyka. Ale jeśli tak się stanie, stanowić to będzie tylko potwierdzenie słów pierwszej prezes na spotkaniu z sędziami 31 stycznia: „Sądy łatwo przekształcić w igraszkę w rękach polityków”.

*Wojciech Sadurski – profesor prawa na Uniwersytecie Sydnejskim i profesor w Centrum Europejskim UW, obecnie gościnny profesor na wydziale prawa Uniwersytetu Yale w USA

Klasyka. W kraju udawać mocarstwo, uszy po sobie na zewnątrz. Ale żeby dać się zdominować Słowacji?

bartosz-t-wielinski

Janusz Lewandowski, eurodeputowany PO, pisze o PiS-ie, tj. psie ogrodnika.

PiS jak pies ogrodnika. Wersja eksportowa

waldemar-kuczynski

Najnowsza wunderwaffe, w osobie Saryusz-Wolskiego, wzbogaciła arsenał środków PiS ds. zwalczania Tuska w roli szefa Rady Europejskiej. Pomysłowości w destrukcji trudno im odmówić. Bywają ludzie kreatywni w psuciu i szkodzeniu. Bielan i Czarnecki na pewno zasłużyli na uznanie niedościgłego mistrza w tej dziedzinie – Jarosława Kaczyńskiego.

Nie ma w tej intrydze, szkodliwej dla Polski, nawet śladu myślenia pozytywnego. Ani śladu refleksji o polskiej racji stanu w tych niespokojnych czasach! Jest tylko partyjna rozgrywka, na użytek krajowy, bez względu na szkody międzynarodowe. Autorzy tej międzynarodowej intrygi nie są aż tak głupi, by nie wiedzieć, że Saryusz-Wolskiego używają instrumentalnie, byle zamieszać. On sam nie jest tak głupi, by nie wiedzieć, że nie istnieje jako kandydat w świecie realnym. Istnieje tylko w zmyślonym świecie PiS, w nadziei, że lud smoleński to kupi. Z pomocą telewizji Kurskiego.

Funkcja szefa Rady Europejskiej nie jest zarezerwowana dla Polski. Niezwykłe przełamanie monopolu Zachodu na najważniejsze funkcje w UE – najpierw Buzek jako prezydent Parlamentu Europejskiego, teraz Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej, wzięło się z walorów osobistych jednego i drugiego, ale było też wyrazem uznania dla Polski, podziwianej jako kraj sukcesu. Aż do roku 2015. Te polskie pozycje to jest niedościgle marzenie innych krajów, które dołączyły do UE po roku 2004. Są to funkcje poza zasięgiem małych ludzi, którzy uczestniczą w małostkowej zemście Jarosława Kaczyńskiego na Tusku. Na szczęście, nieudanej…

Polska PiS 2017 jest jak pies ogrodnika, tyle że w wydaniu eksportowym. Bo nie chodzi o sąsiedzką zawiść i krajowe podwórko. Rzecz dzieje się na oczach zdumionej Europy. Polski rząd i politycy rządzącej partii ścigają się na pomysły, jak dokuczyć rodakowi, który sprawuje najwyższy urząd w Unii Europejskiej. Sami nie mają szans, więc chwytają się wszelkich sposobów, byle zaszkodzić. Brzydko się chwytają!

Udział Saryusz-Wolskiego w tej ponurej farsie to jakieś tragikomiczne nieporozumienie. Nie można go traktować jak dziecko, zagubione we mgle polityki. Miał szansę zaprzeczyć. Nie wyparł się swego udziału. Wszystko wskazuje na to, że był świadomym uczestnikiem ataku na swego rodaka. Dał swoje nazwisko, będąc wciąż wiceszefem EPP. Nie ma czego szukać w świecie europejskiej chrześcijańskiej demokracji. Jeśli dobrze się czuje w gronie sprawców zamachu na demokrację, rządy prawa i pozycję Polski w Europie – jego sprawa. My czekamy na potwierdzenia mandatu Tuska, już w przyszłym tygodniu. Będzie to optymistyczny zadatek na przyszłość, na przekór „dobrej zmianie”.

natemat

Waldemar Mystkowski pisze o Dudzie.

prezydent-pomidor

Prezydent Pomidor, a nie Duda

Nie wiem, czy Pan Bóg w niebiesiech śmiał się z Andrzeja Dudy, bo ten pierwszy wszak jest niebytem, dzisiaj nieprzydatnym społecznie, acz w metafizyce owszem, ale Duda i polscy hierarchowie nie mają zbytniego pojęcia o metafizyce, tylko o pilnowaniu swoich ziemskich interesów.

Nie wiem też, czy Panu Bogu zależy na poście (przefasowany rytuał koszerności, bo chrześcijaństwo jest z żebra wiary mojżeszowej), acz miał sens w Średniowieczu, lecz niebyt (figuratywny), w którego wierzy Duda, musiał zmartwić się „kiełbaską” Dudy na Kasprowym Wierchu, bo ta zamieniła się w faszerowany pomidor.

Chciałem przypomnieć Dudzie i jego niewydarzonym ludziom od public relations (niekwestionowani grafomani), iż to jeszcze gorzej, bo faszerowany pomidor jest mniej „postny” od kiełbaski, a to dlatego, że idea postu zakłada ubogość, czyli w tym wypadku – porównawczo – zamiast włosienicy Duda włożył na siebie garnitur od Armaniego. Niech Duda dowie się, jak ludzie ubodzy się pożywiają, raczej postną kiełbaską niż faszerowanym pomidorem, serwowanym zresztą u Ritza.

Ale prezydenta mamy złamanego, czyli w sprawowaniu funkcji zakłamanego. Wychodzi na to, że Duda nie chciałby łamać postu, ale Konstytucję owszem złamie, bo „pan” z Nowogrodzkiej mu kazał. I jeszcze warto byłoby przypomnieć Dudzie, że nie został wybrany na prezydenta Watykanu, ani nawet PiS-u, ale Rzeczpospolitej.
Z tej afery kiełbasianej wyszedł więc Dudzie jad kiełbasiany. Tak wygląda polska katolicka „poezja” lingwistyczna. a przy okazji: z powodu jadu kiełbasianego zmarł nasz wieszcz A. Mickiewicz. I może ta kiełbaska pomidorowa coś zawierała w sobie, jakieś toksyny umysłowe, bo oto Duda przemówił w Witowie k. Zakopanego na starcie biegu „Szlak bez granic”. Uwaga! – bo podejrzewam u Dudy coś pochodnego od choroby morskiej.

Oto Duda w swojej retoryce wraca do Kasprowego Wierchu, gdzie rozmawiał z prezydentem Słowacji Andrejem Kiską (stąd ta kiełbasa, bo drzewiej mówiono na nią kiszka), iż rozmawiał „o rozwoju więzi nie tylko pomiędzy Polską i Słowacją”, ale w znacznie szerszej formule „tzw. Trójmorza”. Ki diabeł? – może zapytać wierzący w piekło (kolejna idea zapożyczona z mitologii orfickiej) – słyszało się o Międzymorzu, takie endeckie farmazony, ale Trójmorze? I szybciutko poznajemy, jakie to fale szumią w głowie Dudy. Cytuję: „Aby były dobre połączenia pozwalające nam na sprawne przemieszczanie się, na taką spokojną i łatwą turystykę od Morza Bałtyckiego aż do Morza Czarnego i Adriatyckiego”.

Ktoś przytomny powie: ależ tak jest już od dawna w Unii Europejskiej, nie potrzeba jakiś nowych idei otwarcia przejść granicznych. Dalej Duda mówił: „Wystarczy, że wszędzie przeprowadzimy takie inicjatywy łączące czy likwidujące granice, że wszędzie będziemy mówili o potrzebie komunikacji, potrzebie spotkania. Ta wielka idea połączenia trzech mórz”. No, wycofuję się. Bo z wcześniejszego mojego wywodu można byłoby sądzić, iż Duda cofnął się do Średniowiecza. Tak daleko się nie cofnął, cofnął się do czasu, gdy Polska nie należała do Unii Europejskiej, gdy nie było strefy Schengen. Więc nie bądźcie zdziwieni, że Duda chce podnosić szlabany między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem.

Takiego cofniętego mamy prezydenta. Czym nafaszerowano tego pomidora? A może jest tak, jak w tej dziecięcej zabawie, w której na każde pytanie dla rozśmieszenia odpowiada się: pomidor. I my Polacy nie mamy prezydenta tylko Pomidora. Acz poprawnie powinno być: Pomidor. Duda? Pomidor. Prezydent? Pomidor.

Jaki ten Gałczyński był przewidujący, gdy pisał satyrę na Polskę sanacyjną: „Skumbrie w tomacie”:
Raz do gazety „Słowo Niebieskie”
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem
(skumbrie w tomacie pstrąg)„. itd.

Dzisiaj tego staruszka z pieskiem należy tylko zamienić na staruszka z kotkiem. Tak walnięto Polskę pomidorem. A mnie osobiście na pewien czas odstręczać będzie zupa pomidorowa. Cofa mi się.

c6euw9jwcaeoxzs

>>>

A CZY NIE POWINNO BYĆ TAK, ŻE WŚRÓD KSIĘŻY, NAMIESTNIKÓW BOGA WŚRÓD LUDZI, NIE POWINNO BYĆ PEDOFILII W OGÓLE ???!!!

c5_lwibxmaacymg

Tęskonota.

c6aqajpwaaab8zi

PiS snuje intrygę wokół I prezes Sądu Najwyższego, Małgorzaty Gersdorf. O co chodzi? – pisze Dominika Wielowieyska („Wyborcza”). Akcja PiS przeciwko prezes Sądu Najwyższego Małgorzacie Gersdorf ma drugie dno. W tej rozgrywce chodzi o zupełnie inną panią prezes.

akcja-pis

Poseł Arkadiusz Mularczyk wraz z grupą posłów PiS zapytał Trybunał Konstytucyjny, czy przepisy, na podstawie których wybrano prezes Sądu Najwyższego, są zgodne z konstytucją. Jeśli nie, to – zdaniem Mularczyka – wybór prof. Gersdorf na to stanowisko jest nieważny.Wniosek jest absurdalny. Dziennikarze, zadając pytania Mularczykowi, szybko tego dowiedli. Poseł PiS plątał się albo mówił nieprawdę, np. że regulamin wyboru prezesa SN nie był publikowany, a był – w Monitorze Polskim. Ale w tej sprawie nie o to chodzi. Mularczyk został kamikaze w ściśle określonym celu. Wbrew pozorom nie jest nim ani zemsta, ani odwołanie prof. Gersdorf. Choć dla PiS jest niewygodna, bo odważnie mówi o łamaniu konstytucji i naruszaniu zasad państwa prawa. Nie wykluczam wcale, że PiS chce panią prezes postraszyć, a jeśli będzie to tylko możliwe, to chętnie pozbawi ją stanowiska. PiS nie respektuje żadnych granic. Pisowski Trybunał wyda najbardziej absurdalne orzeczenie i uzasadni każde bezprawie.

(CZY LUDZIE WYSTAWIAJĄ SIĘ NA POŚMIEWISKO Z GŁUPOTY CZY NA CZYJEŚ POLECENIE? BO NIE BARDZO POTRAFIMY TO SOBIE WYTŁUMACZYĆ.._

c58qiw0xeaa3hga

Myślę jednak, że Mularczykowi chodzi o paraliż Sądu Najwyższego, o zakwestionowanie prawa sędziów do orzekania, bo ten sąd właśnie ma się wypowiedzieć w sprawie wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Według wielu autorytetów prawniczych Przyłębska nie dopełniła wymogów uchwalonej ostatnio przez PiS tzw. ustawy wprowadzającej o TK. Ustawa ta stanowi, że kandydatów na prezesa Trybunału zgromadzenie ogólne przedstawia prezydentowi „w formie uchwały”. Ale takiej uchwały zgromadzenie nie podjęło. Z prostego powodu: pani Przyłębska nie miała poparcia większości sędziów Trybunału.

Cała intryga polega tym, by zamieszać w sprawie prezes Gersdorf pod hasłem: tam też nie było przedstawienia kandydatów prezydentowi w formie uchwały, tak jak w przypadku Przyłębskiej. PiS chce nas utopić w kazuistycznych detalach i przygotować grunt pod kolejną polityczną akcję na wypadek, gdyby Sąd Najwyższy zakwestionował wybór obecnej prezes Trybunału. Partia rządząca zamierza jej bronić jak niepodległości, bo sędzia Przyłębska gwarantuje pełne podporządkowanie TK PiS-owi.

Oczywiście wybór prezesa SN odbył się zgodnie z prawem, a wybór prezes Przyłębskiej – nie, bo sędzia z nadania PiS złamała przepisy, które PiS sam ustanowił. Ale czy wyborcy zagłębią się w szczegóły? PiS będzie powtarzał: to jakieś prawnicze dywagacje, kto by tam na to zwracał uwagę. To jest właśnie sposób na demontaż państwa prawa. Poprzez chaos.

„NASZE ANALOZY PRAWNE”… pozamiatane

c5_aidgwaaakrnf

Monika Olejnik pisze o cięciach PiS. Co by tu wyciąć? Idą jak burza. Wycinają wszystko, co się da, począwszy od drzew. Wszystko dla dobra obywatela. Jednak jak wyciąć Tuska to największy ból głowy rządzących. Opluć, intrygować – to ich zadanie.

pis-wycina

Wyciąć pigułkę „dzień po” dla dobra kobiet, bo przecież są idiotkami i nie potrafią jej brać. Muszą to robić pod okiem lekarza. Wyciąć Trybunał Konstytucyjny, sparaliżować go – to kolejne hasło PiS.

Minister Zbigniew Ziobro, ku zdumieniu Jarosława Kaczyńskiego, składa wniosek o wykluczenie trzech sędziów TK, wiadomo których – nie swoich.

Poseł Arkadiusz Mularczyk stał się twarzą wniosku 50 posłów o zbadanie zgodności z konstytucją wyboru prezes Sądu Najwyższego. Do niedawna wrogiem PiS był Andrzej Rzepliński, teraz stała się pierwsza prezes Małgorzata Gersdorf.

Poseł Mularczyk kompromituje się, wali głową w ścianę. Studenci prawa powinni obejrzeć konferencję prasową adwokata Mularczyka. Dobrze, że jest posłem, a nie obrońcą, bo jego klienci mogliby być niezadowoleni z wyroków sądu.

Im większe zamieszanie, tym łatwiej przykryć to, co się dzieje w polskiej armii. A tam trwa wycinka na całego: generałów, pułkowników, osób kompetentnych, docenianych przez NATO, walczących w Afganistanie, w Iraku. Wszystko po to, żeby w armii Macierewicza byli mierni, ale wierni.

Beczka śmiechu czy ściana płaczu?

c5_q8n9waaejis9

Minister od wycinania drzew pisze pean na cześć dyrektora Radia Maryja, dziękując mu wprost za poparcie w wyborach parlamentarnych.

Co na to Kościół, Episkopat, który tylko wzburza się „Klątwą”, a niczego innego poza tym nie widzi?

Po raz pierwszy w historii urzędujący minister składa akt miłości księdzu, pisząc o nim m.in., że broni polskich lasów państwowych, widzi dramat Puszczy Białowieskiej, wszechstronnie wykształcony, znający bardzo dobrze historię Polski, narodu, Kościoła. Autorytet w kwestiach takich, jak: wartości chrześcijańskie, etyka i moralność (przypominam, że to Rydzyk mówił o Marii Kaczyńskiej, że jest czarownicą i powinna się poddać eutanazji). Jest wizjonerem, sprzeciwia się gender i wspiera tradycyjny model rodziny. Jemu wycięcie nie grozi.

Ale czy zostało coś jeszcze do wycięcia?

c5_orw8wyaizdfg

HIPOKRYZJA PiS W NAJCZYSTSZEJ POSTACI

c5_cmvsxqaaigfj

Waldemar Mystkowski pisze o „bohaterach PiS. Przyłębskich i Muszyńskim.

c58wl76wuaejbnh

Pisowskie haki na ambasadora i sędziów TK

Ambasador Polski w Berlinie Andrzej Przyłębski złapany in flagranti zachowuje się typowo dla swojej sytuacji. „Potknął się i w tym samym czasie spadły mu spodnie”.

Coś tego „w tym samym czasie” jest za dużo. Dla portalu braci Karnowskich Przyłębski o swoim TW Wolfgang mówi: „Niewykluczone, że szantażowany na okoliczność niewydania paszportu, mogłem podpisać jakieś zobowiązanie”. Nie wyklucza, że był szantażowany, a więc nie wyklucza, że nie był szantażowany, a ponadto podpisał „jakieś” zobowiązanie.

Wszystko to rozmyte, przypuszczająco o sobie, jakby był kimś innym. Chce siebie usprawiedliwić, bo w następnych zdaniach Przyłębski opowiada, co powiedział esbekowi po powrocie z Anglii: „był czerwiec roku 1979, po powrocie opowiedziałem o moim pobycie. W moich słowach nie było żadnych rewelacji.”

Używając języka Przyłębskiego należałoby owo zdanie zbudować: „możliwe”, że nie było rewelacji. A więc możliwe, że były rewelacje.

Pamiętajmy, że zaraz nastąpił czas „Solidarności”. SB zajęła się zupełnie czym innym. Przyłębski ponoć zerwał współpracę. Znowu używa trybu przypuszczającego: „Wydaje mi się, że na początku 1980 roku poinformowałem pisemnie, że nie chcę dalszych takich spotkań”.

Jakieś strasznie uprzejme to SB było, można było tajnym służbom odmówić pisemnie. No, działali w białych rękawiczkach. A jeszcze ciekawsze jest, jak Przyłębski opowiada, gdy teraz był sprawdzany przez ABW. Opowiada nasz „bohater”: „Kiedy ABW mnie sprawdzała, to całą tę sytuację przypomniano. Ja to jakoś zrekonstruowałem, opowiedziałem to oficerom i oni uznali, że  to nie spełnia pięciu kryteriów współpracy z SB. W związku z tym otrzymałem certyfikaty dostępu do tajnych materiałów”.

c56upzxwgaazowp

Czyli nie mieli jego teczki, tylko wierzyli mu na słowo. Ciekawe, jak wyglądają notatki z tego sprawdzania przez ABW. Jeszcze bardziej „żartobliwy” jest język Przyłębskiego, co napisał w oświadczeniu dla IPN, bo i do tego jest zobowiązany jako dyplomata: „Nie pamiętam, czy w oświadczeniu do IPN napisałem o podpisaniu zobowiązania.”

W przypadku Przyłębskiego działa syndrom „w tym samym czasie”, który może wyjaśnić, dlaczego został on ambasadorem, a jego żona Julia prezes Trybunału Konstytucyjnego.

Mianowicie w tym samym czasie w polskiej ambasadzie w Berlinie pracują obydwoje Przyłębscy i Mariusz Muszyński, dzisiaj najbliższy współpracownik Przyłębskiej w Trybunale Konstytucyjnym, w zasadzie to on w nim trzęsie, prezes Przyłębska jest li tylko kwiatkiem do kożuszka. Ów Muszyński w latach 90. pracował w tajnych służbach i z tego powodu został wydalony z Niemiec.

Składamy zatem to kupy wszystkie „w tym samym czasie” i może nam się złożyć całkiem fikuśne in flagranti. A na pewno na klasykę PiS, iż „za dużo tych przypadków”. Kto zatem kim trzęsie? Kto kogo szantażuje? Dlaczego nie złożyli wcześniej prawdziwych oświadczeń, dlaczego kłamali, itd.?

Za dużo tych potknięć i opadających spodni. Tak mniej więcej wygląda pisowska ruja i poróbstwo. Do bezprawia PiS potrzebne takie postaci zakłamane, unurzane w błocku, aby mieć na nich haki, aby robili, co im prezes nakaże.

BEZ SŁÓW. WSZYSTKO WIDAĆ…

c581ypkwyaelwyf

KTOŚ ROZKMINI?

c580fuzxeaah7a3

>>>

CZY NIE POWINNI ZOSTAWIĆ POLITYKĘ I ZAJĄĆ SIĘ WALKĄ Z GWAŁTAMI W KOŚCIELE? ILU JESZCZE GWAŁCICIELI UKRYWAJĄ?

c58mf78wyaasi7t

HIPOKRYZJA I AROGANCJA W NAJCZYSTSZEJ POSTACI. CZY ŻONĘ NA ZAKUPY TEŻ WOZI ZA NASZE PIENIĄDZE???

c57on-hxmaqfiaq

Znakomity felieton w „Wyborczej” Wojciecha Maziarskiego. Palce lizać. Wybiegnijmy myślami trochę naprzód. Do chwili, w której PiS straci władzę. Jestem pewien, że podniosą się wówczas głosy, by partię tę uznać za organizację przestępczą i zdelegalizować, a Kaczyńskiego, Ziobrę i całe kierownictwo postawić przed sądem i Trybunałem Stanu.

wojciech-maziarski

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga przysłała mi list zawiadamiający, że umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych – czyli konkretnie premier Beatę Szydło – którzy wbrew prawu nie opublikowali orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Poinformowała mnie o tym, bo wcześniej złożyłem doniesienie o popełnieniu takiego przestępstwa. A umorzyła dlatego, że „stwierdziła brak znamion czynu zabronionego”.

Ciekawe. Gołym okiem widać, że prawo zostało złamane, a prokuratura „nie stwierdza znamion”. Właśnie po to potrzebna była PiS-owi tak zwana reforma pozbawiająca prokuraturę niezależności i podporządkowująca ją ministrowi. Teraz Zbigniew Ziobro może przydzielić do prowadzenia sprawy odpowiedniego człowieka, który tam, gdzie jest przestępstwo, stwierdzi brak znamion, a tam, gdzie przestępstwa nie ma, odkryje wyraźne znamiona.

Dziś już wkraczamy w drugi etap „reformowania” Polski – po prokuraturze czas na odzyskanie sądów, które wciąż jeszcze orzekają w sposób niesłuszny. Sędziowska kasta w ogóle nie słucha, co mówią do niej panowie Polski, nie podporządkowuje się ich poleceniom i w sposób patologiczny uniewinnia różnych chuliganów. Na przykład tych, którzy w Augustowie zadawali niewygodne pytania kandydatce na senatorkę PiS. Wyraźnie powiedział suweren Jarosław Zieliński, że agresorzy mają zostać ukarani, a co zrobił sąd? Nie dość, że ich uniewinnił, to jeszcze się wymądrzał i ośmielał pouczać władzę.

Albo ci lekarze, którzy mieli wyleczyć ojca Zbigniewa Ziobry, a nie wyleczyli. Przecież to oczywiste, że powinni zostać ukarani – a sąd ich uniewinnił, bo jego zdaniem śmierć ojca ministra nie miała związku z działaniami lekarzy.

Czy trzeba więcej dowodów, że sądy są przeżarte patologiami? Że potrzebna jest pilna reforma i objęcie ich demokratyczną kontrolą Prawa i Sprawiedliwości? Tyle że każdy kij ma dwa końce. Załóżmy, że ta „reforma” zostanie przeprowadzona, i wybiegnijmy myślami trochę naprzód. Do chwili, w której PiS straci władzę. Jestem pewien, że podniosą się wówczas głosy, by partię tę uznać za organizację przestępczą i zdelegalizować, a Kaczyńskiego, Ziobrę i całe kierownictwo postawić przed sądem i Trybunałem Stanu. O ile w sprawie prezydenta Dudy i premier Szydło sprawa będzie prostsza – z łatwością będzie można wykazać, że złamali prawo, nie powołując prawidłowo wybranych sędziów czy nie publikując wyroków Trybunału Konstytucyjnego – o tyle znacznie trudniej będzie dowieść przed sądem winy Jarosława Kaczyńskiego czy innych członków kierownictwa PiS. Intuicyjnie czujemy, że prezes tej partii powinien odpowiadać za – jak to ujął Włodzimierz Cimoszewicz – „sprawstwo kierownicze”, ale dobry adwokat wybroni go przed niezawisłym i sprawiedliwym sądem… Ano właśnie – przed niezawisłym i sprawiedliwym. Przed takim, który się kieruje przepisami prawa i poczuciem sprawiedliwości, a nie wolą polityków sprawujących władzę.

Jednak takiego sądu być może już w Polsce nie będzie.

JEŚLI INFORMACJE IPN-u OKAŻĄ SIĘ PRAWDZIWE, MAMY NAJBARDZIEJ OHYDNĄ STRAŻNICZKĘ KONSTYTUCJI W HISTORII POLSKI.

c567w9ku0ae05iy

Archiwa wskazują, że współpraca Przyłębskiego z bezpieką trwała rok. CZY AGENTKA BYŁA TEŻ JEGO ŻONA, PREZES TK?

c56upzxwgaazowp

Waldemar Mystkowski pisze o Szydło, która w imieniu Kaczyńskiego chciałaby uwalić Donalda Tuska.

Te „wujek ” znów tylko wstyd za ciebie ..wstyd i poruta 😂mysl czemu z was w tym rzadzie ludzie puchną ze śmiechu😂

c52bpsdwyaanh23

I EUROPA ZNÓW SIĘ ŚMIEJE Z PREZESA 🙂

c53morvu4aahbmh

Szydło: kein Patriot

szydlo-kein

Z pewnością nie powinno się znęcać nad tak spektakularną postacią polityczną, jak premier polskiego rządu. Ale chyba nie w Polsce. Jakoś nie można odejść od ironii, aby do Beaty Szydło jej nie zastosować, ona sama tę ironię prowokuje. Są tacy ludzie, tacy politycy, których nie trzeba omawiać, wystarczy cytować – i jest to ironia sama w sobie.

Przede wszystkim przewiną retoryki Szydło jest jej logorea. Ona nie mówi, nie rozmawia, ona uprawia wodolejstwo, kiedyś mówiło się porównawczo na taką orację – jak z magla. Wobec takiej logorei Szydło trudno powiedzieć, jaką ma wiedzę ogólną polityczną i szczególną, a choćby w jakiejś dziedzinie. Przyznam, że nie wiem, mimo iż Szydło jest więcej niż rok premierem.

Została wrobiona przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, aby utrącić kandydaturę Donalda Tuska na reelekcję europrezydenta Unii Europejskiej, bo tym w istocie jest przewodniczący Rady Europejskiej. Nawet przedzwoniła do kanclerz Niemiec Angeli Merkel w tej sprawie, choć godzinę przed jej telefonem rzecznik rządu Niemiec chciał uchylić żenujące zachowanie Szydło, bowiem powiedział na konferencji prasowej, iż „kanclerz Niemiec bardzo sobie ceni dotychczasową pracę przewodniczącego Tuska”.

Można podejrzewać, co Szydło usłyszała od Merkel. Ja na miejscu Merkel powiedziałbym do pani Szydło: „Du bist kein Patriot Polish”. Tak jest! Kein Patriot, nie jest Szydło patriotką.

Wczoraj mówiła, że dzisiaj podzieli się z nami, co usłyszała od Merkel. Ale się nie podzieliła, choć miała okazję, bo dzisiaj doszło do spotkania Grupy Wyszehradzkiej. I następna konfuzja, bo wszyscy oprócz Warszawy popieraja Tuska, nawet „przyjaciel” Kaczyńskiego, Viktor Orban. Można rzecz, że Słowak, Czech i Węgier są polskimi patriotami, ale nie premier rządu polskiego. Paradoks?

Szydło znowu dała popis swojej logorei i mówiła na konferencji prasowej o tym, o czym nie mówiono na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej. Mianowicie Szydło powiedziała, że – uwaga cytuję, bo to alogiczne, absurdalne, aż łaskocze w zwoje mózgowe – „oczekujemy od przewodniczącego Donalda Tuska, iż wcześniej zostaną uzgodnione propozycje związane z reformami Unii Europejskiej, że w Rzymie spotkamy się już tylko po to, żeby wspólnie ogłosić nowy plan dla Europy, to oczekiwanie dzisiaj Grupy Wyszehradzkiej”.

Błędów w tym jednym zdaniu, co niemiara. Ale mogła premier Szydło wczoraj lecieć CAS-ą i nie słyszeć, jak szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przedstawiał białą księgę przyszłości Unii, mogła siedzieć w przedpokoju na Nowogrodzkiej, aby dostać się do „Ucha prezesa”, gdy pół roku temu taka mapę drogową przyszłości UE w Bratysławie przedstawiał Donald Tusk.

I bodaj szczegół w tym stwierdzeniu najważniejszy: Tusk nie jest szefem Grupy Wyszehradzkiej, ale Rady Europejskiej, sprawuje stanowisko najwyższe w dziejach polskiej polityki. Od formułowania stanowiska Wyszehradu są czterej jego przedstawiciele. A Tusk, cóż, nNikt tak wysoko nie zaszedł w hierarchio euroepejskiej, jak ten znienawidzony Polak przez Kaczyńskiego.

Ironizuję, acz przyznaję, że przychodzi mi to z ogromnym trudem. Lecz w Europie śmieją się w kułak, bo to nie tylko logorea szefowej rządu, nie tylko jej niewiedza, np. od kiedy Polska jest członkiem UE (od 1992? a może od 1993?), lecz przede wszystkim, przede wszytkim niedostatki godności, honoru urzędu, no i ten niepatriotyzm Szydło: Kein Patriot.

4 HEKTARY LASU, WYCIĘTE W PIEŃ… POLACY NIGDY WAM TEGO NIE ZAPOMNĄ!

c56lg1xwaaesc8v

CHAZAN WRACA… CZY WYTNIE IN VITRO W PIEŃ? NA TO WYGLĄDA. OTO PiS-OWSKA „DOBRA ZMIANA” DLA KOBIET

c55porqxmaaccm6

TO MOŻE IDŹMY ZA CIOSEM. PIECHOCIŃSKI IDEALNIE W PUNKT !!

c56zl_bwyae_zsr

>>>

I TEN WSZYSTKOWIEDZĄCY WZROK…

c52npmdwaaalrq1

WP ujawnia: kierowca Szydło nie miał prawa prowadzić samochodu – Wiadomości – WP.PL

wp-ujawnia

W „Wyborczej” o krucjacie przeciw Tuskowi piszą Bartosz T. Wieliński, Agata Kondzińska, Tomasz Bielecki i Justyna Dobrosz-Oracz. To Jarosław Gowin, Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko przekonywali do kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, choć wiadomo, że europoseł PO nie ma szans z Donaldem Tuskiem. PiS ma wobec niego plany.

pozyteczny

Według informacji „Wyborczej” pomysł, by Warszawa jako kandydata na europrezydenta wystawiła właśnie Saryusza-Wolskiego, pierwszego w historii pełnomocnika polskiego rządu ds. integracji europejskiej, obecnie europosła PO i wiceprzewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, pojawił się w grudniu zeszłego roku. Pierwsza kadencja Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej dobiegała końca, a przywódcy UE zaczynali na poważnie dyskusję o jego wyborze na następne dwa i pół roku. Rząd Beaty Szydło wcześniej unikał jednoznacznych deklaracji. Jedynie prezes PiS Jarosław Kaczyński w październiku mówił, że „nie wyobraża sobie, by polski rząd poparł Tuska”. Źródła w polskiej dyplomacji dawały do zrozumienia, że Polska podczas głosowania wstrzyma się od głosu. – Wydawało się, że premier Szydło podczas zatwierdzania Tuska po prostu będzie wychodzić z sali – mówił jeden z unijnych dyplomatów.

gazeta-wyborcza-tusk

W styczniu, gdy decyzja o wystawieniu Tuskowi kontrkandydata już zapadła, Kaczyński zaostrzył ton. Mówił m.in. o szkodliwych dla Polski decyzjach, za którymi stoi były premier. Wczoraj na konferencji prasowej przypuścił atak. – Tusk łamie elementarne zasady Unii Europejskiej. Łamie zasadę neutralności, wprost popiera opozycję, która sama nazywa się totalną i chciałaby obalić rząd pozaparlamentarnymi metodami – mówił, dodając, że taki ktoś nie może stać na czele Rady Europejskiej.

„Wyborczej” udało się ustalić, że za Saryuszem-Wolskim w rządzie lobbował wicepremier Jarosław Gowin, a w partii europosłowie Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko. Inne źródło podaje, że Kaczyńskiego do tej kandydatury przekonywała również Ewa Ośniecka-Tamecka, dawna współpracownica Saryusza-Wolskiego, obecnie rektor Kolegium Europejskiego w Natolinie. Nasze źródła twierdzą, że najwięcej czasu zajęło przekonanie właśnie Kaczyńskiego. Na wczorajszej konferencji szef PiS unikał tego tematu, mówił, że Saryusza-Wolskiego „nie zna dobrze” i że „obserwuje go tylko z daleka”.

Nasi rozmówcy w PiS i w PO twierdzili, że Saryusz-Wolski nie ma nic do stracenia, bo pokłócił się z Platformą Obywatelską, której ma za złe m.in. to, że nie mianowała go eurokomisarzem. Na start z list PO w kolejnych wyborach nie ma szans. – Teraz zyskuje rozgłos, pięć dni, podczas których mówi się tylko o nim – twierdzi jeden z polityków PiS. Przyznaje, że szanse Saryusza-Wolskiego przeciwko Tuskowi są nikłe. – To gra obliczona na jeden przekaz: zgłaszamy swojego kandydata, żeby nie było wrażenia, że nie popieramy Polaka. Popieramy, ale mamy lepszego niż Tusk. Tylko niestety Unia go nie zaakceptowała – słyszymy w PiS. Co będzie z Saryuszem–Wolskim po porażce? Jedne źródła w PiS mówią, że zastąpi Witolda Waszczykowskiego na stanowisku szefa MSZ. Inne, że PiS wyśle go do unijnych instytucji.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek tych doniesień komentować nie chce. – Premier prowadzi w tej chwili rozmowy z przywódcami krajów unijnych, nie ma konkretnych ustaleń – mówi. Z informacji „Wyborczej” wynika jednak, że w poniedziałek Polska poinformowała Maltę, która w tym półroczu przewodniczy UE, iż będzie miała innego kandydata. Wcześniej premier obdzwaniała w tej sprawie przywódców UE, o czym informował „Financial Times”.

Kandydatura Saryusza-Wolskiego w UE budzi zdumienie. Także w Grupie Wyszehradzkiej. Karel Schwarzenberg, szef komisji spraw zagranicznych czeskiego parlamentu, mówił „Wyborczej”, że Tusk był „bardzo dobrym przewodniczącym”. – Dlaczego mielibyśmy go zastępować? – pytał. Jego słowacki odpowiednik František Šebej mówił wprost: – Nie rozumiem, co jest nie tak z Tuskiem. Jestem z niego zadowolony.

Janusz Lewandowski, europoseł PO, mówi ostro: – Albo Saryusz-Wolski zdementuje te informacje, albo poniesie konsekwencje.

„NASZE STANOWISKO JEST ŻADNE” – cała unia i wszyscy myślący Polacy potwierdzają słowa Terleckiego 

c52xcq4wyaaw8y5

CZY JAK NOWORODKI BEZ WYSTARCZAJĄCEJ OPIEKI ZACZNĄ UMIERAĆ, TO POWIEDZĄ, ŻE BÓG TAK CHCIAŁ???

c5003vawmaeld63

„W życiu nie myślałem, że będę musiał użyć tak mocnych słów w korespondencji do Ministra Zdrowia” – Jurek Owsiak.

c50iv6kxqaeouft

Rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa opowiada, co nas czeka, gdy zostanie zniszczona niezależność sądownictwa. „Życzę ci, gnoju, abyś zdechł jak najszybciej”. „Zdychaj, stalinowski, kłamliwy pomiocie”. Dostaję takie SMS-y, od września coraz więcej. Jeden człowiek pisze do mnie cały czas. Od wczoraj przysłał mi z 50 SMS-ów – mówi sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.

zycze-ci

Michał Wilgocki, Łukasz Woźnicki: Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie gróźb wobec sędziów Krajowej Rady Sądownictwa. Ale pan nie chciał ścigania sprawców.

Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa: To ludzie niezrównoważeni. Chłoną propagandę polityków, to ich nakręca. Jestem sędzią z grubą skórą, najmowałem się do tej pracy także na trudne czasy. Jestem rzecznikiem KRS i nie zamierzam utajniać numeru telefonu, bo ktoś próbuje mnie zaszczuć.

A prokuratura uruchomiła tę sprawę, chociaż jej nie zawiadamiałem. Wystarczył tekst w serwisie wPolityce.pl. Ile takich spraw wszczynają po artykułach? Poszedłem na przesłuchanie, ale nie czułem, że jestem traktowany jak osoba pokrzywdzona. Prokurator mówił, że moja sprawa jest numerem jeden. Wyczułem sugestię, że ktoś mu kazał ją podjąć.

Co w tym złego?

– W tym szaleństwie jest metoda. Prokuratura uruchomi 20 postępowań przeciw ludziom, którzy do mnie piszą. Potem się okaże, że to jakiś człowiek, który ma żal do sądów, albo internauta, który niewiele rozumie. A ja będę wzywany do prokuratury, odciągany od obowiązków. Punkt ciężkości z tego, co się dzieje w KRS, i z reformy sądownictwa zostanie przeniesiony na moją osobistą walkę. Dlatego nikt mnie w to nie wciągnie. Nie udostępnię prokuraturze telefonu. Nie przekażę danych z mojego życia prywatnego, bo mam podejrzenie, że prokurator może ujawnić materiały ze śledztwa. Przy sprawie Józefa Piniora minister Zbigniew Ziobro zapowiedział: będziecie atakować mojego prokuratora, to ujawnię materiały.

Stenogramy z podsłuchów Józefa Piniora ostatecznie ujawniła publiczna telewizja.

– I to nie są przypadki. Po wypadku kolumny Beaty Szydło minister Mariusz Błaszczak wypowiadał się tak, jakby widział, co jest w protokole. A protokół do momentu wniesienia do sądu jest niejawny. Jak ma się zachować obrońca, gdy niejawne dowody są podsyłane opinii publicznej, a ta wydaje wyrok? Jak ma procedować sąd?

„Wymiar sprawiedliwości nie może funkcjonować w warunkach zastraszania i wywierania wpływu na sędziów”. To z niedawnego oświadczenia KRS. Sędziowie czują się zastraszeni?

– Oświadczenie dotyczyło m.in. procesu w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry, w której rodzina oskarżyła lekarzy o błędy. To, co wtedy zrobiła prokuratura, było grubą sprawą. Jest dzień do wydania wyroku, a prokuratura wszczyna śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez sędzię, która zaraz ma wydać merytoryczne orzeczenie. Do sądu przychodzi faks: jest postępowanie. Bierze w tym udział Prokuratura Krajowa, która jest powołana do bardzo poważnych przestępstw, a nie sprawy rzekomego błędu medycznego. To była próba wpływania na sędziego, i to w prywatnej sprawie.

„Przywracamy uczciwość i służbę w sądownictwie”, „Czas najwyższej kasty dobiega końca” – tak Ziobro uzasadnia swoją reformę.

– Chce pokazać, że jest szeryfem. Ale szeryf był dobry na Dzikim Zachodzie, gdzie nie było reguł. My mamy konstytucję i szereg przepisów, które są uzdą dla polityków. Minister chce je zlikwidować. Chodzi o chęć kumulacji władzy i niezrozumienie, jak działa demokracja.

Minister prze do stworzenia silnego jednowładztwa. Już mamy dwie władze, a nie trzy, bo władza ustawodawcza jest zlana z wykonawczą. Posłowie nie deliberują w Sejmie nad rządowymi projektami, tylko je przegłosowują. Teraz ma się to zlać jeszcze bardziej.

Ten plan był prosty od początku – KRS, która stoi na straży niezależności sądów, ma się stać ciałem obcym, które medialnie trzeba skopać, obrzucić błotem, pokazać, że chroni kastę. Wtedy łatwiej będzie przeprowadzić reformę.

(Sędzia chwyta za telefon, bo przychodzi kolejny SMS. „Bandyci w togach do gazu” – czyta).

c52jkdzxqaezi-g

Według rządowego projektu ustawy o KRS to posłowie będą wybierać sędziów zasiadających w Radzie. Dziś wybierają ich zgromadzenia sędziowskie. Jakie będę efekty?

– To upolityczni całkowicie organ, który ma wpływ na wybór każdego sędziego w kraju – od sądu rejonowego po Najwyższy. Ten wpływ będzie mieć większość polityczna. Znajdą się sędziowie, którzy będą chcieli zrobić kariery i dostać się do nowej KRS. Mówię to z bólem.

Obecnie w Ministerstwie Sprawiedliwości pracuje ponad 150 sędziów, którzy nie orzekają. Jeśli będą chcieli dostać się do KRS, będą musieli wydeptać ścieżkę do polityków. Później będzie się z tych ścieżek korzystać przy nominacjach sędziowskich. A nawet jeśli sędziowie powołani do KRS się zbuntują, to ustawa i tak dzieli KRS na dwie izby. Politycy z jednej izby będą mogli skutecznie zablokować sędziów z drugiej.

Resort chce zmieniać także ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury i dać pierwszeństwo w dostępie do urzędu sędziego absolwentom szkoły. Co to zmieni?

– Minister pozbawi KRS wpływu na nominacje asesorskie. Asesorami zostaną absolwenci przejętej przez niego KSSiP. Za chwilę może wymyślić ustawę, że jak asesor jest dobry, to bez KRS zostaje sędzią. Minister będzie powiększał tę liczbę sędziów wchodzących do zawodu z plakietką „nominat ministra Ziobry”. Już ma dla nich miejsce – nie obsadził ponad 500 wakatów w sądach.

Żeby było jasne – KSSiP to był pomysł dobry. Poziom merytoryczny osób, które wychodzą ze szkoły, jest wysoki, europejski. Ale dziś są takie przepisy, że z dnia na dzień może zostać przekształcona w szkołę janczarów. Minister już może powołać dyrektora szkoły i sprzeciwić się zatrudnieniu konkretnego wykładowcy.

Minister Ziobro przygotowuje sobie grunt. W Sądzie Najwyższym chce utworzyć izbę, która będzie mogła usuwać sędziów dyscyplinarnie. Trybunał Konstytucyjny już został rozbrojony, za chwilę będzie po KRS. Wtedy przyjdzie czas na Sąd Najwyższy, który może przejąć rolę Trybunału, więc trzeba go będzie wymienić.

W jaki sposób Sąd Najwyższy może zostać przejęty?

– KRS jest rządowi potrzebna właśnie do przejęcia Sądu Najwyższego, bo to ona decyduje o nominacjach. Wystarczy, że w SN wprowadzi się niższy wiek emerytalny, i połowa składu odejdzie. Każdy prawnik, który ma dziesięć lat stażu jako radca prawny czy adwokat, może się do Sądu Najwyższego dostać. O nowym składzie SN zadecyduje nowa KRS.

c52d7q9xmaac4wl

Zakłada pan najgorszy scenariusz.

– Proszę spojrzeć na prezes TK Julię Przyłębską. Czy ktoś wierzył, że sędzia z takim stażem i „osiągnięciami” zostanie prezesem? A stało się. Ktoś wierzył, że będą łamane procedury przy powoływaniu sędziów do TK? Że prezydent nie przyjmie ślubowania od sędziów? Że nie będą publikowane wyroki TK, a posiedzenia będą nazywane „spotkaniami przy kawie i ciasteczkach”? To się nie mieściło w głowie. Ale to się naprawdę dzieje.

Kilka miesięcy temu niektórzy się uśmiechali, gdy mówiłem, że może być próba wygaszenia mandatów sędziów KRS. No bo jak można wygasić kadencję konstytucyjnego organu zwykłą ustawą? Można, nawet w miesiąc – tak chce Ministerstwo Sprawiedliwości. Ci, którzy projektują te przepisy, powinni odpowiadać karnie, bo wprost łamią konstytucję.

Sędziowie z KRS rozmawiają z ministrem Ziobrą o reformie? On przecież jest członkiem Rady.

– Chciałbym, by minister z nami porozmawiał. Ale na 27 posiedzeń KRS był obecny dwa razy – na godzinę, półtorej. Zdążył złożyć wniosek, by KRS wszczęła postępowanie dyscyplinarne przeciw ówczesnemu prezesowi TK Andrzejowi Rzeplińskiemu, chociaż nie mamy takich uprawnień. Prezes Sądu Najwyższego zadała mu też pytanie, jakie reformy sądownictwa planuje. Ziobro odparł: „Będzie głęboka, przekonacie się państwo w swoim czasie”.

Potem minister Ziobro się już w KRS nie pojawił, a o „reformach” dowiadujemy się z mediów.

Co zostało sędziom i środowisku prawniczemu? Nie zgadza się z pomysłami ministra, protestuje, wydaje oświadczenia.

– Jesteśmy w Sieci Krajowych Rad Sądownictwa, która jest ciałem europejskim. I ona z ogromnym niepokojeniem przygląda się temu, co dzieje się w Polsce. Nawet jeśli nas zlikwidują, ona będzie podejmować działania. To nie będą działania dobre dla Polski. Popsują nam opinię. Uderzą w gospodarkę, bo każdy przedsiębiorca chce wiedzieć, że w kraju, w którym działa, orzeka niezawisły sąd. Lepszy, gorszy, ale niezależny od polityki. Na forum międzynarodowym staniemy się wyspą, gdzie można robić wszystko, bo nie ma kontroli sądowej.

Ostatnią rzeczą, która nam została, jest budzenie w sędziach poczucia, że teraz spełnia się misja. Że musimy trwać i wydawać wyroki zgodnie z naszym sumieniem. Poddawać je kontroli konstytucyjnej, choć dziś jest ona rozproszona. Będziemy mieli 11 tys. trybunałów konstytucyjnych w sądach. To nie jest dobre dla obywatela, bo prawo może być różnie rozumiane w Gdańsku czy Krakowie. To by się zbiegało w Sądzie Najwyższym, ale on za chwilę może zostać „rozstrzelany”. Ale ja już wolę taką kontrolę konstytucyjności niż jej brak lub kontrolę TK, który dzisiaj jest kojarzony politycznie.

Będziemy też pokazywać społeczeństwu, że sąd nie poddaje się naciskom, choćby ze strony samego ministra. I że jak sądy upadną, to obywatela nikt już nie obroni. Sądy muszą stawać po stronie prawdy, nawet przeciw własnemu państwu.

W sondażu CBOS wymiar sprawiedliwości pozytywnie ocenia zaledwie 28 proc. ankietowanych. Negatywnie – aż 49 proc.

– Prawda, ale wiemy też, że osoba, która bywa w sądach, jest bardziej zadowolona z ich pracy od tej, która nigdy nie miała z nimi do czynienia. Co z tego wynika? Za pomocą propagandy można wpływać na tych, którzy w sądach nie bywają. Po nadzwyczajnym kongresie sędziów rozpoczął się na nas atak części mediów, który trwa do dzisiaj. I efekty widać gołym okiem.

Sprawa sędziego, który kradł w sklepie, waszemu zawodowi nie pomaga.

– Apelujemy, by jak najszybciej go ukarać. Prosimy o szybki wniosek o uchylenie immunitetu. Bo jeżeli mamy monitoring, przesłuchanie ochroniarza, to wystarczy wniosek do sądu o uchylenie immunitetu i możemy postawić zarzuty. Jak państwo myślicie, czy taki wniosek jest w sądzie? Sprawa od tygodni jest wałkowana w mediach publicznych. Zamiast ukarać, lepiej mówić „sędzia złodziej”. I to działa.

PRZEKAŻCIE DALEJ, ABY NIKT NIE ZAPOMNIAŁ

c5027g-wmauqbj6

Waldemar Mystkowski pisze o trzecim projekcie ustawy ws. KRS przygotowanym przez resort Ziobry.

Ziobro w ataku na Krajową Radę Sądownictwa

atak

Konstytucja RP już nie działa. Z grubsza nazywając mamy ustrój kaczystowski, którego wykładnią jest samopoczucie „pana” Kaczyńskiego, bądź jego akolitów, którzy zgadują, co prezes ma na myśli. Do tego doszło w kraju, który jest członkiem Unii Europejskiej i do niedawna uchodził za prymusa w tym projekcie cywilizacyjnym.

Przy takim tempie dewastacji za długo nie pobędziemy w UE, nie będziemy musieli brać udziału w głosowaniu nad Polexit, dojdzie do zwyczajnego won z Unii, bo kto będzie tolerował kraj podobny do Białorusi? Jarosław Kaczyński może się tylko cieszyć, Łukaszenka nie jest wpuszczany do Brukseli, a on w ogóle nie jeździ nigdzie poza gumno PiS.

Czy można uważać za normalny kraj, w którym partia rządząca robi wszystko – zaprzegając do tego cały aparat partyjny i państwowy – aby uwalić najwybitniejszego polityka po 1989 roku w strukturach europejskich i który zaszedł tak wysoko, jak nigdy Polakowi się nie udało?

To są wyczyny godne Księgi Guinnessa w kategorii: „Zaprzaństwo”. Kaczyński na trwale wpisuje się po czarnej stronie historii. Właśnie PiS zabiera się za trzeci element podziału władzy struktur demokratycznych, za niezależność sądownictwa. Władza sądzenia zależna od władzy wykonawczej i ustawodawczej to kres ustroju demokratycznego.

Za Krajową Radę Sadownictwa PiS bierze się we właściwy reżimom sposób – hybrydalny. Tak hybrydowo – kilkoma ustawami – został zniszczony Trybunał Konstytucyjny, tak maja paść sądy. A sposób jest godny Putina. Mianowicie przejęcie Krajowej Rady Sądownictwa odbędzie się za pomocą trzech ustaw. Dwa projekty ustaw są znane i opublikowane na stronach Rządowego Centrum Legislacji, lecz trzeci projekt nie jest tam opublikowany. Dlaczego? Bo idzie dalej niż niż drugi, który jest mocno krytykowany w Polsce (przez KRS, Sąd Najwyższy, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz organizacje prawnicze) i przez Komisję Europejską.

Trzeci projekt dotyczący KRS został opublikowany na stronach samego KRS. Najważniejszy punkt to propozycja wygaśnięcia mandatu członka KRS w 30 dni. Jeżeli sędzia bądź nominat nie spodoba się PiS-owi mogą go zdymisjonować w ciągu miesiąca.

W konstytucji jest zapis, że członkowie KRS są wybierani na 4 lata, a zatem mandat trwa 4 lata. Tak mówi konstytucja, ale nie prezes i jego akolita – w tym przypadku magister Zbigniew Ziobro. Tym samym jakiekolwiek zapisy w konstytucji dotyczące kadencyjności sprawowania urzędu – włącznie z kadencją prezydenta – będą unieważnione, bo kadencję wg PiS można wygasić zwykła ustawą.

Konstytucja RP jest już świstkiem papieru, którym prezes podtarł swoje cztery litery. Rzecznik KRS sędzia Waldemar Żurek na Twitterze podsumował wyczyny Ziobry: „Raz ustawa zwykła zmieni Konstytucję, to będzie fatalny precedens, można wygasić wszystko”.

BARDZO DOBRA KRYTYKA KACZYŃSKIEGO, PiS-U I KOŚCIOŁA. SZACUNEK DLA KSIĘDZA WALCZAKA 

c51fkzpxqai6s90

>>>