DOKŁADNIE TO SAMO ROBIĄ Z POLSKĄ…

GENIALNY TEKST. PRZEKAZUJCIE GO DALEJ. NIECH CAŁA POLSKA PRZECZYTA. TEN POST JEST TEGO WART.

Bartosz T. Wieliński („Wyborcza”) pisze o kompromitującym występie Mateusza Morawieckiego w niemiekciej telewizji. W Polsce zamrożono postkomunizm, Andrzej Rzepliński to nie sędzia, ale polityk, a większość mediów jest w rękach jednej grupy – to tezy wywiadu wicepremiera Mateusza Morawieckiego dla Deutsche Welle.

To nie był wywiad, z którego wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki mógłby być zadowolony. Od pierwszego pytania zadanego przez prowadzącego cykliczną audycję „Conflict Zones” Tima Sebastiana Morawiecki był w narożniku. Odpowiadał słabym angielskim, dawał sobie przerywać. A Sebastian nacierał. Wicepremiera robiło się żal.
Na Twitterze już czytam wypowiedzi, że znany brytyjski dziennikarz (w 1979 r. był korespondentem BBC w Warszawie) zachowywał się arogancko i agresywnie. Ale taki jest styl wywiadów Sebastiana z najważniejszymi politykami Europy. W 2015 r. w podobny sposób traktował Radosława Sikorskiego, ówczesnego szefa polskiej dyplomacji, pytając go m.in., kiedy dowiedział się o tajnych więzieniach CIA.
Tyle że Sikorski potrafił dać mu odpór. Morawiecki, choć jest jednym z głównych graczy w rządzie Beaty Szydło, na takie starcie był zupełnie nieprzygotowany. Powtarzał slogany żywcem wyjęte z przekazów dnia PiS. A pod koniec wywiadu, nieco błagalnym głosem, zaapelował do dziennikarza, by „nie czytał jedynie liberalnych mediów”, tylko inne. – Audiatur et altera pars – cytował przy tym rzymską maksymę o tym, by słuchać też drugiej strony.
Czechom i Niemcom pozwolono na dekomunizację
Sebastian rozmowę zaczął od sporu o wygaszenie przez PiS Trybunału Konstytucyjnego i wszczętej przez Komisję Europejską procedury w sprawie łamania przez Polskę praworządności. Morawiecki w odpowiedzi narzekał, że Polska nie jest traktowana sprawiedliwie. Bo Czechom i Niemcom 25 lat temu pozwolono
zrobić dekomunizację, m.in. na uczelniach, a gdy teraz robi to Polska, to Europa protestuje. – Trzeba stosować te same standardy dla wszystkich – mówił.
Dziennikarz przypomniał, że Komisja Europejska zarzuciła Polsce systematyczne łamanie praworządności. Morawiecki w odpowiedzi utyskiwał, że Komisja milczała w sprawie zeszłorocznej nocy sylwestrowej w Kolonii, gdzie jego zdaniem politycy i media tygodniami ukrywali, że doszło do molestowania kobiet przez muzułmańskich uchodźców (w rzeczywistości o wydarzeniu poinformowano z kilkudniowym opóźnieniem, a skandal z tego powodu zatrząsł krajem). – Unia Europejska zupełnie
nie rozumie sytuacji – mówił dalej polski wicepremier, wyliczając, że w Szwajcarii, Luksemburgu i Holandii nie ma trybunałów konstytucyjnych.
Sebastian zacytował wówczas byłego prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego, który mówił, że PiS chce trybunał zniszczyć. Morawiecki odpowiedział na to, że Rzepliński to nie sędzia, ale polityk. I dodał, że w wyborach w 2015 r. społeczeństwo po raz pierwszy tak mocno wyraziło poparcie dla „innych rozwiązań”. – Cały establishment polityczny, gospodarczy, prawniczy nie został zmieniony w latach 90. Broni starego reżimu – tłumaczył wicepremier. A gdy Sebastian cytował krytyczne słowa rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, oświadczył, że jest on „w awangardzie starego establishmentu” i jest „politycznie skażony”.
Okres burzy i naporu
– Każdy, kto jest przeciwko wam, jest politycznie skażony – ironizował dziennikarz. Morawiecki powiedział wówczas, że 99 proc. „naprawdę rozumiejących politykę w Polsce” zgodzi się z jego oceną Bodnara. – On jest lewicowcem – ocenił wicepremier.
– Jeśli rozmawia się (o Polsce) bez uprzedzeń, zrozumie się, że w Polsce postkomunizm był przez 25 lat zamrożony, a teraz zaczął się okres burzy i naporu (Morawiecki użył tu niemieckiego określenia Sturm und Drang) i teraz jest inne podejście do różnych kwestii – wyjaśniał.
Na pytanie o przejęte przez PiS media publiczne i zwolnienie ponad 200 dziennikarzy Morawiecki odpowiedział sloganem prawicowych publicystów. Zapytał, dlaczego tolerowano podobne praktyki za czasów poprzednich rządów. – Robimy 25 proc. tego co nasi poprzednicy – mówił, utyskując, że 95 proc. mediów w Polsce jest w rękach jednej grupy. Podkreślał, że międzynarodowe instytucje finansowe rząd PiS chwalą za program socjalny. – Szliśmy w kierunku systemu oligarchicznego. To nie był dobry kierunek – mówił.
Gdy Sebastian pytał o niechęć Polski do przyjmowania uchodźców, cytując przy tym apele papieża Franciszka, Morawiecki opowiadał o setkach tysięcy uchodźców z Ukrainy, których Polska przyjęła. Jednak o tym, że status uchodźcy polskie władze w zeszłym roku przyznały jedynie 97 Ukraińcom, już nie wspomniał.
Gdy dziennikarz drążył temat ataków na cudzoziemców, Morawiecki twierdził, że sytuacja w Niemczech jest gorsza. Podkreślał, że z sondaży wynika, że w Polsce ludzie czują się bardziej bezpieczni, a w Europie Zachodniej jest na odwrót. Zaś pytany o demonstracje KOD Morawiecki wypominał, że Zachód w ogóle nie zauważył gigantycznych demonstracji PiS, które miały miejsce trzy lata temu. Wówczas przeciwko rządom PO miały protestować setki tysięcy ludzi. – Nie demonstrują dziesiątki tysięcy. Zresztą nie widziałem ich od sześciu miesięcy. To znak, że demokracja w Polsce działa – mówił wicepremier.
Prawo nie jest święte
Sebastian pytał też o próby zaostrzenia ustawy aborcyjnej, które wywołały ogólnopolski protest kobiet. Morawiecki przekonywał, że rząd nie miał z tym nic wspólnego, gdy był to projekt „radykalnego NGO”. A ponieważ PiS obiecał, że każda obywatelska inicjatywa ustawodawcza będzie rozpatrzona, musiał dotrzymać słowa i się wnioskiem o zakazanie aborcji zająć. – To nie był projekt rządu ani parlamentu. Ustąpiliśmy – mówił.
A na koniec Sebastian cytował ojca wicepremiera, Kornela Morawieckiego, który w 2015 r. w Sejmie powiedział, że „prawo nie jest święte, nad prawem jest dobro narodu”. Morawiecki tej tezy bronił, twierdząc, że są rzeczy ważniejsze od prawa, takie jak ludzkie życie czy bezpieczeństwo. Tłumaczył, że w nazistowskich Niemczech prawo było skrupulatnie przestrzegane, a po wojnie, podczas procesu norymberskiego, niemieccy zbrodniarze tłumaczyli, że działali zgodnie z prawem. Sebastian skwitował tę uwagę, mówiąc, że Polska nie jest nazistowskimi Niemcami.
– Nie tylko prawo, ważna jest też sprawiedliwość. W Polsce przez 25 lat transformacji mieliśmy bardzo mało sprawiedliwości. A źli ludzie zasłaniali się prawem – mówił wicepremier Morawiecki.
– Wasi krytycy mówią dokładnie to samo teraz – podsumował dziennikarz Deutsche Welle.
ŚWIATOWEJ SŁAWY POLACY MÓWIĄ PRAWDĘ O PAŃSTWIE PiS. Przekupiona przez 500+ „Polska B” Kaczyńskiemu na to pozwala…

CAŁA PRAWDA O PiS. PRZECZYTAJCIE WIĘCEJ TUTAJ:

Powiedział, że Macierewicz nie wierzy w zamach. Teraz idzie dalej. „Satysfakcję daje mu niszczenie ludzi i obserwowanie ofiary”

CAŁA POLSKA JEST DUMNA Z KAPRALA. NO… PRAWIE CAŁA 🙂 Reszta go nienawidzi.

– Znam wiele relacji o niemal sadystycznych zachowaniach Macierewicza, jak z uśmiechem na ustach oznajmia zwalnianym oficerom, że już nigdy nie wrócą do służby, że on już o to zadba – mówi gen. Piotr Pytel, były szef SKW serwisowi Polityka.pl.
– Przy całym swoim „szaleństwie” – w sensie wyłącznie potocznym – Macierewicz postępuje racjonalnie, np. ostrożnie podpisuje dokumenty – stwierdził gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego w rozmowie z Piotrem Pacewiczem z Polityka.pl. Pytel w poniedziałek w „Kropce nad i” powiedział, że minister obrony nie wierzy w zamach w Smoleńsku.
– Przypominam sobie fragment naszej rozmowy, kiedy zostałem do niego wezwany. Powiedział do mnie tak: „przecież pan jest inteligentnym człowiekiem. Pan zdaje sobie sprawę w sposób oczywisty, że zamach smoleński to tylko narzędzie polityczne” – relacjonował były szef SKW w programie Moniki Olejnik. – Z kontekstu wypowiedzi mogłem wywnioskować, że pan Macierewicz nawet nie wierzy w zamach – dodał.
„Cechuje go raczej tzw. osobowość niedojrzała”
W środę w serwisie Polityka.pl generał powiedział, że do rozmowy z szefem MON doszło przed 19 listopada 2015 r., po złożeniu przez niego rezygnacji. – Nie jest zaburzony w sensie klinicznym, cechuje go raczej tzw. osobowość niedojrzała, z silnie psychopatycznym rysem. To dlatego tak chętnie współpracuje z ludźmi młodymi, bez doświadczenia – dodał Pytel, absolwent psychologii UJ.
– Znam wiele relacji o niemal sadystycznych zachowaniach Macierewicza – powiedział też były szef SKW. – Jak z uśmiechem na ustach oznajmia zwalnianym oficerom, że już nigdy nie wrócą do służby, że on już o to zadba. Jednym zastrzyk adrenaliny daje skok na spadochronie, Macierewiczowi satysfakcję daje niszczenie ludzi i obserwowanie ofiary – ocenił Pytel.
Z kolei OKO.press prześledził, co o katastrofie smoleńskiej publicznie mówił przez lata Macierewicz. Wynika z tego jedno: zawsze twierdził, że doszło tam do zamachu. W 2011 r. mówił o mgle, rok później o eksplozji. W 2013 r. stwierdził, że ”relacje o tym, że trzy osoby przeżyły, są wiarygodne”, a w 2016 r., że „samolot zaczął rozpadać się w powietrzu dużo przed brzozą”.
„Misiek musi mocno trzymać Antoniego za jaja”. CAŁA POLSKA SIĘ ŚMIEJE. Straszenie Polaków to jeszcze większa farsa.
Waldemar Mystkowski pisze o Macierewiczu w Brukseli.
PO MĘSKU, KRÓTKO I DOSADNIE. SZACUNEK. SZKODA ENERGII NA WIĘCEJ.

Macierewicz Smoleńskiem zaraża NATO
Antoni Macierewicz wśród polityków PiS zajmuje osobne miejsce, osobne łóżko. Były szef Służby Kontrwywiadu gen. Piotr Pytel twierdzi, że minister obrony nie wierzy w zamach smoleński, to dla niego tylko „narzędzie polityczne”. Pytel mógł dłużej obserwować Macierewicza i wychodzi mu, że może nie jest on okazem klinicznego wariata, ale ma skłonności sadystyczne, które objawiają się np. przy dymisjonowaniu wojskowych i emfatycznym zapewnieniu, że „on (Macierewicz) o to zadba, że już nigdy nie wrócą do służby”.
Inne spostrzeżenie generała Pytla też wydaje się właściwe, iż tacy osobnicy otaczają się młodymi ludźmi (Misiewicz i podobne Misie-Pysie), bo sam minister jest niedojrzały, a z taką wybraną młodzieżą powstają relacje mające silny psychotyczny rys. Macierewicz nie zrealizował się jako czlowiek, więc u niego przekłada się to na silne bodźce przemocy, tak jak u księży brak seksu znajduje ujście w przemocy pedofilskiej w stosunku do dzieci. Kompleksy samoistnie nadrabiają zaległości, które widać u takich „wodzów”, gdy przemawiają: podnoszą brodę, a język, jakiego używają jest przerysowany, dla postronnych – groteskowy. Macierewicz jako aktor mógłby grać Duce, tak mu dobrze wychodzi fuererowanie.
Inni nie powinni jednak wchodzić z takimi osobnikami w relacje służbowe (oprócz: lekarz – pacjent), ale polityka wydaje się być wyjątkiem, bo jest ona pełna osób innych niż przeciętnie usposobnieni – w sensie pozytywnym, ale niestety i negatywnym. Macierewicz raczej nie należy do osób wzorcowych, jest przykładem który niszczy otoczenie i innych niż on. Za obiektywne uznaje swoje kompleksy, stwarza świat alternatywny i takież wartości zastępcze.
Gdy doszło do katastrofy smoleńskiej, Macierewicz i jego przełożony Jarosław Kaczyński, nie zdali się na fachowców i specjalistów, ale na własne mniemanie, które zostało przekute w potężne narzędzie polityczne. Do tego stopnia, że dzisiaj rządzą i niszczą Polskę.
Macierewicz właśnie w kwaterze głównej NATO wziął udział w spotkaniu ministrów obrony krajów Sojuszu i jakby w odpowiedzi na własne problemy wokół smoleńskie w kraju zakomunikował, iż o „tragedii smoleńskiej” rozmawiał z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie, amerykańskim generałem Curtisem Scaparrottim i ministrem obrony Wielkiej Brytanii Michaelem Fallonem.
Pamiętajmy, że to są jego słowa, które już na etapie komunikacji z dziennikarzami noszą charakterystyczne oczekiwania partykularne („najwyższy czas”): „Wydaje się, iż najwyższy czas, żeby NATO włączyło się do wyjaśnienia tej sprawy, do wsparcia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która w tej materii działa, i uzyskałem taką zapowiedź, zarówno ze strony pana generała Scaparrottiego (…), jak i pana Michaela Fallona”.
Zatem Macierewicz rozmawiał, ale niekoniecznie jego dialog skupiał się na katastrofie moleńskiej. Wszak tego nie sprawdzi się, a wysoko postawieni interlokutorzy nie muszą pamiętać. Ta metoda dialogów alternatywnych (czyli do których nie doszło) cechuje Jarosława Kaczyńskiego i nie mniej dotyka Macierewicza. To może nie są te schizoidalne obce głosy, ale bl;isko nich się klasyfikujące.
Macierewicz w ten sposób otwiera kolejną dla siebie furtkę czasu: NATO. Trochę potrwa, gdy na konferencjach prasowych będzie komunikował, że to i to załatwił. Przede wszystkim będzie czekał na informacje, jakie mają posiadać NATO i kraje członkowskie Sojuszu. Otwiera się bardzo szeroka brama interpretacji, bo żadnych oryginałów nie dostanie, a tylko jakieś omówienia, bądź interpretacje. Macierewicz w tym jest dobry i u niego karambol zamienia się w kolizję, a katastrofa w zamach.
Kaczyński na kolejnych miesięcznicach oznajmiać będzie, że prawda jest tuż tuż – tak od siedmiu lat nadeptuje na ogon prawdy, a Macierewicz wzniesie brodę wyżej mokrofonu i da nam relację ze swojej rzeczywistości alternatywnej. A Polska będzie coraz bardziej gnić.
CZY KASIA SZUTKOWSKA MA RACJĘ?

ŚPIEWAŁ „I dziwne jest to, że…człowiekiem gardzi człowiek.” SKOŃCZYŁBY DZIŚ 78 LAT… A JEGO SŁOWA SĄ AKTUALNE JAK NIGDY.

>>>