Ewa Kopacz wygrywa

Trudno ocenić jakość porozumienia strony rządowej z górniczymi związkami zawodowymi. Szczegółów jednak jest sporo, a to znaczy, że rozwiązywano naprawdę sporne i bolesne kwestie. Wcale nie są one tak korzystne dla zwiazkowców, jak na pozór może się wydawać.

Cztery kopalnie, które wg medialnego mniemania miały iść do likwidacji, poddane zostaną głębokiej restrukturyzacji, włącznie ze sprzedażą prywatmemu kapitałowi. Górnicy zyskali na tych negocjacjach kosztem pracowników administracji.

Wydaje się, że został odsunięty od negocjacji największy wróg rządu PO-PSL Piotr Duda, jego miejsce zajął Dominik Kolorz.

Górnicy i ich związkowcy utrzymali status quo w kwestiach zatrudnienia i wynagrodzenia, rząd zaś uzyskał czas do marca, kiedy to zostaną podjęte dalsze rozmowy o uzdrawianiu górnictwa – ze związkowcami i samorządami.

Ewa Kopacz jest pierwszym premierem, który zdecydował się na negocjacje naprawy branży przy otwartym konflikcie. Pierwszym premierem z jajami. Na pozór może się wydawać, że ustapiła związkowcom. Uzdrawianie górnictwa jest szczególnie kosztowne. Warto byłoby poznać koszty pierwszego projektu rządowego i obecnie uzyskanego porozumieniem.

Niepokoić może zamiar, iż górnictwo ma być bardziej związane z energetyką, co skutkowałoby podrożeniem energii, a tym samym zwiększeniem kosztów produkcji w przemyśle i usługach.

Rządy Ewy Kopacz zaczynają się od zmierzenia się z zaniedbaniami poprzedników. I nie są to porażki premier Kopacz.

Komentarze
  1. brawo! pisze:

    Zaiste sympatia polityczna zaślepia. A swoją drogą – chapeau bas. Od czasu Urbana nie zdarzyło mi się trafić na tak otwarte negowanie rzeczywistych faktów po to, aby za wszelką cenę przedstawić klęskę jako wielki sukces. Marnujesz się na tym blogu – powinieneś być rzecznikiem pani Kopacz.

  2. lepszejutro pisze:

    No cóż. Lemingi są jak konie dorożkarskie, klapki na oczach. Jak maglara ogłosiła sukces, to jest sukces, chociaż dupę ma całą zbitą przez górników. Leży ta pseudo premier na łopatkach, a my zapłacimy za jej klęskę. Kumpel z Chobielina i ten operetkowy zielony vicepremier, nadal będą mieli na chlanie, kilometrówki i żarcie na nasz koszt.

Dodaj komentarz