Lewandowski

 

Wymodliliśmy remis ze Szkocją! Dziękujemy św. Hubercie!

szkot_sw_hubert_lewandowski-684x310
15.10.2014
Bronisław Komorowski w rozmowie z Piotrem Kraśko powiedział, że sukces naszych piłkarzy to efekt rządów Donalda Tuska. A my mówimy, że to efekt modlitwy i wstawiennictwa świętych.
Polska zremisowała w meczu eliminacji do Mistrzostw Europy ze Szkocją 2;2. Był to ciężki mecz, ale pełen cudownych momentów. Przez chwilę mieliśmy wrażenie, że podopieczni Adama Nawałki przegrają. A tu proszę, działanie modlitwy czyni cuda i Polska zremisowała, a nawet mogła wygrać, gdyby w końcówce meczu Sebastian Mila trafił do bramki. A wszystko dzięki wstawiennictwu św. Huberta z Liege.

To nie żaden efekt reform Tuska i rządu PO. Prawda jest taka, że gdyby przyjrzeć się rzeczywistości, to nasz sport, piłka nożna, siatkówka nie mogłyby w ogóle istnieć. Za rządów PO nic nie idzie do przodu. Polska boryka się z bezrobociem, nie inwestuje się w rozwój sportu, ludzie, jak mogliśmy zobaczyć na nagraniu wyemitowanym, nomen omen przez TVN, są rozgoryczeni rządami Tuska i Kopacz. Bardziej logiczne jest to, że polscy piłkarze wygrali bo Tusk wyjechał z kraju. Ale prawda jest taka, że to modlitwa do św. Huberta z Liege sprawiła, że byliśmy świadkami dobrego spotkania piłkarskiego. I trzeba zaufać w siłę modlitwy, która czyni po prostu cuda. Wielu piłkarzy po wejściu na murawę, po strzeleniu bramki robi znak krzyża. To znak, że ważnym czynnikiem w sporcie jest wiara. Zaufanie we wstawiennictwo Świętych.

Właśnie wczoraj kibice na Stadionie Narodowym w Warszawie, byli świadkami cudu, tak po prostu!

Fronda.pl

„Nienawidzę cię Polsko i nic na to nie poradzę” – Śpiewa Czesław i tworzy kanał na YT dla… emigrantów [POSŁUCHAJ]

mwi, 14.10.2014
Czesław Mozil

Czesław Mozil (Fot. Sergiusz Pęczek / AG)

Polska, Polacy, polskie, niepolskie i antypolskie – pewnie odmienione przez wszystkie przypadki. Wrócił duet Mozil i Zabłocki. W sieci ukazał się teledysk do ich piosenki o wymownym tytule: „Nienawidzę cię Polsko”.
„Praca na saksach szkodzi na maksa” – śpiewali swego czasu Maciej Maleńczuk i Wojciech Waglewski. Do tego chóru dołączył teraz Czesław Mozil, człowiek, który akurat na ten temat ma sporo do powiedzenia.Wyjechał do Danii, kiedy miał zaledwie sześć lat. – Nie miałem wyboru – dzieci jadą tam, gdzie jadą ich rodzice – wspominał.

Łatwo nie było. Na emigracji zajmował się wszystkim – koncertował, prowadził knajpę, pracował w firmie budowlanej, pisał piosenki w teatrzyku dla dzieci. Zawziął się jednak i obiecał sobie, że wróci do Polski, choć znajomi pytali, co on tam będzie robił, w tej Polsce.Mozil: – Nie wiem, co będę robił. Obojętnie, jak będzie, wiedziałem, że wrócę. Nawet jeśli miałbym co roku jeździć latem do Danii zbierać truskawki.

„Nienawidzę cię Polsko, bo nade mną masz władzę”

Truskawek nie zbierał, zrobił za to karierę w show-biznesie nad Wisłą, został „dziwnym panem z telewizji”, nagrał kilka przebojowych piosenek i wydał parę płyt. Właśnie ukazała się kolejna: „Księga emigrantów. Tom I”, pierwszy album z cyklu „Trylogia emigranta”.

O czym to jest? O życiu polskich emigrantów, słowami Michała Zabłockiego i słowami samego Mozila, który deklaruje, że najnowszego albumu powinni posłuchać i ci, którzy wyjechali, i ci, którzy opowieści z obczyzny znają z drugiej ręki. Będzie gorzko? A jakże. Słychać to chociażby w singlowym kawałku:

„Nienawidzę cię Polsko, na to nic nie poradzę/ Nienawidzę cię Polsko, bo nade mną masz władzę/ Liczę długie miesiące, nie wiem, ile już w sumie/ Chciałbym wrócić, ale nie mogę, bo cię kochać nie umiem” – śpiewa Mozil.

Czyta: Tomasz Knapik

W sieci ukazał się teledysk do piosenki, inspirowany filmami instruktażowymi z lat 90. Nagrany został kamerą VHS, ostatni raz używaną podobno osiem lat temu na planie jednej z polskich telenowel. Czyta Tomasz Knapik, występuję m.in. Robert Gonera i… Paweł Chochlew, reżyser i scenarzysta „Tajemnicy Westerplatte”, który coś niecoś na ten temat (temat polskości, rzecz jasna!) może wiedzieć.

„Widziałem największych ***, na emigracji też”

„Księga emigrantów” to jednak coś więcej niż płyta. Przy okazji jej premiery ruszył specjalny kanał na YouTube, gdzie muzyk ma zamiar zbierać historie od internautów. Jak mówi – fajne, negatywne, pozytywne, szalone.

– Jestem emigrantem, byłem ministrantem – deklaruje Mozil. – Lałem wódkę na imprezach polskich. Widziałem, jak się leją po mordzie chłopacy i dziewczyny na dyskotekach polskich. Kocham Polonię, ale trzymaj się Polaku z dala od rodaków, bo widziałem największych ***, na emigracji też – dodaje. A co z jego najnowszym projektem? – Może to będzie ciekawe, może nie, ale mi zależy. „Księga emigrantów” to nasza – emigrantów – wspólna przestrzeń, bo chyba jest nas wielu – przekonuje.

Zobacz także

TOK FM

Dożywocie za podwójne morderstwo w Filharmonii Dolnośląskiej

żbik, jaha, 15.10.2014
Marzec 2013, policjanci prowadzą Michała M. do jeleniogórskiej prokuratury na przesłuchanie

Marzec 2013, policjanci prowadzą Michała M. do jeleniogórskiej prokuratury na przesłuchanie (Źródło: policja)

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy wyrok dożywocia dla Michała M. Mężczyzna ponad półtora roku temu w Filharmonii Dolnośląskiej zabił dwie osoby. 30-letni Michał M. o zwolnienie warunkowe będzie mógł się ubiegać po 40 latach.
Do tragedii doszło w nocy z 7 na 8 marca minionego roku w Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze. Ochroniarz Paweł K. zginął od kilkudziesięciu ran zadanych tępym narzędziem i nożem. Harfistkę Victorię J. znaleziono skrępowaną. Miała zakneblowane usta. Zginęła uduszona, a wcześniej została zgwałcona. Później sprawca zabrał jej jeszcze 150 zł z portfela, telefon komórkowy i klucze.To przez hazard

W noc zabójstwa Michał M., pracownik techniczny w filharmonii, pił i grał na automatach w pobliskim barze. Miał problemy z alkoholem, był też uzależniony od hazardu. Na automatach do gier przegrywał coraz większe sumy. Wiedział, że w filharmonii nocować będzie młoda harfistka, która przyjechała z Warszawy do Jeleniej Góry na koncerty. Kobieta mu się spodobała.

Ustalenie sprawcy zabójstwa nie zajęło policji wiele czasu. Zarejestrowały go kamery monitoringu. Na miejscu odkryto części garderoby należące do Michała M. A także list, w którym napisał: „Wszystko przez hazard. Poległem”.

Sprawcę policjanci zatrzymali już kilka godzin po morderstwie w pociągu relacji Kraków – Katowice. Gdy przed stacją Jaworzno podeszli do niego policjanci po cywilnemu, był tak zaskoczony, że nie stawiał oporu.

Do Jeleniej Góry Michał M. przeprowadził się trzy lata wcześniej z Wrocławia. W filharmonii twierdzą, że nigdy wcześniej nie mieli z nim problemów. Był cichy, grzeczny.

PORUSZAJĄCE KULISY PODWÓJNEGO MORDERSTWA W FILHARMONII – CZYTAJ TUTAJ

Zasada humanitaryzmu

Po zatrzymaniu przez policję okazało się jednak, że kilka razy był notowany za wszczynanie awantur pod wpływem alkoholu.

W maju 2014 r. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze uznał Michała M. za winnego dwóch zabójstw popełnionych ze szczególnym okrucieństwem, a do tego gwałtu oraz rozboju. Za każde z morderstw sąd skazał go na dożywotnie więzienie z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe nie wcześniej niż po upływie 50 lat. Teraz w apelacji wyrok dożywocia utrzymano, ale czas, po jakim skazany może ubiegać się o warunkowe zwolnienie, zmniejszono do 40 lat. Z uwagi na zasadę humanitaryzmu.

Poza tym sąd orzekł, że Michał M. ma zapłacić rodzinom ofiar nawiązki pieniężne: 500 tys. zł dla matki zamordowanej harfistki i po 250 tys. zł dla córki i wdowy po ochroniarzu.

Zobacz także

 

Cały tekst: wroclaw.gazeta.pl

„Sen o Warszawie” – długo oczekiwana pierwsza filmowa biografia Niemena wkrótce w kinach

redkult, 15.10.2014
Czesław Niemen

Czesław Niemen (mat. pras.)

„Sen o Warszawie” w reżyserii Krzysztofa Magowskiego, to pierwszy duży film biograficzny o Czesławie Niemenie, piosenkarzu, kompozytorze i multiinstrumentaliście, ikonie polskiej muzyki rozrywkowej. W listopadzie w wybranych kinach studyjnych odbędą się specjalne pokazy filmu.
Okazją do realizacji filmu stała się 10. rocznica śmierci charyzmatycznego artysty, zmarłego w styczniu 2004 r. Wykorzystano w nim wiele nieznanych dotąd materiałów archiwalnych, które rzucają nowe światło na życie Niemena.

Opowiadają o nim barwnie członkowie jego rodziny, zaprzyjaźnieni muzycy, krytycy, dziennikarze muzyczni – w sumie ponad 50 osób. A wszystko to na tle meandrów polityki kulturalnej PRL-u, odpowiedzialnej za zmienne losy kariery Niemena i recepcji jego twórczości w zależności od sympatii ówczesnych władz i krytyki. Film jest bogato ilustrowany muzyką Czesława Niemena. Jego twórczość nie tylko tworzy dziś kanon polskiej piosenki, ale jest też nieustającą inspiracją dla młodszych artystów.

Film Magowskiego otwiera scena, gdy znad stadionu klubu Legia Warszawa niesie się chóralny śpiew kibiców: „Mam tak samo jak ty, miasto moje a w nim: najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze dni „).

Krzysztof Gierat, dyrektor Krakowskiego Festiwalu Filmowego:

„Sen o Warszawie” to pozycja obowiązkowa dla fanów Niemena, ale nie tylko, bo Magowskiemu udało się uniknąć sentymentalnego tonu. Film układa się w przykuwającą uwagę opowieść o genialnym muzyku, który zrobił oszałamiającą karierę i zapewnił sobie trwałe miejsce w historii, choć życie go nie rozpieszczało.

Reżyser podczas tegorocznego festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym mówił: – Niemen miał kłopoty z cenzurą i paradoksalnie dotyczy to m.in. utworów do tekstów Norwida. Jeśli zamierzał zaśpiewać „Moją ojczyznę”, musiał wcześniej zgłosić to w każdym z regionalnych ośrodków cenzury. Raz mu to przyjmowano, innym razem wykreślano fragmenty tekstu.

Widzowie zwrócili uwagę na to, że w filmie nie pojawia się żadna wzmianka o drugiej żonie Niemena – Małgorzacie oraz obu córkach z tego małżeństwa. – Dochowaliśmy należytej staranności, pokazując w 2011 roku scenariusz Małgorzacie Niemen. Przez pół roku nie odpowiedziała, czy akceptuje scenariusz, a gdy zaczęliśmy zdjęcia, uznała, że scenariusz jej się nie podoba, bo… nie. I cisza. Co miałem zrobić? Sam odczuwam, że brak pani Małgosi jest dotkliwą stratą dla tego filmu. Nie udało się zaprosić też córek, które w sprawie dokumentu udzieliły matce pełnomocnictwa – tłumaczył wyraźnie zakłopotany reżyser.

Zobacz także

Wyborcza.pl

Komentarze

Dodaj komentarz