Posts Tagged ‘Newsweek’

Niesłychane. Przecież to powtarzanie putinowskich narracji.

Kmicic z chesterfieldem

Najnowszy Newsweek – czy PiS zrobi z Polski Grecję minus słońce?

Ołeksij Daniłow stwierdził, że Węgry zostały ostrzeżone przez Rosję, że nastąpi atak na Ukrainę. Z informacji ukraińskiego polityka wynika, że kraj rządzony przez Viktora Orbana miał nawet mieć nadzieję na przejęcie części terytorium.

Więcej o Orbanie, który wiedział wcześniej o napadzie Rosji na Ukrainę, a możliwe, że PiS też >>>

 

View original post

 

Chorwacki eurodeputowany I. Jakovčić do europosłów z PiS:” Kiedy Was widzę śmiejących się tutaj, przypominają mi się najgorsi komuniści, którzy też się śmiali i uważali, że będą rządzić wiecznie. Nie rządzili i ja wierzę, że Wasz rząd też przeminie”.Taka wypowiedź dodaje nadziei.

Kmicic z chesterfieldem

Na trumnach do władzy, po trupach do celu.

Powstanie warszawskie. Z maturalnej klasy humanistycznej zginie siedmiu, wśród nich Baczyński. Z równoległej matematyczno-fizycznej jedenastu, w tym “Rudy”, “Alek” i “Zośka”. Z przyrodniczej pięciu.

O klasie wybitnych, w której uczył się K. K. Baczyński i inni polegli w PW >>>

Rocznica powstania warszawskiego. Jeśli nie skończymy w Polsce ze wzajemną nienawiścią i pogardą, stanie się najgorsze: stracimy wolność – ostrzega Wanda Traczyk-Stawska, weteranka powstania warszawskiego.

Rozmowa z Wandą Traczyk-Stawską >>>

Minister Ziobro zgłasza wątpliwość, czy prawo do sprawiedliwego sądu jest zgodne z konstytucją. A co z lewackim zakazem tortur?

Felieton Pawła Wrońskiego >>>

 

View original post

 

Falencie się nie udało, Morawieckiemu owszem

Taśmy z podsłuchu w „Sowie & Przyjaciołach” mają niecodzienną siłę kreowania polskiej polityki i wcale to dobrze nie świadczy o polskim państwie. Poniewczasie trzeba zgodzić się z jednym z inteligentniejszych podsłuchanych Bartłomiejem Sienkiewiczem, iż mamy „państwo teoretyczne” – zresztą taki tytuł nosi jego najnowsza książka.

Główny pomysłodawca podsłuchów Marek Falenta był w ścisłym kontakcie z kierownictwem PiS. Nawet się chwalił, że ma dobre dojścia do Jarosława Kaczyńskiego. Falenta liczył na tekę ministra, gdy PiS dojdzie do władzy. Tak zeznawał jeden z kelnerów Łukasz N., który na polecenia Falenty zakładał podsłuchy: – „Falenta twierdził też, że jest blisko z PiS-em i że może łatwo zorganizować spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Że jak się zmieni władza u nas, jak PiS przejmie władzę, to mogę dostać nawet jakąś tekę, jakieś stanowisko w rządzie PiS”.

Co zatem się stało, że Falenta dostał wyrok do odsiadki i skończy w więzieniu? Ciąg szpiclowskiej fabuły może wiele wytłumaczyć, dalej mówi ów kelner: – „Miałem zapewnienie od Falenty, że będą z tego duże pieniądze, że on może na tym zarobić miliard złotych. Ja wynegocjowałem dla siebie 10 tys. zł miesięcznie. Mówił mi, że będę bardzo bogaty”. „Duże pieniądze” miały przyjść od obcych służb.

Jakich służb? Tylko od rosyjskich, bo Falenta był na miliony zadłużony u mafii sołncewskiej, która jest krwawymi rękami Kremla. A więc mamy w tle Władimira Putina, któremu zależy na destabilizacji Polski i przede wszystkim na rozchwianiu Unii Europejskiej.

Dlaczego zatem PiS podjął współpracę z Falentą, wszak nietrudno było sprawdzić, gdzie kręci swoje szemrane biznesy? Odpowiedzi są dwie. Kaczyński chciał za wszelką cenę odsunąć Platformę od władzy i przymykał oko na rosyjskie ślady. Albo prezesowi PiS wszystko jedno i godzi się być Targowicą. Wszak w dalszym ciągu mało wiemy o bliskim współpracowniku Kaczyńskiego Antonim Macierewiczu: jakie dokładnie ma powiązania z Kremlem. Starał się to rozwikłać Tomasz Piątek w swojej bestsellerowej książce „Macierewicz i jego tajemnice”.

Czy można zatem rzec, iż PiS doszedł do władzy z możliwą kontrasygnatą rosyjskich służb? Gdy Onet dotarł do 40 tomowych akt, dotyczących afery podsłuchowej, opublikowano wreszcie zapis jednej taśmy – na razie tylko ona jest dostępna – na której zanotowano głos Mateusza Morawieckiego, kompromitujący go jako polityka, a nawet człowieka.

Przez dwa dni PiS nie wiedział, co z tym fantem zrobić. Morawiecki nawet dał nogę do Nowego Jorku, aby dziennikarze go nie nagabywali. Wreszcie prezes Kaczyński zgodził się na występ w podległej sobie telewizji TVP i usprawiedliwił Morawieckiego. W swoim stylu stwierdził, że – w największym skrócie – Morawiecki to Konrad Wallenrod.

Wywiad z Kaczyńskim jest niewiele warty, bo prezes też może być zakładnikiem – zarówno wiadomych służb, jak i zakładnikiem tego, który ma w posiadaniu następne taśmy z Morawieckim. Podobno jeszcze jedna na pewno jest na rynku szantażu – tak twierdził „Newsweek” 2,5 roku temu.

Morawiecki wrócił z ucieczki i dał głos u najbardziej pisowskich dziennikarzy Karnowskich – konkretnie Jacka K. – w telewizji internetowej wPolsce.pl. I co mówi? Określił „swoją” taśmę jako odgrzewany kotlet: – „Te taśmy wszystkie były pokazane w „Newsweeku” 2,5 roku temu”. To jest kolejne kłamstwo Morawieckiego. Taśma owszem była opisana, ale bardzo ogólnie. Onet cytuje duże passusy o korupcji i kumoterstwie oraz powołuje się – to może jest nawet najważniejsze – na 40 tomów akt śledztwa.

Morawiecki zatem prezentuje dobre samopoczucie po zapewnieniu Kaczyńskiego o jego wallenrodyzmie i mówi: – „Ja z drogi naprawy Rzeczpospolitej, którą mam ogromny honor czynić pod rządami PiS, w tym obozie politycznym, naszym obozie, ja z tej drogi nie zejdę” (cytuję in extenso). Czyli dalej będzie demolowane sądownictwo, nasze relacje z Unią Europejską, które są zagrożone Polexitem.

Na Kremlu zacierają ręce z takiej „naprawy Rzeczpospolitej” i destrukcji UE. Tym się różni Morawiecki od Falenty, że jemu się udało, a Falenta zaliczy pryczę za kratami. Taśmy podsłuchowe będą dalej rozstrzygać o polskiej polityce, najprawdopodobniej zaciążą na bycie Polski i niestety pod władzą PiS możemy oczekiwać najgorszego. Oczekuję, że za ten temat zabiorą się najlepsi dziennikarze śledczy, acz będą narażeni, bo tak to jest z wolnym słowem i wolnymi mediami w autorytaryzmach.

Dlaczego Prezydenta i PiS-u nie było na marszu dla Europy? WSTYD. Wcale nie dziwne, że im notowania lecą na łeb, na szyję…

Andrzej Duda został wychowany w średniowiecznych warunkach. Nic dziwnego, że klęczy przed byle klechą. Jan Duda zawsze pilnował, żeby jego dzieci miały piątki z religii i z polskiego. I żeby Andrzej raz w miesiącu się spowiadał. Dziś przestrzega przed „lewactwem i libertynizmem” – czytamy w najnowszym „Newsweeku”.

Codzienne roraty i droga krzyżowa w mieszkaniu. „Newsweek” o rodzicach Dudy i religijnym wychowaniu

„Newsweek” opisuje dzieciństwo Andrzeja Dudy i wpływ jaki na wychowanie jego i rodzeństwa mieli rodzice. Jak zwraca uwagę Renata Grochal, autorka tekstu, sąsiedzi i mieszkańcy Prądnika Białego gdzie mieszkają Jan i Janina Dudowie dziś nie są skorzy do opowieści. A ci, którzy się zdecydowali, przyznają, że odkąd Andrzej Duda „wygrał wybory, rodzice zrobili się bardzo wrażliwi na punkcie tego, kto i co o nich mówi”. Część rozmówców anonimowo podkreśla jednak, że

„państwo Dudowie to ludzie bogobojni, a liberalne media robią z nich katolickich talibów”.

O tym,że wychowanie w wierze miało kluczowe znaczenie przypomina sama matka Andrzeja Dudy. W cytowanej przez „Newsweek” rozmowie-rzece, którą Milena Kindziuk przeprowadziła z rodzicami prezydenta, Janina Milewska Duda opowiada, że razem z dziećmi odprawiali w domu drogę krzyżową, klęcząc i rozważając kolejne stacje męki Pańskiej. „Przez cały adwent budziliśmy dzieci o świcie i o 6.30 rano byliśmy już w kościele na roratach. Codziennie” – podkreślała.

Także ojciec prezydenta, prof. Jan Duda publicznie wyraża swoje poglądy na wychowanie w wierze katolickiej. 15 marca był gościem specjalnym spotkania Mężczyzn św. Józefa. Mówił wtedy:

– Kiedy zaczynałem być ojcem, to zastanawiałem się, jak św. Józef wychował Pana Jezusa. To był dla mnie taki szczególny wzorzec. Teraz św. Józef jest dla mnie także szczególnym patronem, bo to patron dzieci adoptowanych [jedno z dzieci Dudów jest adoptowane – przyp. red.). I ja się już wtedy zastanawiałem, jak św. Józef to zrobił, że wychował człowieka tej klasy

Tłumaczył też, że „chłopcy powinni być zmuszani do odprawiania pierwszych piątków. Bo nie ma lepszego kursu na chłopca niż częsta spowiedź.”

PARSKNĘLIŚMY ŚMIECHEM :)))))

Świetny esej Cezarego Michalskiego („Newsweek”) o polityce uprawianej przez Jarosława Kaczyńskiego (fragmenty).

Polityka europejska stała się dla Polaków kluczowym elementem naszej polityki wewnętrznej, dlatego twardo rozliczamy naszych polityków ze zdolności do jej prowadzenia.

Kiedy mieszkańcy Warszawy i wielu innych miast europejskich szli ulicami, żeby manifestować swoje poparcie dla Unii (robili to dobrowolnie, często wysłuchując okrzyków demonstrujących równie swobodnie przeciwników Unii) tuż obok nas, w Mińsku, policja na usługach „w pełni suwerennego” peryferyjnego tyrana Łukaszenki tłukła i zamykała swoich obywateli za to, że wychodzili na ulice w tych samych sprawach, w których Polacy wychodzili na ulice w PRL-u 40 lat temu, kiedy też nie byliśmy częścią UE.

Białorusini walczą o zupełnie podstawowe minimum wolności i dobrobytu. A ponieważ Polskę i Białoruś oddziela tylko jedna państwowa granica, która jest jednocześnie granicą Unii Europejskiej, trudno się dziwić, że Polacy pozostają jednym z najbardziej euroentuzjastycznych narodów. Świadomość, że jako członkowie UE i NATO żyjemy dzisiaj po lepszej stronie berlińskiego muru, po wewnętrznej stronie Jałty, na pewno polski euroentuzjazm wzmacnia i czyni bardziej świadomym.

Ale w takim razie dlaczego rządzi nami Jarosław Kaczyński, który konsekwentnie – choć nie wiadomo w jakiej proporcji jest to wynik działania świadomego, a w jakiej proporcji konsekwencja dyplomatycznej nieudolności jego ekipy – wyciąga Polskę na coraz dalszy margines Unii Europejskiej, w coraz głębszą izolację?

Odpowiedź brzmi – ponieważ Kaczyński kłamie i kłamie skutecznie. Otoczył swój twardy elektorat murem propagandy i mediów. Zbudował całkowicie wyizolowany świat, w którym, owszem, Polska oddala się na coraz dalszy margines Unii, ale jest to wina wyłącznie Parlamentu Europejskiego, Komisji, Niemców, polskiej opozycji… Odbiorcy codziennych przekazów rządzącej partii nie mają prawa wiedzieć (niektórzy nie chcą wiedzieć), że za narastanie napięcia pomiędzy Polską i instytucjami wspólnotowymi, za coraz większą izolację Polski w Unii odpowiadają politycy niszczący dzisiaj w Polsce wszystko to, co czyniło nas naturalną częścią UE – Trybunał Konstytucyjny, państwo prawa, niezależną prokuraturę i niezawisłe sądy, w miarę bezstronne publiczne media, choćby odrobinę świeckiego państwa.

Co zrobią Polacy

Polska PiS to dzisiaj państwo bez polityki zagranicznej – bez jej doktryny, bez narzędzi jej prowadzenia, bez dyplomatów. Jarosław Kaczyński w ogóle nie jest zainteresowany (jeśli popatrzeć na całą jego polityczną karierę widać, że nie był zainteresowany nigdy) polityką zagraniczną. Interesuje go wyłącznie polityka wewnętrzna. Wszystkie sukcesy i porażki, wszystkie narracje dotyczące polityki europejskiej, a nawet wszystkie narzędzia tej polityki, łącznie z personaliami, są przez Kaczyńskiego skrojone wyłącznie na użytek wewnętrzny. Dla swego braku zainteresowania polityką zagraniczną i europejską Kaczyński stworzył nawet teorię uzasadniającą to desinteressement: „tylko Polacy dają władzę i tylko Polacy władzę odbierają”.

To wszystko prawda, ale Kaczyński nie przewidział, że ponieważ większość Polaków w przeciwieństwie do niego czuje się zarówno obywatelami Polski, jak też obywatelami Unii, zdolność lub niezdolność prowadzenia polityki europejskiej stała się dla nas ważnym argumentem także w polityce wewnętrznej. W świecie PiS-owskiej propagandy i mediów, gdzie oddalanie się Polski od Unii jest wyłącznie konsekwencją działań przeciwników PiS-u, a nie Kaczyńskiego, mieszka tylko 20-30 procent Polaków. Reszta analizuje fakty, porównuje ze sobą źródła informacji. Jeśli Kaczyńskiemu coś w polityce wychodzi, to go chwali, jeśli mu coś nie wychodzi, to go rozlicza.

Najważniejszą w ostatnich dniach deklaracją Polaków na rzecz Unii nie była nawet sympatyczna manifestacja w Warszawie w 60 rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich, ale wyniki dwóch ostatnich sondaży partyjnych.

Dlatego najważniejszą w ostatnich dniach deklaracją Polaków na rzecz Unii nie była nawet sympatyczna manifestacja w Warszawie w 60 rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich, ale wyniki dwóch ostatnich sondaży partyjnych. W obu PiS oberwał i w obu wyraźnie wzmocniło się PO. Z pozoru w polskiej polityce nie wydarzyło się nic, co by uzasadniało tę zmianę. Pieniądze z programu 500+ są wypłacane, wiek emerytalny będzie obniżony, Grzegorzowi Schetynie – przy całym szacunku dla człowieka, pod którego rządami Platforma jednak się nie rozpadła – skokowo nie przybyło charyzmy. Tymi sondażami Polacy niezamieszkujący zamkniętego świata pisowskiej propagandy i mediów zrecenzowali europejską politykę Prawa i Sprawiedliwości. Politykę realnie wyprowadzającą nas z Unii, politykę oddającą interesy Polski za wątpliwej wartości komplementy Orbana, Trumpa czy Theresy May.

Symbolem tej polityki było głosowanie 27 do 1 w sprawie przedłużenia kadencji Donalda Tuska. Niezdolność rządu PiS do zbudowania koalicji z nikim. Kompletna izolacja zarówno w całej Unii, jak też wśród krajów grupy wyszehradzkiej i krajów bałtyckich. Tylko Kaczyński nazywa tę politykę sukcesem, choć nawet on w ten sukces nie wierzy. Dlatego przynajmniej Deklarację Rzymską pozwolił Beacie Szydło podpisać. Co na tle wcześniejszych błędów polityki europejskiej PiS-u błędem przynajmniej nie jest.

Kto za panem stoi tow. ? Dla kogo pan pracuje ? Czy to hak ciągniony czy niejasne powiązania dają immunitet bezkarności ‼️?

CZY TO JEST ZA TRUDNE, ABY SZANOWNY PAN PREZES PRZECZYTAŁ TO ZE ZROZUMIENIEM?

MY TU O UNII, A ONI CAŁY CZAS O ZEMŚCIE ZA SMOLEŃSK… BRAK SŁÓW

Waldemar Mystkowski pisze o zbliżającej się 7. rocznicy smoleńskiej.

Festyn 7. rocznicy Katastrofy Smoleńskiej zbliża się

Wielkimi krokami zbliża się pisowskie święto narodowe (zbitka pojęciowa jak najbardziej odpowiednia): siódma rocznica Katastrofy Smoleńskiej. Duże litery to nie mój wymysł, są stosowane w nomenklaturze PiS i to przez resort kultury.

Z pewnością święto będzie huczne, istny jarmark patriotyczny. Może zaśpiewa nawet Maryla Rodowicz hit wszechczasów „Kolorowe jarmarki”, acz moja wiedza w kwestii artystycznej jest żadna. Antoni Macierewicz poda ku wierze jakąś nową teorię „zamachowo-wybuchową”, bo ostatnia przymiarka sprzed tygodnia – „zasadzka” – jest cieniutka. A brzmi: „Chcieli uratować polską delegację z zasadzki, w jakiej się wszyscy znaleźli. I mimo tej wspaniałej postawy to właśnie piloci są oskarżani”.

Możliwe, że pracująca od roku podkomisja smoleńska ujawni swoje najnowsze ustalenia „winy Tuska”. Pomijam „zdradę dyplomatyczną Tuska”, która została zgłoszona przez ministra Macierewicza do prokuratury, jej umocowanie prawne jest żadne, można tylko się uśmiać. Czyżby chodziło o efekt komiczny?

W każdym razie czekają nas nie lada niespodzianki. Politycy PiS i topniejący elektorat tej partii przebierają nogami na te „wiekopomne chwile”. Ale nie tylko oni, bo od kilku miesięcy równolegle wraz z miesięcznicami smoleńskimi dochodzi do kontrmiesięcznic urządzanych przez Obywateli RP. Ostatnia kontrmiesięcznica tym się wyróżniła, iż uczestników miała więcej niż miesięcznica Kaczyńskiego. Obywatele RP przypłacili to jednak brutalnym potraktowaniem przez policję Błaszczaka (termin też nieprzypadkowy), pocięto im żyletkami nakrycia wierzchnie, a także odcięto horyzont manifestacji 4-5 metrowymi ekranami.

PiS nawet stworzył prawo, aby do kontrmiesięcznic nie dochodziło. Znowelizowana ustawa o zgromadzeniach już obowiązuje, ma być batem na społeczeństwo obywatelskie, na Obywateli RP, a szczególnie na KOD. Jak będzie w praktyce działało, dość szybko się przekonamy.

Wracając do 7. rocznicy Katastrofy Smoleńskiej (och, pokraczności pisowska! – oni nawet język polski potrafią zepsuć). Otóż Obywatele RP nie rezygnują z udziału w uroczystościach na Krakowskim Przedmieściu. I słusznie – bo warto sobie przypomnieć, iż w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, a winę ponosi – nie trzeba do tego zbytniego wysiłku umysłu – dysponent lotu, Lech Kaczyński.

Obywatele RP w trosce o sens życia publicznego i pamięć o innych ofiarach katastrofy zamierzają wyjść i manifestować w kontruroczystościach smoleńskich. Zdaje się, że przy organizacji festynu pisowskiego 10. kwietnia popełnione zostały błędy prawne.

Otóż rocznica nie będzie zgromadzeniem – czyli w tym wypadku nie obowiązuje nowela do ustawy o zgromadzeniach – ma być to uroczystość państwowa, a do tego organizowana przez Ministerstwo Kultury, które wydało komunikat: “Uroczystości upamiętniające siódmą rocznicę Katastrofy Smoleńskiej, które odbędą się w dniach 9-10 kwietnia 2017 r., będą miały charakter państwowy i wezmą w nich udział przedstawiciele najwyższych władz RP”.

W tym wypadku działa zupełnie inne prawo, inne paragrafy. Uroczystości państwowe nie są uwzględnione w noweli o zgromadzeniach (w cyklicznych manifestacjach), ale w prawie o ruchu drogowym, w dziale “wykorzystanie drogi w sposób szczególny”, z takich zasad korzystają też maratony i rajdy uliczne.

Zatem prawnie PiS się wyłożył. Kontrmanifestację kontrrocznicy smoleńskiej zgłosili Obywatele RP. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie wydała jednak im pozwolenia, uznając wyższość uroczystości resortu kultury. Obywatele RP jednak się nie poddają, mają rozwiązanie alternatywne. Szef Obywateli RP Paweł Kasprzak uzasadnia: „Mamy prawo tam być. Z własną pamięcią, własną wrażliwością, własnymi przekonaniami, również z własną wiarą, jeśli ją w sobie mamy. Mamy te prawo równe, nie większe i nie mniejsze”.

Wraz z Obywatelami RP chcą manifestować inni, nie związani ze stowarzyszeniem, jak np. Andrzej Saramonowicz, który też przyjdzie 10 kwietnia, aby przeciwstawić się „autorytarnemu reżimowi PiS”, który „pseudoprawnymi sztuczkami chce zablokować demokrację w Polsce”.

Klasyfikację Pucharu Narodów wygrali Polacy!!! GRATULACJE !!! 

>>>

c20lgjixaaayyzz

Obszernego kapitalnego wywiadu udzielił Kevin Dutton Pawłowi Smoleńskiemu. Oto końcowa odpowiedź.

c20ookhw8aah-p

Nastała złota era dla psychopatów w polityce?

brytyjski

– Jak najbardziej. Tradycyjne media i internet, w którym każdy jest najmądrzejszy, mają to samo znaczenie dla kształtowania opinii. Ekstremalna prawica i lewica, ekstremalne rozumienie religii walczy o społeczną świadomość bez kontry ze strony rozsądku. Psychopatów zawsze przyciągają skrajności, podział na czarne i białe. Żyjemy w bardzo niebezpiecznych czasach.

*Kevin Dutton – ur. w 1967 r., brytyjski psycholog społeczny, badacz psychopatii, pracownik Oksfordu i Cambridge. Autor książek, m.in. „Odkryj w sobie psychopatę i osiągnij sukces”. Jego program „Noc psychopaty” w Channel 4 gromadzi niemal milionową widownię

616f932ffffb8011daf9a114a9b2f5ff740000

Cezary Michalski w „Newsweeku” pisze o zomowcu Błaszczaku.

kleofas-wieniawa

Szef MSW dostał od Kaczyńskiego polecenie, by z farsy PiS-owskiego autorytaryzmu uczynić tragedię. W tych, którzy śmieją się, słysząc pogróżki o „konsekwencjach karnych czekających uczestników puczu”, ma obudzić autentyczny strach.

Błaszczak w roli silnego człowieka stara się, jak może. Wymusza na niechętnej policji coraz twardsze interwencje wobec ludzi protestujących przeciw władzy PiS. Zniechęca ją zaś do działań wobec kiboli czy narodowców, których partia Kaczyńskiego chce uczynić swymi sojusznikami. Zastrasza uczestników protestów pod Sejmem i pod Wawelem poprzez publikowanie ich portretów – wraz z wezwaniem do stawienia się lub wskazania policji miejsca ich pobytu. Wypowiada się przeciw imigrantom, jeśli wcześniej tak samo wypowie się prezes. I milczy w sprawach trudnych, dopóki prezes nie przedstawi swego stanowiska.

c2zh7e6weaaeltb

Czy Błaszczak jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu? Czy da się z niego zrobić choćby cień Kiszczaka?

Odpowiedź z pozoru wydaje się prosta – nie. Błaszczak jest człowiekiem bez właściwości, bez charakteru, wydaje się, że nawet jego energia życiowa jest w całości pożyczona od Kaczyńskiego. Ale z drugiej strony właśnie dzięki temu cieszy się absolutnym zaufaniem najsilniejszej osoby w państwie. Może liczyć na kontakt i wsparcie w każdej chwili. Czy jednak człowiek, który jest tylko cieniem innego człowieka, może zbudować autorytet swego obozu? Czy taki człowiek może wymusić na kimkolwiek strach?

c22vuorwqaalbxt
O co walczą studenci?
c2yb6wixaaeouzz
Ludwik Dorn uważa, że PiS dąży do przelewu krwi.
koduj24

Każdej z 21 osób, znajdujących się przed Sejmem 16 grudnia ub. r., której wizerunek upubliczniono w słynnych „listach gończych”, policja musi teraz udowodnić konkretne przestępstwo, w sprawie którego toczy się śledztwo. Jeśli tak się nie stanie – zdaniem byłego marszałka Sejmu Ludwika Dorna – pokrzywdzeni powinni udać się do sądu.

Dorn przypomina, że postępowanie dotyczy m.in. blokowania wyjazdu posłów i przedstawicieli rządu przez manifestujących przed budynkiem. – „Gdyby to o mnie chodziło, wytoczyłbym protest cywilny o zniesławienie (…). To nie jest tak jak napisała policja, że doszło do naruszeń prawa, a te osoby miały z tym związek” – powiedział Dorn i dodał: „Czuję krew w powietrzu. I to krew nie tych manifestujących przed Sejmem, lecz rządzących, którzy zaryzykowali upokorzenie i śmieszność – posuwając się za daleko. Błędy w walce politycznej trzeba tymczasem wykorzystywać” – podkreślił były polityk PiS.

Podstawowy błąd taktyczny w tej sprawie zarzucił samemu Kaczyńskiemu, który pierwszy nazwał przestępstwem blokowanie wyjazdu posłów z Sejmu. – „Prezes nie pomyślał, że jak mówi „przestępstwa”, to posuwa się za daleko i może być z tego pewien kłopocik” – stwierdził Dorn i zwrócił uwagę na fakt, że od razu prokurator generalny i minister spraw wewnętrznych zaczęli też mówić o „przestępstwie”, a premier – o puczu. – „Pewnie usłyszała od prezesa, że ma mówić o puczu, bo sama by na takie coś nie wpadła. To też można wykorzystać, ale już nie przed sądami, a jedynie w celu ośmieszania obozu władzy” – uznał. Użytek z tego – zdaniem Dorna – powinna zrobić opozycja, składając wniosek na najbliższym posiedzeniu Sejmu o informację w sprawach bieżących i żądając od szefowej rządu relacji „w sprawie postępów w wykrywaniu winnych puczu.

Stosowanie się do życzeń posła Kaczyńskiego, za którym minister Błaszczak bezkrytycznie powtarza, że wskazane osoby popełniły przestępstwa, zapędza ich wszystkich w ślepą uliczkę” – zauważył Dorn. – „Najgorsze, że w pełni jest świadoma tego faktu zarówno policja, jak i prokurator generalny. Stąd to nerwowe przerzucanie „gorącego kartofla” między policją a prokuraturą. Oni już wiedzą, że ta sprawa może się dla nich źle skończyć. Obóz władzy tak bardzo uwierzył we własną propagandę, że łatwo go teraz upokorzyć i ośmieszyć, co mu się należy – skonkludował Ludwik Dorn.

c20xbepwgaq2cc2

Kłamczucha.

https://twitter.com/Polskawruinie1/status/822898143113216000

SAMI JUŻ NIE WIEMY, PO CZYM PREZES ROZPOZNAJE?…

c2zbfudxcaukgdm
Waldemar Mystkowski pisze o „królu życia”.

misiu

W PRL-u nie było za dużo królów życia. Czasy były siermiężne, ale jedną postać dało się zauważyć – Andrzeja Jaroszewicza, syna ówczesnego premiera. Był przedstawicielem młodzieży zwanej bananową, a ich najlepszym kronikarzem był wybitny pisarz Janusz Głowacki, skądinąd także król.

Jaroszewicz miał niewątpliwe sukcesy, które nie były bezpośrednią „zasługą” pochodzenia z nomenklatury władzy, mianowicie skończył prawo i był świetnym kierowcą, notując ponadto sukcesy sportowe w rajdach, których raczej nie można ustawić. A propos Głowackiego, króla z zupełnie innej beczki niż syn peerelowskiego premiera, jego proza przetrwa, bo to duży talent pisarski. Wsławił się podrywem Jacqueline Kennedy, która jeszcze nie była Onassis, a odnotowany ten wyczyn romansowy został przez niektóre pisma literackie.

Z lekka wspominam archeologię, bo oto objawia się nam od dłuższego czasu król życia „Polski w ruinie”. Królem tym jest Bartłomiej Misiewicz. Nie jest synem premiera, tylko pochodzi od mianowania przez Antoniego Macierewicza, prawa nie ukończył, tylko wpisał je w CV, acz podobno zaczął studiować na uczelni o. Tadeusza Rydzyka.
Synowi Jaroszewicza nie salutowali pułkownicy i generałowie, a żołnierze nie skandowali „czołem panie ministrze”. Jaroszewicz nie nachodził siedziby NATO z wytrychem, bo NATO było wrogie, tylko w naszej ojczyźnie zainstalowano dowództwo wojsk Układu Warszawskiego. PRL-owski król życia był mimo wszystko normalny, a obecny pozostaje w ruinie, choć Misiu jest rzecznikiem prasowym, to nawet ma problemy z językiem polskim, wystarczy przeczytać strony MON z jego komunikatami.

misiewicz

Po prostu Misiu jest królem w ruinie. I ta ruina zjechała w czwartek do Białegostoku wraz z limuzyną i ochroniarzem. Wspominając: Jaroszewicz dawał w dziób własnymi „ręcami”, a Misiu Macierewicza dostaje obstawę rządową, aby nie dostać w dziób.

„Fakt” Misia wyśledził w białostockim hotelu gwiazdkowym Best Western Hotel Cristal. Około godziny 23-ciej Misiu poczuł spleen, z który coś musiał zrobić. A taki dołek egzystencjalny się zalewa, więc z towarzyszem ochroniarzem pojechali limuzyną rządową do klubu studenckiego WOW, bo Misiu jest najsłynniejszym studentem w Polsce, acz nie wiadomo, czy w indeksie ma choć jedno zaliczenie.

Król w ruinie mimo zainteresowania prasy w całym kraju nie został natychmiast rozpoznany, ale po propozycji „Chcesz być ministrem obrony terytorialnej w kraju?” balujące towarzystwo skapowało się, kto to zacz i robili misia z Misiem. Król w ruinie odwzajemnił się, stawiając kolejki tequili za darmo („osiem czy dziesięć kolejek”). A jakże – były rozmowy polityczne. Jarosław Kaczyński to ktoś, Macierewicz „to naprawdę spoko gość”. Dostało się Tuskowi i Komorowskiemu za katastrofę smoleńską, ugodowo zaś potraktowany został główny winowajca: „Nie chciałbym ruszać w tej sprawie Putina”.

Król w ruinie płynął wartkim nurtem tequili. „Fakt” wspomina przy okazji inną podobną królewską imprezę w restauracji Delikatesy przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie. Wówczas też popłynęła tequila, król Misiu nawet zdobył się na szarm tak opisany: „ma narzeczoną, ale kocha wszystkie kobiety”. Po czym wyszedł z lokalu z dwoma kobietami i ochroniarzem.

W Białymstoku król Misiu jednak przeholował, został z lokalu ewakuowany. Mógł mieć na to wpływ ponadto planowany na środę protest studentów. Kolejna strona kroniki towarzyskiej została zapisana przez króla w ruinie Misia Macierewicza.

c2zar0tweaeuray

I takie piękne zdjęcie ślubne. Poezja.

c2yh8bmxeaafpfy

grudzien12

Prof. Wojciech Sadurski pisze o „władzy” PiS. Łamiąc konstytucję, prezydent stał się już tylko „prezydentem”, rząd – „rządem”, a posłowie sejmowej większości – „posłami”. Taka władza traci prawo do oczekiwania „posłuszeństwa”.

oto

Gdy grupa obywatelskich ruchów z KOD na czele ogłosiła apel „Stop dewastacji Polski!” ze słowami: „Dziś nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy”, prawica zatrzęsła się z oburzenia. To zamach na demokrację!

A jednak idea nieposłuszeństwa obywatelskiego w pewnych okolicznościach jest integralną częścią idei konstytucyjnej demokracji. Skoro demokracja oznacza nie tylko władzę większości, ale także podporządkowanie jej pewnym wyższym zasadom konstytucyjnym, to wymóg posłuszeństwa obywatelskiego jest zawsze warunkowy. Władza winna działać wyłącznie w ramach konstytucyjnych, a gdy z nimi się nie zgadza, może starać się je zmienić, ale tylko w drodze normalnej zmiany konstytucji.

czaqplwxuaaaga

Władze w cudzysłowie

Czy więc polskie władze w ciągu ostatnich 12 miesięcy respektowały konstytucyjne reguły gry? Oczywiście nie. Niekonstytucyjność wielu ustaw, na przykład inwigilacyjnej czy właśnie rozpatrywanej ustawy o zgromadzeniach, jest potwierdzona, paradoksalnie, przez rozmontowanie Trybunału Konstytucyjnego: gdyby władza miała czyste sumienie, jeśli chodzi o plan ograniczeń swobód obywatelskich, nie zależałoby jej tak bardzo na ubezwłasnowolnieniu Trybunału.

Tymczasem w odniesieniu do Trybunału poszczególne ogniwa władzy: prezydent, większość parlamentarna, rząd, PiS-owscy sędziowie i sędziowie „dublerzy”, zachowywały się wedle modus operandi zorganizowanej grupy przestępczej. Większość parlamentarna ekspresowo przegłosowywała „ustawy naprawcze”, zmieniając ustrój konstytucyjny w drodze ustaw zwykłych. Prezydent podpisywał, cokolwiek znajdował na biurku, zaprzysięgał sędziów wybranych na obsadzone stanowiska i odmawiał zaprzysiężenia prawidłowo wybranych. Rząd ferował werdykty o tym, które wyroki TK są prawidłowe, i odmawiał publikacji innych. PiS-owscy sędziowie zgodnie chorowali, zaś „dublerzy” pod osłoną Biura Ochrony Rządu forsowali budynek Trybunału…

wujku

Tak rażąco i systematycznie łamiąc ramy konstytucyjne swojego działania, władze straciły prawowitość: prezydent stał się już tylko „prezydentem”, rząd – „rządem”, a posłowie sejmowej większości – „posłami”. Władze w cudzysłowie, mimo swego niewątpliwego demokratycznego rodowodu, straciły prawo do oczekiwania „posłuszeństwa” ze strony obywateli.

Czasem relację tę ujmuje się w języku „umowy społecznej”. Jednak ta metafora sugeruje równość stron, tymczasem nie ma symetrii między obywatelami a władzą, bo w demokracji władze są powiernikami, a nie partnerami obywateli. Ładnie to ujął Jan Jakub Rousseau: „Akt ustanawiający rząd nie jest wcale umową, lecz ustawą, depozytariusze władzy wykonawczej nie są bynajmniej panami ludu, lecz jego funkcjonariuszami, lud może ich ustanowić lub oddalić, kiedy zechce; nie jest ich rzeczą umawiać się, lecz słuchać”.

cza14nawgaazdja

Sprawdzian obywatelskości

Czy więc ludzie, którzy nie zgadzają się z jakimiś przepisami, mogą je dowolnie łamać, dorabiając temu miano „nieposłuszeństwa obywatelskiego”? Tak zadane pytanie sugeruje, że problem jest prostszy, niż jest w istocie. Co innego bowiem obywatelska niezgoda na działania władzy podważającej fundamentalne wolności i instytucje, a co innego krytyka jakichś posunięć państwa na tej podstawie, że są one niemądre lub nieefektywne. Zasada rządów większości odnosi się tylko do drugiej kategorii niezgody: gdy już wyczerpiemy wszelką dyskusję, zdanie większości musi przeważyć.

Wybitny filozof polityki John Rawls zdefiniował nieposłuszeństwo obywatelskie jako „sprzeczne z prawem, świadome działanie publiczne, wolne od przemocy, podejmowane w celu zmiany prawa lub polityki rządu”. Definicja pozwala odróżnić nieposłuszeństwo obywatelskie od z jednej strony rewolucyjnego buntu przeciwko fundamentom systemu, a z drugiej – zwykłego złamania prawa motywowanego np. chciwością lub agresywnością.

W literaturze filozoficznej i prawnej proponuje się rozmaite obwarowania mające na celu upewnienie się, że nieposłuszeństwo obywatelskie nie jest przykrywką dla karygodnych działań antyspołecznych.

Po pierwsze, mówi się, że powinno być ono traktowane jako ostateczność, podejmowane po wyczerpaniu innych działań zmierzających do zmiany prawa.

Po drugie, że akty nieposłuszeństwa obywatelskiego mają mieć charakter publiczny, gdyż ich głównym celem nie jest uniknięcie dotkliwości stosowania się do przepisu, lecz zwrócenie uwagi na potrzebę zmiany niesprawiedliwego prawa.

Po trzecie, osoby decydujące się na nieposłuszeństwo powinny dobrze wyważyć społeczne korzyści i straty swego działania: stąd postulat działań pokojowych i prowadzących do minimum kłopotów dla współobywateli. Wypowiedzenie posłuszeństwa władzy PiS nie uzasadnia przechodzenia na czerwonym świetle.

czaw-tyxuae0pnh

Pusta izba

Jakie formy może przybrać wypowiedzenie posłuszeństwa władzom? Specjalna odpowiedzialność spoczywa tu na sędziach i innych prawnikach, którzy w imię wierności konstytucji powinni odmówić stosowania niekonstytucyjnych ustaw. Na pewno ruchy społeczne powinny zignorować nowe kagańcowe przepisy ustawy o zgromadzeniach i podważyć priorytet parad „cyklicznych”. Na pewno posłowie opozycji powinni czasem bojkotować posiedzenia Sejmu, na których maszynka do głosowania przerobi w prawo rozpatrywane nieprawidłowo projekty. Niech zdjęcia pustej w połowie Izby wyślą w świat komunikat o stanie polskiej demokracji. A co więcej? Tu już musi zadziałać wyobraźnia.

Jedno jest pewne, jak pisał wielki filozof John Locke: „Każda władza powierzona w określonym celu jest przez ten cel ograniczona. Stąd też, jeśli cel ten będzie kiedykolwiek przez nią jawnie zaniedbywany lub gwałcony, nastąpi utrata zaufania, a władza powróci do rąk tych, którzy ją nadali. (.) Tak więc społeczność niezmiennie zachowuje najwyższą władzę ochrony siebie samej przed atakami na nią ze strony każdego, nawet jej ustawodawców”. Ponad 300 lat temu, a jak bystro przewidział władzę PiS.

czzdw4gwqaaopwz

W nowym „Newsweeku” Michał Krzymowski pisze o Kukiz ’15, Chamoobrona.

poslanka

Pogróżki, wyzwiska, oskarżenia o związki z WSI i seksistowskie żarty – tak działa klub Pawła Kukiza po roku spędzonym w Sejmie. Lider stracił panowanie nad swoim ruchem.

Przypki pod Tarczynem. W sali konferencyjnej podwarszawskiego hotelu obradują posłowie Kukiz’15, trzeciego co do wielkości klubu w Sejmie. O głos prosi gdańska posłanka Magdalena Błeńska. Nie wygląda na uspokojoną: – My już nie jesteśmy jak Samoobrona. Gorzej, jesteśmy Chamoobrona!

Dla wszystkich na sali jest jasne: Błeńska pije do scysji sprzed kilku miesięcy. W jej trakcie elbląski poseł Andrzej Kobylarz stracił panowanie nad sobą, uderzył pięścią w stół i jej pogroził: – Gdybyś była mężczyzną, to bym ci przyp… Przy scenie było kilkoro parlamentarzystów.

Błeńska, którą pytam o wybuch posła Kobylarza, mówi, że sprawy klubu powinny zostać w klubie i ona nie będzie komentować ich w mediach. Jej znajomy jednak przyznaje: – Magda była tym przerażona. Proszę sobie spojrzeć na ich zdjęcia. Błeńska jest drobną blondynką a Kobylarz to elbląski watażka handlujący ruskim węglem. Łysy, barczysty, wygląda jak kark z siłowni. O co im poszło? To proste. Kobylarz ma ciężki okręg i chce się przenieść do Gdańska. Uważa, że tam będzie mu łatwiej o reelekcję.

Po kłótni Błeńska poszła na skargę do Pawła Kukiza. Ten wezwał do siebie Kobylarza i nakazał mu załagodzenie konfliktu. Musiał być jednak mało przekonujący, bo posłanka do dziś nie doczekała się przeprosin. – Nie były one potrzebne. Mam z Magdą Błeńską dobre relacje, normalnie rozmawiamy – mówi „Newsweekowi” Kobylarz.

czblb1zxgaaab-s

Paweł Kukiz, którego dziś pytam o sprzeczkę posłów, bagatelizuje zachowanie Kobylarza: – Gdybym był przy tej wymianie  zdań, to pewnie bym zareagował. Ale z drugiej strony czy pan myśli, że w PiS-ie to rozmawiają inaczej? A na nagraniach z Sowy to jakiego języka używano? A tematy były tam poważniejsze. Zresztą, panu się nie zdarza puścić wiązanki pod adresem kierowcy, który zajeżdża panu drogę?

Narada sprzed kilku miesięcy. Paweł Kukiz prosi posłów o niekomentowanie zakazu aborcji, bo wyborcy ruchu są w tej sprawie podzieleni i nie ma sensu zrażać ich swoimi wypowiedziami.

– Dziwne tłumaczenie, ale jeszcze do przyjęcia. Gorzej, że chwilę później Paweł postanowił jednak błysnąć dowcipem. Powiedział, że jedyną osobą, dla której mógłby zrobić wyjątek, jest posłanka Anna Siarkowska. Dlaczego? Bo jest tak świętojebliwa, że nawet seks uprawia przez prześcieradło, hehe – opowiada jeden z posłów.

– Anna Siarkowska to słyszała? – dopytuję.

– Nie było jej na tym spotkaniu, ale powtórzono jej tę wypowiedź.

– A jak posłowie zareagowali na te słowa?

– Ja byłem zażenowany, ale sala odpowiedziała rechotem.

Siarkowska, którą pytam o tę sytuację, mówi krótko: – Komentowanie takich wypowiedzi jest poniżej mojej godności. Ludzie, którzy w ten sposób odnoszą się do innych, sami wystawiają sobie świadectwo.

Paweł Kukiz zapewnia, że nie kpił z pobożności Anny Siarkowskiej. – Prosiłem, żeby nie wypowiadała się na temat aborcji – ucina.

PREZES NIE UZNA WYNIKÓW TEJ BUDOWY.

czbu7bvwgaaimhq

Waldemar Mystkowski zastanawia się nad procesem Sikorskiego, który wytoczył Kaczyńskiemu.

kaczynski-dostal

Jarosław Kaczyński zbudował swoją potęgę polityczną na śmierci brata, wykorzystał bliźniaka do granic możliwości. Przy tej okazji prezes PiS nie zmienił swoich metod, lecz materiał miał o wiele szlachetniejszy niż zwykle. Gdyby nie katastrofa smoleńska, PiS podzieliłby los koalicjantów z lat 2005-2007 Samoobrony i LPR: śmietnik historii.

Katastrofa wyniosła go na szczyt, z której to wysokości niszczy Polskę. Takie są absurdy historii, które nam wszystkim dają się boleśnie we znaki. Oto Radosław Sikorski nie godzi się, aby być obiektem insynuacji, pomówień, szczucia. Dla Kaczyńskiego są to metody polityczne, ideowe, którymi ponoć się różnimy. W przypadku prezesa jego idee polityczne mylą mu się z cechami charakteru, podejrzanej konduity moralnością.

Sikorski odniósł się tylko do jednej insynuacji z gatunki „zdrady o świcie”. I dobrze. Bo hurtowe oskarżenia jakoś dziwnie są nieskuteczne w prawie. Al Capone nie zaznał krat za liczne zabójstwa, ale za drobnostkę z punktu widzenia egzystencji, za niepłacone podatki.

Sikorski więc z bogatej „twórczości” prezesa wyjął ten „podatek” insynuacji, konkret. Mianowicie z wywiadu sprzed dwóch miesięcy dla Onetu wyjął „plwocinę” prezesa o zdradzie dyplomatycznej, jakoby Sikorski – który w chwili katastrofy pod Smoleńskiej był szefem dyplomacji – odstąpił od uznania miejsca katastrofy za eksterytorialne.

Tym samym „zdrada” w ustach Kaczyńskiego stała się pomówieniem Sikorskiego o niefachowość. Niezależnie od tego, czy Kaczyński zna prawo o eksterytorialności dotyczące katastrofy lotniczej na terenie obcego państwa, zarzucając komuś, że nie dopełnił obowiązku dyplomatyczno-prawnego, sam łamie prawo. Nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem, tym bardziej że Kaczyński miał 6 lat, aby posiąść tę wiedzę. A jeżeli jest się prawnikiem i to z tytułem doktora, możemy powiedzieć, że u Kaczyńskiego obok silnie rozbudowanego ego, równie wielka jest amoralność.

czavuv2w8aa-py7

Sikorski więc wystąpił do sądu, aby Kaczyński go przeprosił, bo naruszył jego dobra osobiste: dobre imię, cześć i godność. Sikorski z prezesem postępuje, jak z dzieckiem, chce mu pomóc, bo powszechnie znana jest niesamodzielność życiowa Kaczyńskiego. Otóż Sikorski sformułował akt przeproszenia, które prezes ma opublikować na łamach konkretnych portali internetowych.

W zasadzie były minister spraw zagranicznych jedną rzecz domaga się od Kaczyńskiego, mianowicie ów „podatek” za przeprosiny – prezes PiS ma opłacić z własnej kieszeni, z pensji posła, a nie z budżetu partii, bo to w istocie nasze podatki.

W przeprosinach Sikorskiego widzę dla Kaczyńskiego same pozytywy, najważniejszy z nich jest, iż może oczyścić swoje nieczyste sumienie, a to jest sprawa niebagatelna. Inni muszą nosić worki pokutne, wierzący zaś biegać do spowiedzi, a Kaczyński za niewielki podatek dla mediów może pozbyć się uciążliwości amoralnej. Czy Sikorski nie jest dobrotliwy dla swego wroga? Jest! I w ten sposób winni domagać się pozostali przeprosin od prezesa Kaczyńskiego, acz „pozostali” to całkiem duża gromada osób, obawiam się, że może to być cały naród polski.

Ale warto, bo po takich przeprosinach Kaczyński osiągnie moralny status aniołka. Wierzę, że w prezesie są nieodkryte pokłady jego dobroci. Więc – prezesie – do przodu i alleluja, zwłaszcza że zbliżają się święta Bożego Narodzenia.

Kleofas Wieniawa do powyższego dokłada.

sikorski-versus

Adwokatem Sikorskiego jest Jacek Dubois, pochodzący ze sławnego rodu prawników. Naprzeciowko może mieć co najwyżej zdemoralizowanych prawników pokroju Pszczółkowskiego, bądź Przyłębskiej.

Póki co, sądy są jeszcze niezależne, a oprócz tego nie są takie łatwe do spacyfikowania. Wśród elit Kaczyński ma niewielkie wsparcie, tylko tych z kompleksami, co widać choćby po mediach „narodowych”, gdzie przeciętna profesionalizmu ma się tak do normalności, jak całość do 3/4.

Jeżeli przyjąć na wiarę, że badania IQ narodu polskiego rzeczywiście IQ wynosi 100, to elity pisowskie, w tym żurnaliści „narodowi” mają tego ilorazu 75, a przypominam, iż autor „Foresta Gumpa” nadał swemu bohaterowi poziom IQ 72. Pewnie w okolicach osławionego Kononowicza.

I to jest wartość PiS i prezesa Kaczyńskiego, o którym zwykle piszę, iż jest geniuszem taboretu, choć ktoś mi zwrócił uwagę, że staje na wysokościach drabinki z Tesco (taka jego gloria).

Ale w sprawie Sikorski versus Kaczyński jest istotne coś innego, mianowicie ten przykład winien być wskazaniem dla Polaków, aby pozwać tego geniusza taboretu za niszczenie Polski, godności Polaków. Wierzę, że czeka go sprawiedliwy sąd, bo prawo póki co mamy na poziomie, tylko polityka nam się wywróciła ze wspomianego taboretu. A jedną z przyczyn jest nadmiar produkcji jadu w otworze gębowym prezesa PiS. Niewiele postaci w historii Polski postaci zaznało takiej nadprodukcji toksyn, a na pewno nikomu po 1989 roku.

podwojna

Kamil Stoch pierwszy, Maciej Kot drugi. To był wspaniały konkurs polskich skoczków w norweskim Lillehammer.

z21104130qwyniki-konkursu

Przed nimi na olimpijskiej skoczni nie wygrał żaden Polak. Nawet Adam Małysz nigdy nie był tu wyżej niż na trzeciej pozycji. I wreszcie niewygodny dla polskich skoczków obiekt został odczarowany. Kilkukrotnie. Kamil Stoch wygrał 16. raz w karierze zawody Pucharu Świata. Po raz pierwszy od 30 stycznia 2015 roku w Willingen. Dwukrotny mistrz olimpijski czekał prawie dwa lata. Maciej Kot czekał całą karierę na miejsce na podium. I w niedzielę się udało. To dla niego życiowy wynik.

https://twitter.com/Polskawruinie1/status/807231200477741056

grudzien5

Duda – „NIEZŁOMNY STRAŻNIK KONSTYTUCJI”?

cy330c8wiaahnto

Andrzej Duda kolejny raz dał dowód uników, zakłamania i arogancji w wywiadzie z Bogdanem Rymanowskim. Fragmenty z Daniela Passenta.

duda-z-siebie

Ocena własnej działalności na stanowisku prezydenta – bardzo pozytywna (nie popełnił błędów, może raz źle dobrał słowo). Pogratulować samopoczucia!

Wybić się na niezależność od prezesa Kaczyńskiego prezydent nie zamierza, bo rząd i partia realizują program, pod którym AD się podpisał. Żadnej gadki o prezydenturze wszystkich Polaków – to było dobre w kampanii, ale nie u władzy.

Trybunał Konstytucyjny? Żadnej nowej refleksji, prof. Rzepliński łamie konstytucję, jest politykiem i to po złej stronie. Epidemia wśród sędziów z nominacji PiS zrozumiała, niczego gorszącego AD w tym nie zauważył. Wszak jeden z sędziów napisał, że nawet gdyby był zdrowy, to w takim „zgromadzeniu ogólnym” nie wziąłby udziału.

Aresztowanie Józefa Piniora? Sprawę wszczęły służby i prokuratura pod rządami Tuska, więc o co chodzi? Poza tym do momentu skazania każdy jest niewinny… Żadnej refleksji na temat, czy J.P. mógł się połaszczyć na 46 tys., czy chodzi o niszczenie legendy, zbieżność ze wznowieniem sprawy Kwaśniewskich, aresztowanie o 6.00 – nic.

Ograniczanie wolności zgromadzeń? Unik: wolność zgromadzeń jest prawem obywatelskim, jak prezydent dostanie ustawę, to się ustosunkuje. I tyle.

Obietnice wyborcze: 500+ wprowadzono, wiek emerytalny obniżono. Frankowicze? Okazuje się (teraz!), że to groziłoby katastrofą systemu bankowego, więc prezydent musi być odpowiedzialny. (A kandydat nie musiał?). Podniesienie progu wolnego od podatku – patrz wyżej, ale pierwszy krok uczyniono, AD nie mówi, że ma wyrzuty sumienia, nie przeprasza, nic się nie stało, Polacy.

Rząd? Jest OK. Dużo zrobiono. Macierewicz? OK, choć AD zaleca powściągliwość w wystąpieniach publicznych. Ani słowa o Caracalach, chyba także o mistralach i innych wpadkach.

Smoleńsk? Ani słowa. AD i BR nabrali wody w usta.

Wpadka z Robertem Greyem – rzekomym agentem obcego wywiadu? Proszę zapytać ministra.

Skandale w spółkach Skarbu Państwa? Pani premier kontroluje i reaguje.

Krytyka wobec prezydenta Dudy? Zawsze znajdą się niezadowoleni, wszak AD nie został wybrany przez 99 proc. wyborców, a jego krytycy to sieroty po Komorowskim, które nie umieją się pogodzić z werdyktem demokracji.

W sumie prezydent Andrzej Duda robi swoje – bez zmrużenia oka, z zimną krwią.

NIEPRAWDA, ŻE ANDRZEJ DUDA NIC NIE ROBI, TYLKO KLĘCZY. TAK DONOSZĄ INTERNAUCI.

cy2nc7pweae4fsv

PANIE PREZYDENCIE, NO I KTO TU ŁAMIE PRAWO?

cy3vk79xgaawgee

„Warto być przyzwoitym”.

oficjalnie

SZACUNEK ZA HONOR.

cy2uvwpweaau3dg

TO NIE JEST ŻART… TO WEJDZIE DO PROGRAMU LICEUM RAZEM Z „ODĄ DO JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO”, KTÓREJ AUTOREM TAKŻE JEST RYMKIEWICZ.

cy3unsiweaarwlw

W „Dzienniku” Zbigniew Parafianowicz pisze o zdarzeniu, które zapachniało nowym Smoleńskiem.

Zbigniew Parafianowicz: Jak głęboko tkwi w nas tupolewizm…

Brazylijskie embraery 175 w biało-czerwonych barwach miały zastąpić po 10 kwietnia 2010 r. niewydolny i opisany za pomocą niejasnych procedur system transportu VIP-ów tupolewami i wysłużonymi jakami. Do niedawna wierzyłem, że on działa. Po hekatombie smoleńskiej chciałem w to wierzyć. Do ubiegłego poniedziałku, gdy na własne oczy przekonałem się, jak głęboko tkwi w nas tupolewizm.

 Doktryna, w myśl której można podjąć nawet najbardziej absurdalną próbę załatwienia sprawy wagi państwowej bez przewidzenia potencjalnie tragicznych konsekwencji. Lewą ręką przez prawe ucho. Na zasadzie „jakoś to będzie”. Choroba, która – jako jedna z przyczyn – doprowadziła do śmierci 96 najważniejszych osób w państwie na lotnisku Siewiernyj, dała znów o sobie znać w ubiegłym tygodniu. Podczas powrotu szefowej polskiego rządu Beaty Szydło z Londynu. Tym razem za sprawą determinacji kapitana odpowiedzialnego za rejs i brytyjskiej obsługi naziemnej się udało.

Londyn. Ulica Portland Place w handlowej dzielnicy Marylebone. Ambasada RP. Godziny wczesnowieczorne. Dziennikarze, którzy towarzyszyli premier Szydło podczas brytyjsko-polskich konsultacji rządowych, wsiadają do busa, który zawiezie ich na oddalone o 50 km lotnisko w Luton. Słyszałem o dwóch wersjach powrotu do kraju. Pierwsza zakłada, że reporterzy odlecą wojskową casą, tą samą, którą tuż przed południem przylecieli do Londynu. Druga: będzie to rządowy embraer 175. Lot tym pierwszym trwa około czterech godzin, drugi jest krótszy o półtorej godziny. W terminalu okazuje się, że wygrał wariant numer dwa.

Odprawa. Zajmujemy miejsca na pokładzie. Po kilku minutach wchodzą przedstawiciele rządu. Szybko na jaw wychodzi prosta prawda: dwóch samolotów nie da się zapakować do jednego. Brakuje miejsc. Kilka osób stoi.

Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na casę, która wystartuje za sześć godzin. Pozbycie się nadbagażu w postaci osób stojących nie rozwiązuje problemu. Po krótkiej analizie okazuje się, że samolot nadal jest źle wyważony (większość siedzi z tyłu, z przodu jest salonka z mniejszą liczbą osób). Trzeba zwolnić jeszcze dwa tylne rzędy. W sumie osiem miejsc.

Jeden z ministrów korporacyjnym tonem namawia swoich współpracowników: Basiu, Wiesiu, Czesiu, Krzysiu (imiona zmienione), wysiądźcie. W odpowiedzi słyszy: Ale szefie, tylu godzin czekać nie dam rady. Mam problemy z kręgosłupem. W sumie kobieta musiałaby pozostać na lotnisku jeszcze 6 godzin i cztery godziny spędzić na pokładzie casy.

Stewardesy, zamiast przeprowadzić standardowe procedury bezpieczeństwa, nie ze swojej woli stają się stroną absurdalnej debaty. Michał Karnowski, publicysta tygodnika „wSieci”, nie wytrzymuje i ustępuje miejsca urzędniczce, która ma problemy z kręgosłupem. To jednak za mało, by wyważyć samolot. Polowanie na zbędne kilogramy trwa w najlepsze. Obsługa naziemna w Luton staje się coraz bardziej nerwowa. Nie zgodzi się na wylot źle wyważonego samolotu.

wielowieyska

Na pokładzie zbyt ciężkiej maszyny mają się znaleźć: szefowa rządu Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, szef MON Antoni Macierewicz, szef MSZ Witold Waszczykowski, szef MSW Mariusz Błaszczak i jeden z najważniejszych oficerów w polskiej armii generał Marek Tomaszycki (VIP-ów jest zresztą znacznie więcej). Przedstawiciele najważniejszych resortów siłowych, premier i jej pierwszy zastępca w źle wyważonym samolocie, który ma zaraz wylecieć. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.

Nie wierzy też kapitan embraera. Zirytowany wychodzi z kabiny i informuje, że nie poleci, dopóki problem nie zostanie rozwiązany. Nie ma jednak osoby, która mogłaby to zrobić. Ktoś podjął decyzję o połączeniu dwóch transportów w jeden, nikt jednak nie chce podjąć decyzji o ich rozłączeniu. Panuje przekonanie, że na pewno da się to wszystko jakoś ogarnąć.

W końcu, po kilkudziesięciu minutach negocjacji, samolot opuszcza grupa ochotników i tych, którzy zostali nakłonieni do wyjścia przez swoich szefów. Jeden z dziennikarzy relacjonuje ministrowi Waszczykowskiemu, o co chodzi w zamieszaniu. Pada określenie: to tupolewizm. Z niemal godzinnym opóźnieniem samolot, w końcu prawidłowo wyważony, odlatuje do Polski. Brytyjska obsługa naziemna oddycha z ulgą.

Właściwie nic się nie stało, wszystko skończyło się dobrze. Zostaje jednak kilka kluczowych pytań:

– Dlaczego na pokładzie tego samolotu znaleźli się jednocześnie: premier, wicepremier, szefowie MSZ, MON, MSW i dowódca operacyjny sił zbrojnych?

– Kto podjął decyzję o połączeniu pokładów?

– Jak obliczył, że dwa samoloty można zmieścić w jednym?

– Dlaczego nie było nikogo, kto mógłby jedną decyzją to wszystko odwrócić?

– Dlaczego pasażerowie najważniejszego w tym dniu samolotu państwa polskiego nie mieli przypisanych miejsc, numerowanych, jak w rejsowym samolocie? (Oznaczone miejsca mają nawet afgańskie linie Kam Air, którymi w przeszłości podróżowałem).

– Jak doszło do rozpisania listy pasażerów? I czy osoba ją rozpisująca znała zasady wyważenia rządowego embraera?

– Dlaczego pilota sprowokowano do zainterweniowania w tej absurdalnej sprawie? (Choć może to i lepiej, bo wykazał się rozsądkiem, za który powinien dostać państwowe odznaczenie).

– Na jakiej zasadzie wyproszono z maszyny osoby pracujące dla rządu, które embraerem przyleciały do Londynu?

radio

Na koniec jeszcze jedno. Pani premier, czterdziestomilionowy naród nie zasługuje na to, by jego liderzy podróżowali w takich warunkach. Sam do dziś nie przepracowałem traumy 10 kwietnia. Jednego jednak jestem pewien: po raz drugi nie byłbym w stanie wyjaśnić swoim synom, dlaczego przez Warszawę, zadrzewioną ulicą Żwirki i Wigury, która kojarzy im się z wylotami na wakacje, suną dziesiątki trumien zawinięte w biało-czerwone flagi.

Kleofas Wieniawa skomentował:

kleofas-wieniawa

Już należy przygotowywać oskarżenia tego rządu i stawić go z czasem przed Trybunałem Stanu i przed zwykłym sądem.

cy2v9c2weaacg3k

NIECH MORAWIECKI NIE OSZUKUJE JUŻ POLAKÓW. NIE POKAZUJE NAM WSZYSTKICH SLAJDÓW…

cy35bjxxaaat5ww

JESZCZE ŻADEN MINISTER W EUROPIE NIE STAWIAŁ WARUNKÓW SZEFOWI PE. Pytanie, czy mamy się bać? Czy po prostu kończy się czas Waszczykowskiemu?

cy3pkd2wiaajclh

CZY SĘDZIOWIE NIE POWINNI ZOSTAĆ SPRAWDZENI, CO TO ZA L4???

cy2upwqxgaabnmm

Na Koduj24.pl Andrzej Karmiński wskazuje na konkretne paragrafy, za które PiS będzie odpowiadać.

sen

*** Art. 127. § 1. Kto, mając na celu (…) zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu(…)? § 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1 (…)?

*** Art. 128. § 1. Kto, w celu usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej [którym jest m.in. Trybunał Konstytucyjny], podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu(…)? § 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1 (…)? § 3. Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej (…)? Art. 224. § 3. Kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ Rzeczypospolitej Polskiej (…)?

*** Art. 256. § 1. Kto publicznie propaguje (…) totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość(…)? Art. 257. Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości (…)?

*** Art. 129. Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej(…) ?

*** Art. 181. § 1. Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym [niezależnie od miejsca, gdzie dokonuje czynu, np. z Warszawy – w Puszczy Białowieskiej] w znacznych rozmiarach (…)? Art. 187. § 1. Kto niszczy, poważnie uszkadza lub istotnie zmniejsza wartość przyrodniczą prawnie chronionego terenu lub obiektu, powodując istotną szkodę (…)?

*** Art. 189. § 1-3. Kto pozbawia człowieka wolności (…) ze szczególnym udręczeniem (…) ? Art. 190a. § 1. Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność (…)?

*** Art. 194. Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość (…)?

*** Art. 212. § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej [np. KOD] o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania(…)? Art. 216. § 1. Kto znieważa inną osobę (…) publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła(…)?§ 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania (…)?

*** Art. 235. Kto, przez tworzenie fałszywych dowodów lub inne podstępne zabiegi, kieruje przeciwko określonej osobie [nie tylko Lechowi Wałęsie] ściganie o przestępstwo, w tym i przestępstwo skarbowe, wykroczenie, wykroczenie skarbowe lub przewinienie dyscyplinarne albo w toku postępowania zabiegi takie przedsiębierze (…)? Art. 238. Kto zawiadamia o przestępstwie (…), wiedząc, że przestępstwa nie popełniono (…)? Itd., itd., itd.

cyx-cbow8aqosui

Powie ktoś, że stawiając funkcjonariuszy PiS „pod ścianą”, zmusimy ich do eskalacji bezprawia i do zastosowania przemocy dla utrzymania władzy i uniknięcia kary. Owszem, to możliwe. Ale uważam, że warto zaryzykować każdą legalną groźbę, by uświadomić rządzącym, że odtąd nie upiecze się nikomu, kto złamał prawo, że prędzej czy później każdy z nich zobaczyć może oryginał aktu oskarżenia. Warto im uprzytomnić, że nie są bezpieczni nawet w najliczniejszej grupie, bo powszechność łamania prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. A poza tym – oni przecież wciąż mają szansę odwrotu, opisaną w Art. 23. §1 i 2 KK: „Nie podlega karze współdziałający, który dobrowolnie zapobiegł dokonaniu czynu zabronionego” oraz „Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary w stosunku do współdziałającego, który dobrowolnie starał się zapobiec dokonaniu czynu zabronionego”.

Wielu komentatorów labiedzi, że paskudną zmianą kieruje z tylnego fotela facet, który wystawia na odstrzał prezydenta, premiera i ministrów, sam nie ponosząc żadnej odpowiedzialności. Czy rzeczywiście? Art. 18. § 1: „Odpowiada za sprawstwo nie tylko ten, kto wykonuje czyn zabroniony sam albo wspólnie i w porozumieniu z inną osobą, ale także ten, kto kieruje wykonaniem czynu zabronionego przez inną osobę lub wykorzystując uzależnienie innej osoby od siebie, poleca jej wykonanie takiego czynu. § 2. Odpowiada za podżeganie, kto chcąc, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, nakłania ją do tego. § 3. Odpowiada za pomocnictwo, kto w zamiarze, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, swoim zachowaniem ułatwia jego popełnienie, w szczególności (…) udzielając rady lub informacji”. Warto tu podkreślić, że zgodnie z Art. 19. § 1. kara za podżeganie jest taka sama jak za czyn popełniony. Jarosław Kaczyński nie może więc pozostać bezkarny.

O tym, że trzeba zrobić nową Norymbergę dla kaczyzmu nie wątpi także Krzysztof „Grabaż” Grabowski, kultowy wokalista Pidżamy Porno w wywiadzie dla wiadomo.co.

przem-szubartowicz

PiS musi mieć świadomość, że za swoje czyny będzie musiało kiedyś ponieść odpowiedzialność. To powinna być śmierć polityczna, zakaz pełnienia funkcji w sferze publicznej w Polsce. Moim zdaniem, zbrodnie przeciwko demokracji są w warunkach pokoju porównywalne z tymi przeciwko ludzkości.

Waldemar Mystkowski pisze o Joachimie Brudzińskim.

brudzinski

Możliwe, że okładka najnowszego „Newsweeka” antycypuje przyszłość – zdobi ją sześcioro polityków PiS z numerami i facjatami jak w policyjnej kartotece. W pierwszym rzędzie prezes Kaczyński, a obok prezydent i premier. Za to skład drugiego rzędu (dolnego) zaskakuje – otwiera go osławiony prokurator Piotrowicz, a za nim Antoni Macierewicz i Zbigniew Ziobro.

Czy tak się stanie, że obecnie rządzący w kraju wylądują w policyjnej kartotece? Obawiam się, że mają na to szanse tylko posłowie Kaczyński i Piotrowicz, a pozostałej czwórce grożą Trybunały Stanu, a tam nie zdejmują odcisków palców.

Takie są perspektywy przed politykami PiS i wcale nie są dla nas – którzy ich nie lubią – nazbyt pocieszające, bo znamy z filmów kryminalnych i thrillerów, iż zły charakter wszystko zrobi, aby nie iść do kryminału. A czy ktoś może mi powiedzieć, czy piąty w tym rządku polityków PiS Macierewicz, aby na pewno Wojska Obrony Terytorialnej przygotowuje na „Ruskich”. Przecież tych Szwejów Macierewicza z pola bitwy zdmuchnie byle głośny okrzyk specnazu: „wpierod, rebiata” albo „za rodzinu, za Stalinu”. Macierewicz ich nie poderwie do bohaterstwa zawołaniem bitewnym: „za prezesa Kaczyńskiego” ani „za pięćset plus”. Obawiam się, że zagrożenie Trybunałem Stanu dla ministra obrony może skutkować, iż Szweje z WOT zostaną rzuceni przeciw nieuzbrojonym obywatelom polskim.

cy1gsbwwqaarfpv

Czarno widzę? Może tak, bo mi cuchnie krętactwem. W tymże „Newsweeku” jest materiał o pierwszym po bogu w PiS, a nie ma go na okładce, jest czwarty, piąty po Baalu PiS, a nie ma pierwszego po Kaczyńskim. A kto to, a kto to? – słyszę zaśpiew ciekawskich. Jojo, Joachim Brudziński, wszak o nim Kaczyński powiedział: „Gdyby mi się noga złamała, to wiecie, za wszystko odpowiada Joachim”.

Podobno prezes choruje. Nie wiem, czy złamała mu się noga, czy złamał charakter (na to też się choruje, w polityce nazywa się to depresją gangstera; jest taki film z Roberto de Niro). Wszak na urodzinach Radia Maryja Kaczyńskiego nie było? Można postawić pytanie: na co zachorował Kaczyński? Na brak zdrowia, czy na pogorszenie stosunków z Tadeuszem Rydzykiem? Ostatnie też choroba, taka spolegliwość w stosunku do ojca dyrektora jest co najmniej chorobą charakteru. Na show Radia Maryja przybyli wszyscy z Kancelarii Prezydenta włącznie z Dudą (nie wiem, czy Doda była? – szybko odpowiadam ciekawskim), przynajmniej połowa rządu była, a może więcej.

Można zatem mieć pretensje do „Newsweeka”, że dziennikarze nie uwzględnili pierwszego po prezesie, Brudzińskiego, ale też można pośrednio docenić geniusz prezesa. Wszyscy staną przed prawem, a przyszły prezes – bo w tym materiale „Newsweeka” głównie o to chodzi – delfin Brudziński nie stanie. Nawet prezes nie zrobił go ministrem spraw wewnętrznych, wszak byłby to jakby naturalny szef resortu siłowego, a takiego mydłka postawił, jak Mariusz Błaszczak. Brudziński został tylko wicemarszałkiem Sejmu, a za wyłączenie mikrofonu Stefanowi Niesiołowskiemu, Grzegorzowi Schetynie, czy też Kamili Gasiuk-Pihowicz do pierdla się nie idzie.

Ot, prezes to ma łeb. Wszyscy mogą siedzieć, a Brudziński będzie rządził. Sam Brudziński też nie pcha się przed Szydło, Macierewicza czy Ziobrę. Ma o wiele ważniejsze sprawy do załatwienia, wszak to dama do towarzystwa prezesa (taką spełnia rolę jak w dobrych domach brytyjskich). Jojo zawsze jest przy prezesie, czy to na wakacjach nad Dunajcem, czy nad Bałtykiem, nawet wyskakuje z nim do pizzerii (zupełna dla mnie nowość). Można kolokwialnie powiedzieć, że Brudziński wie, co w kuwecie piszczy. Pierwszy przy uchu, pierwszy na wycieraczce, we wspomnianej kuwecie, pierwszy po bogu prezesie. Prezesowi będą zdejmować odciski palców, robić zdjęcia do policyjnej kartoteki, Brudziński jako delfin będzie pilnował interesów partyjnych. Tę sytuację znam z kryminałów filmowych – hollywoodzkich, a prezes lubi tę produkcję. Podobno Kim Dzong Un też ma takie same zainteresowania. Tak mają wielcy politycy.

ZA OBIETNICAMI RZĄDU KRYJĄ SIĘ LIKWIDACJE KOPALŃ I ZWOLNIENIA GÓRNIKÓW. ZWŁASZCZA TYCH, KTÓRZY NIE POPIERAJĄ „DOBREJ ZMIANY”.

cy5hqs1wiaaek2r

Wieniawa pisze o Barbórce Szydło.

szydlo

Barbórka jest świętem stanu górniczego, zawód to zmierzchający przynajmniej dotyczący branży klasycznej: węgla kamiennego. Możliwe, że prawdziwa Barbórka w tym roku miała miejsce pod domem Beaty Szydło w Przecieszynie (Małopolskie).

Bo tam górnicy wyrażali siebie, wyrażali się politycznie, mianowicie chcieli wypomnieć premier rządu PiS, iż co innego jej usta (choć mówi przez nos, jak bokser) wydalają, a co innego wychodzi w praniu rządzenia. Ale to „urok” PiS.

200 górników z kopalni Makoszowy z Zabrzu chciało wręczyć premier kwiaty i petycję. Ale Szydło nawet chłopa swego nie wysłała, ani syna, aby odebrali petycję. A kwiaty musiały powędrować do śmietnika.

Szydło o tym zdarzeniu wiedziała, bo od kilku dni media dudniły. Ale na więść tętentu owego zdarzenia podwinęła kiecę i dała nogę. W swoim stylu na innej Barbórce – w Jaworznie – pisowską figurą retoryczną mówiła o tym, co nijak się ma do dorocznego święta górników. Cytuję: „Dzisiaj oni krzyczą i mówią, że nie zgadzają się na zmiany i reformy.”

Szydło jak zwykle o opozycji, na razie PiS wprowadza same antyreformy. Jak Szydło nie wie – a intelekt jest jej słabą stroną – to antyreformą jest cofnięcie reformy emerytalnej i rozdawnictwo w ramach 500+. Antyreforma to stanięcie przeciw trudnościom i wyzwaniom. Reforma to kreowanie w ramach nowoczesności, a nie cofka.

W wydaniu PiS to są antyreformy. Inne retoryczne michałki Szydło: „KE zaakceptowała propozycję polskiego rządu przedłożoną przez ministra Tchórzewskiego. Będziemy mogli teraz ze spokojem inwestować w branżę górniczą, wiedząc, że jest na to właśnie akceptacja KE. To nie były łatwe negocjacje.”

Jeszcze nie słyszałem o łatwych negocjacjach. A węgiel nie jest przyszłością, jest kataklizmem klimatycznym, jest przeszłością cywilizacyjną. O tym wiadomo od dziesiątków lat.

Rozwój w wydaniu PiS to tradycja, zacofanie, a rozmowa to ucieczka do swojego ghetta. Po 1989 roku nie mieliśmy tak kiepskiej ekipy władzy, tak infantylnej premier i antyreformistycznego rządzenia.

cy3fegaxeaepyok

Zmarł wybitny reżyser Tadeusz Chmielewski. „Ewa chce spać”, „Jak rozpętałem II w.światową” i „Nie lubię poniedziałku”. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI

cy2qrn6wqaakcju

Tak sądził Kaczyński o Kościele katolickim w 1998 roku. Dzisiaj tak samo, ale zawarł z hierarchami i o. Tadeuszem Rydzykiem diabelski pakt.

cy0hao8weaacsu

Prezes PiS nadal tak o Rydzyku myśli, tylko, że dziś jest „dzierżawcą” elektoratu ciągle rydzykowego i musi trzymać buzie w ciup.

cyy0woiw8aqnhuh

W Toruniu wielkie święto. Radio Maryja świętuje swoje 25-lecie. Na obchodach jubileuszu rozgłośni, którą nieprzerwanie kieruje o. Tadeusz Rydzyk, pojawiły się tłumy fanów z całej Polski oraz liczna reprezentacja PiS.

Wśród gości znaleźli się m.in. prezydent Andrzej Duda, szef MON Antoni Macierewicz, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, szef MSWiA Mariusz Błaszczak, minister środowiska Jan Szyszko i szefowa KPRM Beata Kempa.

„Nie byłoby takiego człowieka, gdyby nie tacy rodzice”

Ojciec Tadeusz Rydzyk, witając prezydenta, pozdrowił też jego rodzinę. – Pozdrawiam małżonkę, córkę i bardzo szlachetnych rodziców. Nie byłoby takiego człowieka, gdyby nie tacy rodzice. Właśnie rodzicom dziękuję. To jest zachęta dla wszystkich rodziców, żeby wasze dzieci były szlachetne, wielkie. Żeby ojczyzna się cieszyła, ludzie…. – mówił.

aneta-moscicka

Słowa otuchy dla Misiewicza

O. Tadeusz Rydzyk zwrócił się też do Bartłomieja Misiewicza. – Koniecznie wśród gości trzeba wymienić Bartłomieja Misiewicza. To jest konieczne dlatego, że ile Pana sponiewierają, to kto to zdoła znieść? Nie łamać się! Alleluja i do przodu! Piorun nie uderza w to, co jest małe. Ma Pan być wielki duchem! powiedział…

cyyeoeexgaaduke

SŁOWO O PEWNYCH URODZINACH.

cyykmnlwqae1kt1

„Der Spiegel” podsumował pierwszy rok rządów PiS. Tygodnik stwierdził, że rząd podporządkował już sobie sądy, aparat bezpieczeństwa i publiczne media i „zamierza sprawować władzę bez oglądania się na kontrolę”.

taka

Na łamach niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” ukazał się artykuł ”Gniewna większość”,  którego autor zastanawia się, co zadecydowało o zwycięstwie PiS w wyborach parlamentarnych. Jan Puhl pisze o tym, że prezes PiS „obiecuje wyczerpanemu społeczeństwu ochronę przed globalizDeracją, co jest typowe dla prawicowego populizmu”. „Obiecuje też zemstę na aroganckich elitach”.

Kaczyński straszy Polaków

Zdaniem Puhla dzięki umiejętnemu posługiwaniu się stereotypami w rodzaju „UE niszczy cenną polską tradycję”, czy liberałowie „chcą zaszkodzić świętej ojczyźnie”, Kaczyński zgromadził wokół siebie „heterogeniczny ruch oburzonych”.
„Nastroje między Warszawa a Brukselą, Paryżem i Berlinem dawno nie były tak złe jak obecnie” – ocenia „Der Spiegel”.

Dziennikarz „Spiegla” pisze też, że o sukcesie PiS zdecydowało poparcie ludzi z klasy średniej: „To centrum (warstwy średnie) pomogły Kaczyńskiemu w zdobyciu władzy – urzędnicy, właściciele sklepów, rzemieślnicy, przede wszystkim z miejsc oddalonych od metropolii”.

„PiS zaatakował TK – niebezpieczne posunięcie”

Zdaniem Puhla Polska będzie w przyszłości krajem, w którym „rząd będzie sprawował władzę bez oglądania się na kontrolę”. „System wymiaru sprawiedliwości i aparat bezpieczeństwa są już podporządkowane – aż do ostatniego sędziego na prowincji. Wieczny kompleks bycia pomijanym będzie nadal określał relacje (Polski) z UE, Polska będzie więc trudnym partnerem. Warszawa nie będzie chciała przyjąć euro i będzie traktowała zagranicznych inwestorów z nieufnością” – podsumowuje Puhl.

Publiczne stacje telewizyjne i radiowe, a także liczne, częściowo państwowe przedsiębiorstwa zostały podporządkowane polityce rządu. Muzea, teatry, producenci filmowi mają w przyszłości dostawać dotacje tylko wtedy, gdy będą propagować narodowe treści. PiS zaatakował Trybunał Konstytucyjny i w praktyce go wyeliminował – niebezpieczne posunięcie

– wylicza niemiecki dziennikarz, podsumowując pierwszy rok rządów PiS.

cyysbytw8aaxg-o

TYM NA NIEDZIELĘ.

odezwa

Stop dewastacji Polski!

Niemal dokładnie rok temu, 12 grudnia, protestowaliśmy po raz pierwszy przeciwko paraliżowaniu prac Trybunału Konstytucyjnego i łamaniu Konstytucji przez rząd i Prezydenta.

Dziś wiemy, że rok rządów Prawa i Sprawiedliwości to przede wszystkim czas metodycznego niszczenia Polski, jej stosunków z sąsiadami i wizerunku na świecie. To czas podporządkowywania partyjnym interesom niemal wszystkich publicznych instytucji: sądów, prokuratury, służby cywilnej i wojska. Władza przejęła publiczne media i przekształciła je w prorządową tubę, która nie waha się kłamać i manipulować. PiS chce utrudnić nam gromadzenie się i protestowanie.

Dziś społeczeństwo polskie jest, jak nigdy dotąd, dotkliwie podzielone. Odczuwamy przede wszystkim gniew z powodu poczynań rządu, większości parlamentarnej oraz Prezydenta. Władza metodycznie niszczy to, co udało się wypracować przez ostatnie dekady. Niszczy też nas jako społeczeństwo – stawia jednych przeciwko drugim, próbuje nas podzielić i skłócić.

Przygotowywane bez żadnych konsultacji i przyjmowane pospiesznie niszczycielskie ustawy mają tylko jeden cel: zwiększenie władzy PiS-u kosztem wolności obywateli. Rząd PiS systematycznie rujnuje polską kulturę, spowalnia rozwój gospodarki, przeprowadza zamach na prawa kobiet i właśnie przystępuje do forsowania reformy, która spowoduje gigantyczny chaos w polskiej szkole.

Dlatego wzywamy wszystkich – obywatelki i obywateli, nauczycieli, rodziców, pracowników służby zdrowia, górników, rolników, przedsiębiorców, twórców i dziennikarzy, sędziów, prokuratorów, policjantów i wojskowych, a także organizacje pozarządowe, partie polityczne i samorządy, organizacje związkowe, samorządy zawodowe – by się temu wspólnie przeciwstawili.

Dziś nadeszła chwila, by wypowiedzieć posłuszeństwo tej władzy.

13 grudnia wyjdźmy na ulice wszystkich polskich miast i miasteczek i pokażmy, że nie zgadzamy się na niszczenie Polski. Zaprotestujmy przeciwko aroganckiej wszechwładzy PiS. Ale też pokażmy, że potrafimy być razem. I nie dajmy się, jak pamiętnego 13 grudnia ’81 roku, ustawić przeciwko sobie, nie dopuśćmy do żadnej konfrontacji.

Nie oddamy naszej wolności. Nie oddamy kultury, edukacji, praw kobiet, praw pracowniczych, samorządów, organizacji pozarządowych, mediów, gospodarki.

Dość kompromitowania Polski na arenie międzynarodowej! Dość tłamszenia wolności i demokracji! Dość tego szaleństwa!

Sławomir Broniarz
Władysław Frasyniuk
Krystyna Janda
Jacek Jaśkowiak, Prezydent Miasta Poznania
Jacek Karnowski, Prezydent Miasta Sopotu
Mateusz Kijowski
Marta Lempart, inicjatorka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet
Płk dypl. rez. mgr inż. Adam Mazguła, były dowódca wojskowy, harcmistrz
Ryszard Petru, Przewodniczący Nowoczesnej
Krzysztof Pieczyński, aktor, stowarzyszenie Polska Laicka
Grzegorz Schetyna, Przewodniczący Platformy Obywatelskiej
Aleksander Smolar, Prezes Fundacji im. Stefana Batorego
Lech Wałęsa

oko-press

Waldemar Mystkowski pisze o ataku Szwejka Macierewicza.

macierewicz

Na stronach Ministerstwa Obrony Narodowej opublikowany został komunikat o bardzo niepokojącej treści, który wcześniej rozesłano dziennikarzom. Komunikat nie tylko jest oskarżeniem i to najcięższego kalibru, jaki może paść pod adresem generałów i szefów służb specjalnych, ale przede wszystkim pobrzmiewa w nim język, który wydawało się, że spłynął rynsztokiem wraz z historią Polski.

MON oskarża byłych funkcjonariuszy i czyni odpowiedzialnymi „za katastrofalny stan polskiego bezpieczeństwa, tolerowanie środowisk mafijnych wyrosłych ze Służby Bezpieczeństwa, inwigilację niepodległościowych partii politycznych”.

Oraz przypisuje – co jest największym oskarżeniem – „przestępczą działalność na rzecz obcych służb”. Komunikat MON jest taki, jak służby prasowe w nim pracujące, czyli pokrętny i niejasny, lecz konkretne osoby zostają oskarżone o to, że są mafiozami i szpiegami.

Nie padają nazwiska, a napisałem konkretne osoby, gdyż pośrednio da się odczytać, o jakie chodzi, mianowicie – czytamy dalej w komunikacie  – „przykładem takiego działania była dyskusja zorganizowana 24 listopada 2016 r. w Collegium Civitas, w której wzięli udział byli funkcjonariusze podejrzewani o współpracę ze służbami wrogimi Polsce i NATO”.

Nie będę natrząsał się z poetyki tego komunikatu, ale ci mafiozo i szpiedzy biorą udział w dyskusjach i to gdzie? – „w Collegium Civitas”. Don Corleone i Kim Philby dyskutują publicznie, zamiast skrywać się przynajmniej za podniesionym kołnierzem, albo rozpostartą gazetą z wydzierganą dziurą, a najlepiej dać dyla do swoich mocodawców, bo nie tylko wie o nich Antoni Macierewicz, a nawet jego służby prasowe, jak podpisana pod tym komunikatem – Katarzyna Jakubowska, cz.p.o. rzecznika prasowego MON. Wyjaśniam że ten skrót znaczy: czasowo pełniąca obowiązki, bo zastępująca osławionego Bartłomieja Misiewicza, aptekarza z maturą i kłamcy na temat zdobywanego przez siebie wykształcenia. Dezinformatora na temat braku fachowości własnej.

macierewicz-oskarza

Czy ktoś słyszał, aby ściganych o najcięższe przestępstwa – zorganizowana przestępczość mafijna i szpiegostwa na rzecz wroga – publicznie o tym poinformowano, zanim podejmie się działania inwigilacyjne, a przede wszystkim komunikowane językiem mało polskim, pokracznym?

Czyżby Polska była kabaretowym krajem, w którym jedno z najważniejszych ministerstw, bo obrony narodowej, popełniało wizerunkowe seppuku. Mogę sobie wyobrazić, jak sojusznicy z NATO mają darmowe ćwiczenia przepony, gdy czytając komunikaty resortu Macierewicza – rechoczą.

Napisałem, iż konkretne osoby są „podejrzane” przez Macierewicza o mafijne działania i szpiegowanie na rzecz wrogów Polski i NATO. Portal OKO.press „wytropił”, iż chodzi o gen. Krzysztofa Bondaryka (szef ABW w latach 2008-2013), gen Jakuba Noska (szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego w latach 2008-2013), Pawła Białka (z-ca szefa ABW w 2008-2012) i wybitnego opozycjonistę w PRL-u Piotra Niemczyka (szef UOP w latach 1993-94).

To oni brali udział w owej dyskusji 24 listopada 2016 r. w Collegium Civitas, debata nosiła tytuł “Historia polskich służb specjalnych w III RP – Polskie służby specjalne po roku rządów PiS”. Z troską wyżej wymienieni fachowcy dyskutowali o „osiągnięciach” Macierewicza, a ten musiał ich z miejsca oskarżyć o przestępczość zorganizowaną i szpiegowanie.

No, wiecie. Ale jak np. można ocenić – i to na początku ministrowania przez Macierewicza – najście jego ludzi z wytrychem – dosłownie – na Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO? Czyż to nie kabaret, ćwiczenie przepony poprzez śmiech? Ba, ten „zajazd” na placówkę NATO w Warszawie poprowadził osławiony Misiewicz. Charlie Chaplin wraz z Woody Allenem nie wymyśliliby takich gagów. Ministerstwo Macierewicza swoja działalnością pisze scenariusze do jakiegoś dzieła hollywoodzkiego, wymarzonej produkcji prezesa Kaczyńskiego, konkurs na scenariusz takiego wiekopomnego dzieła ogłosiło inne ministerstwo – Piotra Glińskiego.

Gdy czytam takie komunikaty, zaśmiewam się. Lecz wiem, że pod powierzchnią ich skrywa się rzecz najgroźniejsza, mianowicie poetyka pomówień pod adresem owych czterech uczestników debaty, a zarazem gróźb pod ich adresem, mają proweniencję stalinizmu. Wówczas też konstruowano oskarżenia o mafijne działania i szpiegowanie, a potem wrzucono do tiurmy (areszt wydobywczy – dzisiejsza terminologia) i oskarżano w preparowanych procesach. Jedną z takich przymiarek jest oskarżenie Józefa Piniora.

Klowni w historii zawsze są groźni, gdyż nie wiadomo kiedy przeistaczają się w oprawców. Techniki pomówień są szyte grubymi nićmi, lecz nie chodzi o prawdopodobieństwo oskarżenia, ale dyspozycyjność prokuratorów i sędziów. W przypadku Piniora prokurator odpowiedni się znalazł, na szczęście sędzina stanęła na wysokości zadania. Ale to może się szybko zmienić… Historia Polski jest właśnie łamana kołem.

cywaxl3w8aarndf

INTERNAUCI NIE POTRAFIĄ ZAPOMNIEĆ O TORCIE PREZYDENCKIM.

cyynmitxgaavabf

Kleofas Wieniawa przygląda się słowom Waszczykowskiego o Donaldzie Tusku.

waszczykowski-nie-warty

Witold Waszczykowski zarzuca Donaldowi Tuskowi, iż nie wykazał „zainteresowania bezpieczeństwem, interesem Polski”.

W jaki sposób Tusk jako szef Rady Europejskiej miałby powstrzymac upadek wizerunku i prestiżu Polski przy takim demolowaniu przez PiS osiągnięć kraju po 1989 roku?

Czy nie wystarczyły napomnienia Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej i ostatnio agendy ONZ?

Jak Tusk miał powstrzymać ten napór krytyki? Robić za Reytana? A co do bezpieczeństwa, to co? Miałby wyasygnować z funduszu reprezentacyjnego RE kwoty na zakup caracali i dronów?

Czyżby jak mistrale śmigłowce bojowe chodziły po dolarze?

I dalej bredniś Waszczykowski plecie: „Przez 2 lata nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty jako Polska”. A za co mielibysmy dostać rekompensatę? Jakaś kontrybucja? Za demolowanie Polski przez PiS zapłacimy my, Polacy, nikt za nas nie będzie płacił.

Taka nas spotkała dżuma, czy też cholera – że użyje prostactwa retorycznego pewnego wicepremiera. Waszczykowski może jest trefnisiem dla Kaczyńskiego, dla mnie to brefniś. Żałosny intelektualnie osobnik.

Okładka najnowszego „Newsweeka”. Portrety więzienne polityków PiS.

cyx-cbow8aqosui

MAMY DO CZYNIENIA Z REŻIMEM, KTÓRY ZACZYNA USUWAĆ SWOICH POLITYCZNYCH PRZECIWNIKÓW.

cx-3aawxuacy0ds

Dość rzadko zdarza się dziennikarzom zajrzeć do czarnej skrzynki władzy. Zwłaszcza dziś, kiedy przedstawiciele obozu rządzącego nie mają ochoty kontaktować się ze „zdradzieckimi mediami”, do których zaliczają moją gazetę – pisze w „Wyborczej” Rafał Zakrzewski.

klotliwy

Czasem więc trzeba skorzystać z tego, co piszą o swojej ulubionej pisowskiej władzy dziennikarze dawniej „niepokorni”. Bo oni mają dostęp do tajemnic rządzących.

W ostatnim numerze „Do Rzeczy” moją uwagę przykuł tytuł „Tarmoszenie Macierewicza”. Artykuł Wojciecha Wybranowskiego dotyka toczącego się konfliktu o nominacje generalskie między szefem MON a prezydentem Dudą. Andrzej Duda wręczy nominacje 29 listopada zamiast jak zwykle 11 listopada. I wciąż nie wiadomo komu.

Wybranowski twierdzi co prawda, że wojny między Pałacem Prezydenckim a MON nie będzie, ale ta sytuacja służy mu do opisania relacji między Macierewiczem a kimś ważniejszym niż prezydent – prezesem Kaczyńskim. „Jak mówią nasze źródła w PiS – w ostatnim czasie [Macierewicz] kilkakrotnie był strofowany przez lidera PiS” – informuje. Za sprawę rzekomo sprzedanych Rosji przez Egipt za 1 dol. okrętów desantowych Mistral i kompromitującą historię zatrudniania Bartłomieja Misiewicza.

Wybranowski cytuje barwny opis informatora: „Było bardzo ostro. Doszło do mocnej wymiany zdań między Kaczyńskim a Macierewiczem. Mimo że drzwi były zamknięte, słychać było, że temperatura jest bliska wrzenia. Po wyjściu ze spotkania Macierewicz nie opanował emocji. A prezes się o tym szybko dowiedział”.

Ciekawe, co też mógł wykrzykiwać szef MON po wyjściu od prezesa. O tym już jednak nie przeczytamy. Dowiemy się tylko, że prezydent-zwierzchnik sił zbrojnych – parokrotnie lekceważony przez szefa MON – wykorzystuje chwilowe osłabienie Macierewicza i próbuje odbić od niego swój kawałek podłogi. Ale to napisała już wcześniej w „Gazecie Wyborczej” Dominika Wielowieyska. Trochę czerstwe te okruchy z pańskiego stołu.

Warto za to przytoczyć kawałek o kłótliwości ministra Macierewicza, który – jak twierdzi pisolog z „Do Rzeczy” – „uchodzi za najbardziej konfliktowego ministra w rządzie PiS. (…) Walczy m.in. z Ziobrą o wpływy w wojskowej prokuraturze i dobór śledczych badających katastrofę smoleńską. Silny jest też konflikt między szefem MON a szefem MSZ. Waszczykowski i Macierewicz rywalizują o wpływy w sąsiednich okręgach wyborczych, pokłócili się też przy okazji nominowania pełnomocników na szczyt NATO w Warszawie. Napięte stosunki mają być też między szefem MON a minister Streżyńską – tu punktem zapalnym ma być kwestia cyberbezpieczeństwa”.

Miejmy nadzieję, że to wszystko prawda, choć dziwne, że tak wielki strateg jak Macierewicz otworzył aż tyle frontów naraz. Chyba że będą go wspierać wierne mu jednostki wojsk obrony terytorialnej.

CZY MACIEREWICZ ZNISZCZYŁ CAŁY POLSKI KONTRWYWIAD? CZEMU DO DZIŚ NIE DOSTAŁ ZARZUTÓW O KRADZIEŻ SUPER TAJNYCH AKT?

cx-pacxxuae2gqg

W „Newsweeku”:

zaginelo

Antoni Macierewicz wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami w 2008 roku został pozbawiony dostępu do tajemnic państwowych. Z jakiego powodu obecny minister obrony narodowej i jeden z najbardziej zaufanych ludzi Jarosława Kaczyńskiego stracił zaufanie służb?

O sprawie pisze najnowsza „Polityka”. Według tygodnika do bulwersującego zachowania obecnego szefa resortu obrony narodowej miało dojść jesienią 2007 roku, na trzy tygodnie przed – jak się później okazało – przegranymi przez Prawo i Sprawiedliwość wyborami parlamentarnymi. Antoni Macierewicz kierował wtedy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego, która utworzona została na gruzach zlikwidowanych wcześniej Wojskowych Służb Informacyjnych. To właśnie w SKW zgromadzono najważniejsze informacje dotyczące działalności obcych wywiadów na terytorium Polski, dane agentów i inne tajne dokumenty związane z bezpieczeństwem narodowym. Tu także trafiło całe obszerne archiwum WSI – w formie zarówno papierowej, jak i cyfrowej EO-Bazy (Bazy Ewidencji Operacyjnej).

Dostęp do tych wszystkich dokumentów objęty jest ścisłą klauzulą tajności, co oznacza, że każdorazowe udostępnienie akt osobom uprawionym powinno być poprzedzone specjalnym pozwoleniem oraz skrzętnie odnotowane. Według „Polityki” tylko w teorii, bo w praktyce okazywało się, że zaufani ludzie Macierewicza nie tylko mogli przeglądać tajne dokumenty, lecz także je kopiować. Jak pisze Grzegorz Raczkowski, do masowego przegrywania danych z archiwum SKW na dyski twarde oraz płyty CD miało dojść w nocy 4 października 2007 roku.

Według dziennikarza „Polityki” skopiowano wtedy głównie informacje dotyczące polskich przedsiębiorstw służące do kompilowania, czyli porównywania z danymi z Krajowego Rejestru Sądowego i Krajowego Rejestru Karnego. Poza tym tuż po przegranych przez PiS wyborach funkcjonariusze SKW mieli wywieźć całość archiwów dotyczących Wojskowych Służb Informacyjnych i przewieźć dokumenty do siedziby Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie urzędowała kierowana przez Jana Olszewskiego komisja weryfikująca żołnierzy WSI.

cx-xgrnwgaa_sbt

Po tym, jak w czerwcu 2008 komisja ds. WSI zakończyła swoją pracę, akta powinny trafić z powrotem do archiwum SKW. Okazuje się jednak, że część akt oraz kopii została przewieziona do… Pałacu Prezydenckiego. Braki w dokumentach zostały dostrzeżone przez nowe władze Służby Kontrwywiadu Wojskowego, które powiadomiły o tym prokuraturę – zgłoszono zaginięcie aż 16 dokumentów.

Jednak po objęciu władzy przez – wtedy jeszcze marszałka Sejmu – Bronisława Komorowskiego po katastrofie smoleńskiej w Pałacu Prezydenckim nie znaleziono śladu żadnej z zaginionych teczek. Co się z nimi stało? Nie wiadomo, natomiast do tej sprawy odniósł się niechcący Jacek Kurski podczas rozmowy z Moniką Olejnik w TVN24. Według Kurskiego Antoni Macierewicz 10 kwietnia wrócił bardzo szybko ze Smoleńska, ponieważ „obawiał się, że pod nieobecność wysokich przedstawicieli Kancelarii Prezydenta zostaną spenetrowane archiwa BBN”. Z kolei według dziennikarzy TVN24 obecny szef MON-u od razu po przyjeździe z Rosji udał się nie na Karową, lecz właśnie do Pałacu Prezydenckiego.

Wewnętrzne śledztwo w SKW wykazało, że w archiwum Służby panował chaos, a wszelkie działania związane z dostępem do tajnych dokumentów nie były właściwie ewidencjonowane. „Według prokuratury Macierewicz zlecał swoim podwładnym przetwarzanie informacji tajnych i ściśle tajnych z elektronicznej bazy danych operacyjnych SKW poprzez dokonywanie sprawdzeń z naruszeniem zasad udostępnienia informacji niejawnych” – pisze „Polityka”. W wyniku postępowania wewnętrznego w SKW zarówno Macierewiczowi odebrano certyfikat umożliwiający dostęp do tajnych dokumentów. Jednak po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość uprawnienia te przywrócono.

cx-wi42xeaa3slq

PRAWDA, ŻE SĄ NA TO TABLETKI?

tym

Stanisław Tym w felietonie w nowej „Polityce” punktuje poszczególne siły polityczne. „Kiedy patrzę na gabinet cieni Platformy Obywatelskiej, wydaje mi się, że niektóre twarze malował już Matejko” – pisze. O zjeździe PSL, na którym ugrupowanie na swojego prezesa znów wybrało Władysława Kosiniaka-Kamysza: „W cieniu gabinetu cieni zebrał się w Jachrance gabinet figur woskowych”.

„Naszą flagową jednostką zwaną ojczyzną dowodzi handlarz starzyzną, który przebrał się za admirała” – tak natomiast opisuje PiS i jego prezesa. „Liczną załogę skompletował, kierując się prostym kryterium: im większym jesteś nieudacznikiem, tym bardziej się nadajesz, bo będziesz wierniejszy” – dodaje Tym.

„Niech się bawią, niech się tytłają”

I zauważa, że „choć nie ma sztormu, statek admirała od roku płynie na dryfkotwie. Hamuje po prostu”. Załoga się uwija, Morawiecki „obiecuje cuda na kiju polskim przedsiębiorcom”, a Zalewska „robi reformę edukacji, która nie ma żadnego sensu”. Ale admirał ogłasza, że wśród przedsiębiorców wykrył spisek, a reforma według jego planu ma na celu jedynie „nieopisany chaos” w samorządach.

Wtedy admirał będzie mógł, zdaniem Tyma, oskarżyć samorządy o nieudolność i „ludzi wymienić na naszych„. Bo, jak dodaje satyryk, wtedy „admirał jest zadowolony: Niech się bawią, niech się tytłają. Ja już nie mam żadnej przyszłości, więc niech oni też jej nie mają”.

cx-z505xcaaoc5p

Waldemar Mystkowski pisze o Jarosławie Gowinie i Stanisławie Tymie.

proboszcz

Niegdyś nieoceniona była rola trefnisia u boku władcy – ten pierwszy mógł w lekkiej formie zarzucić swemu panu brak rozumu. Stąd dawne pojęcie dowcipu jako inteligencji. W naszej historii takim był Stańczyk, a w literaturze Zagłoba.

Dzisiejszy pan partii rządzącej Jarosław Kaczyński nie ma na dworze żadnego błazna, wskazanie zaś, że to prezes jest śmieszny graniczy z końcem żywota politycznego. Jarosław Gowin nie obśmiał, ale zdobył się na odwagę cywilną, mówiąc, że prezes PiS nie ma racji w sprawie przedsiębiorców.

U Kaczyńskiego działa syndrom niepokalanego poczęcia, on nie grzeszy, inni oddają się uciechom, robią mu na złość, są winni osłabienia wzrostu gospodarczego: „przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi, bo uważają, że lepiej zaczekać, że wrócą te dawne czasy”.

Gowin tłumaczy prezesowi via TVN24, że nie spotkał „żadnego przedsiębiorcy, który na złość rządowi chciałby mniej zarabiać”. Ba, „taki przedsiębiorca, który chce zarabiać mniej ze względów politycznych, to jest zwierzę, które nie istnieje”. Tym zwierzęciem Gowin mógł podświadomie się odnosić do sławnego już prezesowego „elementu animalnego”, który to jest w posiadaniu opozycji, a on wszak jest czystym elementem homo sapiens. Gowin zdobył się na krytyczne słowa wobec zwierzchności, ale trefnisiem nigdy nie będzie, raczej proboszczem na dworze prezesa.

Błaznem mógłby być Stanisław Tym, lecz on byłby już dawno deportowanym banitą. Tym postrzega władzę PiS jako załogę statku, która wypłynęła w rejs. Kryterium naboru jest proste: „im większym jesteś nieudacznikiem, tym bardziej się nadajesz, bo będziesz wierniejszy”. A tacy niczego nie potrafią. „Choć nie ma sztormu, statek admirała od roku płynie na dryfkotwie. Hamuje po prostu”.

Prezes choć przebrał się za admirała jest li tylko handlarzem starzyzną, który dowodzi naszą ojczyzną. Tak pisze Stańczyk Tym, pointuje słowami, które mógłby powiedzieć prezes PiS: „Niech się bawią, niech się tytłają. Ja już nie mam żadnej przyszłości, więc niech oni też jej nie mają”.

Kaczyński nie ma żadnego planu ani wizji dotyczącej kraju, dostał władzę do rąk i bawi się w inżynierię społeczną: jak dalece można deformować Polskę. Ten feudał swojej partii, admirał – jak chce Tym, narzucił nam swoją deformację, a my złapani w sieć procedur demokratycznych wijemy się w niemocy.

NIE BĘDĘ SIEDZIAŁ W PAŁACU PREZYDENCKIM. MAM ZA DUŻO ENERGII, ŻEBY W NIM SIEDZIEĆ… – obraz pochodzi od

cx-sp6qwgaecpwv

Kleofas Wieniawa pisze o agencie w Trybunale Konstytucyjnym.

muszynski

Kwalifikacje moralne sędziego Mariusza Muszyńskiego, który bezprawnie przez pisowską większość został wybrany do Trybunału Konstytucyjnego, są takie, jak jego wpisy na Twitterze. Na wieść o śmierci Władysława Bartoszewskiego: „Normalnie Bóg zaczyna uśmiechać się do Polaków”.  O obecnym szefie Rady Europejskiej: „od 1990 r. w Polsce nie było większego bandyty i szkodnika niż Donald Tusk”. O Ewie Kopacz: „Czy słyszycie, co pieprzy w TVP Info nasza droga premier Kopacz? Czy ona wie, o czym mówi?”

Muszyński skasował konto na Twitterze, ale sumienia się nie kasuje, umysłu też nie, twarzy się nie kasuje. Jego facjata mogłaby być ilustracją podręczników słynnego Cesare Lombroso, psychiatry, antropologa, kryminologa.

Muszyński ma twarz, która ilustruje jego poglądy. Nie może zlikwidować także swojej biografii, jak konta na Twitterze, a w niej jest wątek agenta wywiadu UOP. Agentem jest się na zawsze, nie ma czegoś takiego, jak koniec agentury.

Ktoś taki został wybrany przez PiS do TK. To wszystko mówi o tej partii, która jest nie tyle sektą, ale poszerzaną jej wersją, o czym pisał wybitny intelektualista Norman Davies.

POLACY MAJĄ CORAZ BARDZIEJ DOŚĆ FATALNEJ ZMIANY. DOBRZE, ŻE OPOZYCJA WYCIĄGA WNIOSKI.

cx99ygbxgaap5qd

I JUŻ WIADOMO ZA CO NAGRODA :))) Genialny rysunek: Piotr Hajda.

cxvnuf0w8auxzrk

OJCIEC RYDZYK DOSTAŁ MEDAL ZA PATRIOTYZM OD SŁUŻBY OCHRONY KOLEI 🙂 Teraz czekamy na wpłatę. Kolej jest bogata a ojciec potrzebujący.

cxxvm76xeaa4brz

Joanna Senyszyn domaga się odszkodowania za zmarłego w katastrofie smoleńskiej Przemysława Gosiewskiego!

senyszyn

Lubiłam się pośmiać z sejmowych wystąpień posła Gosiewskiego. Od ponad sześciu lat jestem pozbawiona tej wątpliwej, bo wątpliwej, ale rozrywki. Wyceniam moje cierpienie skromnie. Na 861 zł.

Skąd taka kwota? W latach 2001-2010 poseł Gosiewski wygłaszał z trybuny sejmowej średnio 41 wypowiedzi rocznie. Każda dla PiS warta majątek, a dla mnie symboliczną złotówkę. Gdyby nie zginął, mógłby być posłem do emerytury, czyli przynajmniej do 2031 roku. Ominęło mnie już 369, a stracę jeszcze 492 jego wystąpienia.

Moje żądanie jest jest w pełni uzasadnione. Wszak w drugiej turze roszczeń pazerne rodziny ofiar smoleńskiej katastrofy żądają pieniędzy już nie za cierpienie wywołane utratą bliższych lub dalszych krewnych, ale za brak rozrywek, które za życia nieboszczycy rzekomo zapewniali pociotkom. Wymieniane są wycieczki do Japonii i do Warszawy, a nawet rozmowy przez telefon.

Wszyscy Polacy przeżyli traumę 10 kwietnia 2010. Toteż każdy, kto cierpi, niech wyceni swoją stratę i występujcie do Macierewicza – pisze na swoim blogu Joanna Senyszyn.

cxupituwiaemwwf

CZY PRZY KOLEJNYCH EKSHUMACJACH BĘDĄ KOLEJNE ODSZKODOWANIA?

cxu-e3zweaawhsh

cxu-kzqweaa7b8c

Jan Hartman pisze o kolejnych nieboszczykach, których chce zawłaszczyć nekrolub Antoni Macierewicz:

macierewicz

Antoni Macierewicz zamierza sprowadzić do Polski prochy Ignacego Matuszewskiego, wybitnego żołnierza i dyplomaty II RP, piłsudczyka. Tylko się cieszyć! Tak się przypadkiem składa, że ta znamienita osobistość to stryj mojej dalekiej krewnej Marii Mostowskiej, z której rodziną bardzo się przyjaźnię.

Maria Mostowska sama jest osobą zasłużoną – była uczestniczką powstania warszawskiego, i to nie byle jaką. Jest też wdową po wielkim matematyku Andrzeju Mostowskim oraz zapewne najstarszą warszawianką, która nieprzerwanie mieszka w tym samym warszawskim domu – od czasów głęboko przedwojennych.

Tak się składa, że ciocia Maria Mostowska nie należy do „biało-czerwonej drużyny” i w najmniejszym stopniu nie skłania się ku aktualnej władzy i jej narracji historycznej. Nie przypuszcza też, aby świat PiS podobał się jej stryjowi. Niestety, macherów od propagandy nacjonalistycznej, mającej podbudowywać rządy PiS jako jedynych moralnych spadkobierców jedynie słusznych narodowo-katolickich tradycji, nie obchodzi, komu tam z nimi po drodze, a komu nie. Martwi głosu nie mają. Żywi też nie – jeśli ich głos miałby być nieprawomyślny.

Prawdziwi patrioci nie muszą pytać bliskich, czy życzyliby sobie, aby wykorzystywano wizerunek osoby, która jest im potrzebna dla celów „polityki historycznej”. Władza jest władzą i ma zawsze rację. I może robić, co chce, nikogo o opinię i pozwolenie nie prosząc. Będzie więc Matuszewski nowym bohaterem pisowskim, a nad jego grobem zapewne przemówi sam Antoni Macierewicz. od Mieszka do Matuszewskiego – cała Polska czekała na PiS i zza grobu błogosławi!

Maria Mostowska, choć bardzo wiekowa, umysł ma bystry i w kaszę sobie dmuchać nie daje. Napisała do Macierewicza taki oto list otwarty, który niniejszym tu w całości cytuję, aby uczynić jego otwartości zadość. Niech przynajmniej niektórzy wiedzą, że nie do końca ich ci on, ten Ignacy. I jako to się w tym „całuję rączki” towarzystwie traktuje stare panie, bohaterki powstania, jeśli tylko nie chcą tańczyć, jak im władza zagra.

cxu4xfjw8aero-k

Maria Mostowska, z domu Matuszewska, bratanica Ignacego Matuszewskiego, uczestniczka Powstania Warszawskiego – do ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza

Z największym zaskoczeniem dowiedziałam się z mediów o planowanym sprowadzeniu do Polski szczątków mego stryja Ignacego Matuszewskiego i pochowaniu ich na Powązkach, jak również o powstaniu specjalnego Komitetu dotyczącego tej sprawy, w skład którego wchodzi m.in. minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

Sprawa ta wywołuje we mnie silne emocje: z jednej strony cieszy mnie, że postać mego stryja i jego zasługi dla Polski staną się znane Polakom, z drugiej jednak strony czuję się dotknięta, że nie zawiadomiono ani mnie, ani pozostałych członków naszej rodziny o planowanych działaniach; że dowiadujemy się o nich z mediów.

Mój niepokój budzi również fakt, że polityka historyczna obecnego rządu tworzy panteon bohaterów według wątpliwego klucza. Nie chciałabym, żeby postać mego stryja Ignacego Matuszewskiego stawiana była w jednym rzędzie z takimi osobami jak major Łupaszka i jemu podobni.

popodklada

Agata Kornhauser-Duda po raz kolejny została wywołana do tablicy przez Platformę Obywatelską. Rafał Trzaskowski stwierdził w niedzielę, że wierzy, iż Pierwsza Dama jako była nauczycielka przekona prezydenta Andrzeja Dudę, by ten zawetował PiS-owską reformę oświaty. Czy to wystarczy, by zmotywować ją do działania?

RAFAŁ TRZASKOWSKI

poseł Platformy Obywatelskiej w TVN24

Ustawa na szczęście nie wejdzie w życie, bo przecież pan prezydent na pewno wzniesie się ponad polityczne podziały i zawetuje tę ustawę. Wierzymy w pana prezydenta. Wierzę w to, że pierwsza dama wypowie swoje zdanie i pan prezydent weźmie to pod uwagę. Czytaj więcej

W ten sposób Platforma Obywatelska domaga się podjęcia działań przez Agatę Kornhauser-Dudę, która do chwili wyboru jej męża na prezydenta była cenioną krakowską nauczycielką. Jako Pierwsza Dama RP znana jest jednak z biernej postawy.

Krytykowano ją m.in. podczas zamieszania wokół skrajnie prawicowego projektu antyaborcyjnego. W tej sprawie wypowiadała się przed laty Maria Kaczyńska, obecna Pierwsza Dama pozostała jednak wycofana. Agata Kornhauser-Duda dotyka tylko bezpiecznych tematów. Głównie zajmuje się pomocą dzieciom z niepełnosprawnością i nietypowymi lekcjami języka niemieckiego.

cxucugsxeaizhoq

Rzeźba przedstawia Andrzeja Dudę.

cxu7-niweaamsgk

WRESZCIE KTOŚ TO POLICZYŁ

cxqthxlxaaamm20

WSZYSCY WSPIERAMY HANKĘ ZDANOWSKĄ – NAJLEPSZĄ PREZYDENT ŁODZI OD WIELU LAT, KTÓRA WALCZY Z PiSEM.

cxvry_txcaubyck

Pułkownik Adam Mazguła w ostatnich miesiącach nieraz dał się we znaki rządzącym. Przed miesiącem kwestionował patriotyzm ministra Macierewicza.

Jego zdaniem ustanowienie Jezusa Chrystusa Królem Polski „to niebywałe pogwałcenie praw obywatelskich”.

adam-mazgula

CZY MYŚLELIŚCIE ROK TEMU, ŻE DZIŚ BĘDZIEMY ŻYLI W KRAJU ABSURDÓW?

cxs-rwkw8ae7fif

Waldemar Mystkowski pisze o pożegnalnym wywiadzia w „Newsweeku” z prof. Andrzejem Rzeplińskim:

ferdynand

Za niecały miesiąc prof. Andrzej Rzepliński kończy 9-letnią kadencję w Trybunale Konstytucyjnym. „Newsweek” żegna go na okładce wywiadem z nim przeprowadzonym. Prof. Rzepliński rok temu nie był znany szerszej publiczności i wydawało się, że tak pozostanie, bo wybitni prawnicy nie są od tego, aby świecić fizjonomią w mediach, ale by świecić rozumem, który nie jest medialny.

Zdarzyła się jednak Polsce taka partia rządząca jak PiS i jej prezes Jarosław Kaczyński. Niby jest w demokracji prawidłowość; wyczerpuje się jedna formacja polityczna, zastępuje ją inna o innym programie rządzenia i światopoglądzie. Rotacja w demokracji ożywia politykę i życie społeczne. W Polsce zdarzył się przypadek, który może jej życie odebrać, bo PiS jest złogiem zalegającym krwioobieg demokracji, niszczącym ją od wewnątrz, niszczącym organy państwa demokratycznego.

Jednym z takim organów jest Trybunał Konstytucyjny, któremu PiS zaaplikował dawkę chorobową. Czy wyjdzie z tego, czy ten organ zostanie amputowany? A pytanie egzystencjalne: czy można żyć bez wątroby? Bo Trybunał odcedzał trucizny niekonstytucyjne. Dopóki stał na czele (jeszcze przez niecały miesiąc będzie strażnikiem) prof. Rzepliński, walczył z podrzucanymi pisowskimi toksynami.

cxvb8xyweaqe2lo

Jak będzie potem? Albo amputacja, albo martwy organ TK, który prędzej czy później zakazi cały organizm państwa prawa. Zakazi bezprawiem. Rzepliński mówi, iż pewne procesy już są nie do zatrzymania, a ich autorzy są tego świadomi. Szczególnie dobrze to widać z perspektywy zagranicznej. Tracimy poparcie elit światowych. Konserwatywni prawnicy amerykańscy nie wierzą, że ciężka praca społeczeństwa jest zatracana przez obecną władzę PiS: „Amerykanie są wkurzeni, bo dawali Polskę za przykład transformacji do demokracji i rządów prawa, podkreślając, że jeśli się ciężko pracuje, to musi się udać. I rusza się wtedy do przodu” – mówi prezes TK.

Rzepliński porównuje rządy PiS do „demokracji Kiepskich”, którzy kierują się zasadą woli – „jak to nie można, skoro można?”„Jacyś zakompleksieni ludzie o przegranych życiorysach dostali narzędzie do ręki, którym się posługują jak cepem. W wyzywaniu, obrażaniu i wzywaniu do przemocy są bezkarni”.

Po zdemolowaniu Trybunału Konstytucyjnego przychodzi czas rozprawy z sędziami. To już się dzieje. Prokuratura Ziobry prowadzi śledztwa przeciwko sędziom, nie informując o tym. Prokuratorzy nadzorują pracę sędziów i wydawane przez nich wyroki. Mediom umyka utworzony w Prokuraturze Krajowej nowy departament, który zajmuje się przestępczością sędziów i prokuratorów. Toż to już czysta postać PRL-u, to „dziarskie kroczenie w kierunku Polski Ludowej”.

Z prof. Rzeplińskim odchodzi pierwszy etap walki społeczeństwa obywatelskiego o zachowanie praworządności w Polsce. Postać to wybitna, która będzie obecna w przestrzeni publicznej. Mimo wszystko ten wywiad napawa optymizmem, chociaż naprzeciwko mamy nie trzymających standardów prawa i demokracji pisowców. Mimo wszystko Ferdynand Kaczyński jest do ogrania w swoim gabinecie z telewizorem na Nowogrodzkiej, a jego Paździochy Ziobry, Błaszczaki nie wytrzymają konfrontacji z rzeczywistymi wartościami. Tombak zawsze przegrywa z kruszcem.

cxvzgnpxcaa4sq

Kleofas Wieniawa o innym ważnym wywiadzie w wiadomo.co z Grzegorzem Schetyną:

schetyna-rzady

Zmienimy konstytucję, program in vitro i media publiczne będą finansowane z budżetu, nie chcemy naruszać kompromisu aborcyjnego, ale antykoncepcja i badania prenatalne będą powszechnie dostępne, tabletka dzień po bez recepty, a program 500 Plus musi obejmować wszystkie dzieci.

cxuq9eyxuaedzfq

Węzłowe punkty wywiadu.

„Platforma ma skręcić w prawo? To absurdalna nadinterpretacja. Platforma jest i była partią konserwatywno-liberalną, a konserwatywna kotwica jest po to, by nie dryfować tylko w jedną z tych stron. Musimy sięgnąć do korzeni, powinniśmy być partią centrową.”

„Liberalni jesteśmy w gospodarce, ponieważ nie zgadzamy się na szkodliwe rozdawanie pieniędzy, a to właśnie robi PiS, dzięki czemu ma poparcie środowisk lewicowych, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia.”

„Nie zamykamy przed liberalną lewicą drzwi. Zapraszamy ją do debaty. Nie po to, by zmieniać poglądy, ale po to, by wspólnie rozmawiać o projekcie szerokiego centrum.”

„Staramy się tłumaczyć Nowoczesnej, że nie ma sensu się kłócić, bo za dwa i pół roku i tak usiądziemy do stołu, żeby rozmawiać o ratowaniu Polski. Jeżeli między mną a Petru będą takie same kłótnie, jak między Millerem a Palikotem, to skończy się tak samo.”

„Chciałbym mieć klucz do emocji Polaków, którzy dadzą nam zwycięstwo i odsuną Jarosława Kaczyńskiego od władzy za trzy lata, ponieważ Polska nie przeżyje w dobrym stanie kolejnej kadencji rządów PiS.”

„W Polsce stało się coś bardzo złego. Ludzie nie spędzają razem świąt, rodziny są podzielone przez politykę, kłócą się, nie chcą na siebie patrzeć, a to znaczy, że coś złego stało się z naszą wspólnotą. Nie można tego lekceważyć.”

„Jeśli prezydent chce wspólnych obchodów, to niech zaprosi swoich poprzedników – Wałęsę, Kwaśniewskiego i Komorowskiego – i niech w czwórkę ustalą coś, co będzie wspólnotowe.”

„Powinniśmy myśleć o tym, jak stacjonujące na zachodzie oddziały NATO-wskie przerzucić na wschód, nie jak obsadzać ludzi w domkach letniskowych. Świat, Europa, NATO widzą to przecież i przecierają oczy ze zdumienia. To jest ten sam wymiar absurdu, co Mistrale za dolara.”

„Rządy PiS skończą się szybciej niż nam się wydaje.”

cxvex2gwgaa1crv

Schetyna boryka się z interpretacją ideową, powinien postawić na opis, a nie na dogmatyczną semantykę. Niemniej narracja Platformy zaczyna nabierać wiatru w żagle, acz to jeszcze za mało, ale to już coś.

Wypracować narrację winien gabinet cieni, nie tylko składający się z polityków PO. PiS skończy się szybko, trzeba mu jednak pomóc. Już dzisiaj formułować, jak mają wyglądać zabezpieczenie ustrojowe, demokratyczne, aby Polska nie była rozwalana jak obecnie.

A WY, JAKIE MACIE PLANY NA JESIEŃ? 🙂

cxvuk5dxeaauj8c

LEPSZEGO PODSUMOWANIA NIE TRZEBA :))))

cxvqaikxuaaj1jg