JAK WAM SIĘ PODOBA BEATA PO DOBREJ ZMIANIE?
Żeby biedaczce w głowie się nie przekręciło.
Wicepremier Szydło zna hierarchię.
JEŚLI KTOŚ MA JESZCZE WĄTPLIWOŚCI W KWESTII DOJENIA POLSKI, TO PROSZĘ
Kryzysowa Polska pod rządami PiS.
Wtorek, godz. 4.30 nad ranem, ul. Wiejska przed Sejmem: – Zgromadzenie jest nielegalne – policja wzywała do rozejścia się grupę demonstrujących Obywateli RP. Przy jednym z wjazdów do Sejmu już w piątek w nocy rozbili prowizoryczne miasteczko. Funkcjonariusze powoływali się na decyzję straży marszałkowskiej i przepisy o ochronie przeciwpożarowej. Protestujący wezwania zignorowali. Wtedy policja zaczęła siłą przepychać ich na drugą stronę ulicy. Na Wiejską wjechały ciężarówki ze stalowymi barierkami. Policjanci odgrodzili Sejm. Tłumaczyli to tym, że o godz. 11 przed parlamentem miała się rozpocząć demonstracja KOD. Manifestacja była, ale kilka godzin później. Protestujący w stalowe barierki wtykali kwiaty. Przychodzili nie tylko warszawiacy, ale też mieszkańcy Wrocławia, Krakowa czy Opola.
Petru: Duda nas oszukał
Posłowie PO i Nowoczesnej, którzy od piątku blokują mównicę w sali plenarnej Sejmu, obawiają się, że władza szykuje się do siłowego rozwiązania. Pod Sejm ściągnięto oddziały prewencji z różnych miast Polski.
– Jarosław Kaczyński idzie na totalne zwarcie, jak taran. Słowa prezydenta Andrzeja Dudy o tym, że będzie mediatorem w tym konflikcie, to kłamstwo – mówi Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej. Według niej Kaczyński liczy, że posłowie Nowoczesnej i PO będą przedstawiani jako awanturnicy, a politycy PiS – jako ci, którzy chcą w spokoju przeżyć święta razem ze społeczeństwem. Taką narrację prezentują już prorządowe i publiczne media.
– Będą nas chcieli usunąć z Sejmu pod pretekstem zaprowadzenia porządku – uważa Scheuring-Wielgus.
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru mówił przed Sejmem: – Prezydent Duda nas oszukał. Udawał, że jest mediatorem, a dzień później bezmyślnie podpisał ustawę o Trybunale Konstytucyjnym łamiącą konstytucję.
Petru podkreślił, że tylko zjednoczona opozycja jest w stanie zmusić PiS do ustępstwa. Ale politycy opozycji nie są zgodni co do tego, jak długo powinni protestować.
Lider PO Grzegorz Schetyna zapowiedział, że jego partia może blokować salę plenarną do 11 stycznia (termin kolejnego posiedzenia Sejmu) lub nawet dłużej. Jednak szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mówił nam wczoraj, że skoro dziennikarze wrócili do Sejmu, to protest w czasie świąt nie ma sensu.
Zgodnie z zapowiedzią prezydenta media znów są w parlamencie, ale nie na dotychczasowych zasadach, jak obiecał Duda. Nie wszyscy dziennikarze dostali jednorazowe przepustki, a galeria sejmowa była zamknięta dla mediów.
Politycy PO mówili wczoraj, że jeśli PiS nie powtórzy głosowania w sprawie budżetu, to będą kontynuować protest. Głosowanie w Senacie w tej sprawie zaplanowano dopiero na styczeń. – Jeśli odpuścimy, to PiS będzie mógł każdą ustawę uchwalić z pogwałceniem konstytucji, tak samo jak budżet – mówił nam ważny poseł PO.
PiS mówi, że jeśli ulegnie, to podda się szantażowi. W partii Kaczyńskiego obawiają się, że przy kolejnych sporach opozycja znów zdecyduje się na blokowanie mównicy.
W Nowoczesnej przeważają opinie o przerwaniu protestu do nowego roku. W partii Petru i w PSL słychać też krytykę Grzegorza Schetyny za to, że gra na siebie, zamiast na całą opozycję. Politycy wytykają mu, że zwrócił się do prezydenta Dudy z prośbą, by zorganizował spotkanie z Kaczyńskim. Ale tylko z nim, bez pozostałych liderów opozycji.
PO: „Nie ma takiej ustawy!”
Wczoraj w Senacie atmosfera była napięta. Od godz. 10 politycy opozycji i dziennikarze czekali na to, czy marszałek Senatu Stanisław Karczewski uzupełni porządek obrad o tzw. ustawy kolumnowe. To potoczna nazwa ustaw przegłosowanych przez PiS w piątek w nocy na obradach w Sali Kolumnowej, bez udziału opozycji, która podważa legalność tych obrad.
Kiedy trzy godziny później Karczewski zaproponował, by Senat zajął się ustawą dezubekizacyjną (przyjętą w Sali Kolumnowej), senatorowie PO zaprotestowali. Żądali też, by teren parlamentu opuścili policjanci. – Tym, którzy mieli do czynienia bezpośrednio ze skutkami wprowadzenie stanu wojennego, przypomina to najgorsze możliwe praktyki – mówił Bogdan Klich (PO). Wicemarszałek Bogdan Borusewicz (PO) chciał odroczenia obrad do czasu „opuszczenia terenu Sejmu i Senatu przez siły policyjne”. Wniosek przepadł głosami senatorów PiS.
Potem były kolejne wnioski. Waldemar Sługocki (PO) przypomniał, że o legalność piątkowego posiedzenia zapytał marszałka Sejmu prezydent Andrzej Duda. I zaproponował, by odroczyć obrady do czasu, aż marszałek odpowie. Karczewski zacytował jednak z konstytucji, że Senat ma obowiązek w ciągu 30 dni od przekazania ustawy przez Sejm przyjąć ją bez zmian, odrzucić bądź ustanowić poprawki. Sługockiemu odpowiedział też senator PiS Jan Żaryn. – Faktycznym powodem tego wniosku jest niechęć do procedowania nad jedną tylko ustawą – dezubekizacyjną – mówił.
Z ław PO odpowiedziały mu okrzyki: „Nie ma tej ustawy!”. Niezrażony Żaryn przekonywał, że jest zdziwiony oporem PO, bo „zarówno senatorowie PiS, jak i znaczna część senatorów PO wywodzi się z tego samego pnia, pnia ‚Solidarności’”.
– Teraz nie chcecie debatować nad tą ustawą. To oznacza, że stajecie się solidarni, ale wobec ubeków i esbeków. A jak się nazywała w przeszłości solidarność wobec ubeków? Nazywała się kolaboracją. Czy chcecie tak być określeni dzisiaj? – pytał Żaryn. W PO wywołał oburzenie. Senator Tomasz Grodzki zażądał wykreślenia słów Żaryna z protokołu posiedzenia. – Mówiłem o przyszłości, która stać się może, a zależy to od pań i panów senatorów PO – odpowiedział mu Żaryn. A PO skandowała: „Przeproś!”. – Dla dobra tej debaty, która powinna być merytoryczna, chętnie przepraszam senatorów PO – zareagował Żaryn.
Kolejni senatorowie PO składali wnioski o odłożenie prac. Wszystkie odrzucali senatorowie PiS.
ILE JESZCZE RAZY ZŁAMIĄ PRAWO? NA ILE IM POLACY POZWOLĄ?
BARDZO SŁUSZNE PYTANIE.
A co gdy kolejną ustawą wymyślą p.o. prezydenta?
DZIŚ JUŻ ROZUMIEMY, DLACZEGO PiS PRZED WYBORAMI WSTYDZIŁ SIĘ PRZYZNAĆ, ŻE TO MACIEREWICZ BĘDZIE MINISTREM WOJNY.
ZNAMY JUŻ CZEŚĆ PLANÓW DEGRADACYJNYCH ANTONIEGO M.
ZNAMY JUŻ PIERWSZĄ PLANOWANĄ DEGRADACJĘ.
A od kilku dni nie posiadamy operacyjnego dowództwa WP. W ramach protestu dymisję złożyło dwóch najważniejszych generałów polskiej armii.
I JUŻ NAWET BRONI NIE TRZEBA KUPOWAĆ. PRZECIWNIK PADNIE… ZE ŚMIECHU.
CZY TO SĄ CI SNAJPERZY LUB BOJÓWKI KOD-OWSKIE, O KTÓRYCH OSTRZEGAJĄ REŻIMOWE MEDIA?
Dominika Wielowieyska nie łudzi się.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński od chwili objęcia władzy gra na przyspieszone wybory parlamentarne. Chciałby wykorzystać korzystny dla PiS trend i zdobyć większość konstytucyjną – wskazuje na to cała sekwencja zdarzeń.
Plan ten mógł wyglądać następująco: przez półtora roku utrzymujemy kraj w stanie wrzenia. Służy temu spór o Trybunał Konstytucyjny. Wciągnięcie całej partii i prezydenta w proceder łamania konstytucji cementuje obóz polityczny PiS, zamyka jego członkom drogę do rozmów ze środowiskami spoza PiS. I radykalizuje opozycję.
Jednocześnie permanentny konflikt utrzymuje twardy elektorat PiS w stanie najwyższej gotowości. Temu też służą miesięcznice smoleńskie, na których prezes mówi, że walka trwa, nie można spocząć na laurach, potężne siły wciąż czyhają, aby nas zniszczyć – ale zwyciężymy. Można zapytać: Jak to „zwyciężymy”? Przecież już zwyciężyliśmy, mamy większość w parlamencie i własnego prezydenta. Nie – sugeruje prezes – zwyciężymy dopiero wtedy, gdy będziemy mieć większość konstytucyjną. To da nam pełną swobodę, jak Orbánowi na Węgrzech.
Każda partia polityczna kalkuluje zwykle tak: najbardziej trudne rzeczy załatwiamy na początku kadencji, cukierki dajemy tuż przed wyborami, aby ludzie mieli świeżo w pamięci nasze zasługi. Ale PiS realizuje obietnice błyskawicznie. Mimo olbrzymich zagrożeń dla stabilności finansów publicznych dał ludziom 500+, kwotę wolną od podatku, okrojoną, ale propagandowo dobrze rozegraną. I obniżył wiek emerytalny.
Dlaczego te wszystkie prezenty już teraz? Może dlatego, że wybory nie mają się odbyć w 2019 roku, lecz już w 2017? Rozumowanie prezesa może być takie: awantura o Trybunał jest w oczach większości Polaków oderwana od ich życia, prawników ludzie nie lubią. A 500 zł na dziecko to konkret. Owszem, likwidacja gimnazjów może przynieść chaos i zirytować Polaków, ale zmiana wejdzie w życie 1 września 2017 r. Likwidacja NFZ i rewolucja w finansowaniu służby zdrowia są zaplanowane na drugą połowę 2017 r. i na 2018 r. Zanim jeszcze ten chaos dotknie ludzi, na wiosnę zrobimy wybory parlamentarne.
Kilka tygodni temu na wewnętrznym spotkaniu partyjnym Kaczyński denerwował się, że PiS ma w sondażach wciąż tyle samo poparcia co w wyborach, a powinien dostać premię za zwycięstwo i za 500+. Gdy Platforma Obywatelska wygrała wybory w 2007 r., to jeszcze po roku rządów miała o 10 pkt proc. poparcia więcej niż w dniu wyborów i uzyskiwała nawet 50 proc. w sondażach. I to mimo że nie rozdawała pieniędzy.
Kaczyński liczył na podobny efekt – tym bardziej że pieniędzy dał bardzo dużo. Stąd te nerwowe ruchy kadrowe, które miały pokazać, że zwalcza nepotyzm. Lider PiS uznał, że pazerność działaczy psuje mu wizerunek, więc zaprezentował się jako sprawiedliwy i surowy także dla swoich. Sondaże, które wbrew oczekiwaniom prezesa nie dały spodziewanych wyników, mogą zahamować czy opóźnić realizację tego planu.
Niemniej zgodnie z konstytucją prezydent może rozwiązać Sejm, jeśli w odpowiednim terminie nie dostanie do podpisu ustawy budżetowej. Skoro opozycja podważa legalność jej uchwalenia, w obozie PiS mogła być rozważana opcja takiego zaostrzenia kryzysu, by go wykorzystać jako pretekst do rozwiązania Sejmu. Choć ustawowo parlament wciąż ma szansę przyjąć budżet w wymaganym terminie.
Nie przesądzam, że PiS zdecyduje się na przyspieszone wybory, ale ma taką możliwość prawną. Co więcej, przemowy polityków PiS i opowieść snuta przez prorządowe media utwierdzają mnie w przekonaniu, że to wariant poważnie brany pod uwagę.
A opowieść ta – całkowicie fałszywa – brzmi tak: opozycja dąży do zamachu stanu, obalenia legalnie wybranej władzy. PiS zaostrza więc kurs, by rozwścieczyć demonstrantów. Oni zaś żądają odejścia PiS natychmiast.
Propaganda partii rządzącej „grzeje” zatem dalej: opozycja sieje zamęt, destabilizuje państwo, nie pozwala rządzić, „podpala Polskę”. Tylko my – PiS – możemy zaprowadzić porządek.
Pamiętajmy, że stan wojenny z 1981 r. wciąż duża część Polaków uważa za posunięcie słuszne, bo zapobiegło anarchii. Podobne postawy próbuje wykorzystać PiS – aby uzasadnić przyspieszone wybory i wezwanie do głosowania na partię rządzącą, żeby „warcholstwo” ukrócić.
Opozycja zaś jest w rozsypce, zarówno centrum, jak i lewica. A Paweł Kukiz siedzi okrakiem na barykadzie, nie panuje nad swoim ugrupowaniem, więc jest niewielkim zagrożeniem.
Być może Kaczyński planował przyspieszone wybory później, np. na wiosnę, ale wydarzenia nabrały tempa i ma pretekst, by swój wysoce ryzykowny plan wprowadzić w życie.
LUDZIE NIE WYTRZYMUJĄ
Waldemar pisze o Tusku w kontekście Kaczyńskiego.
Donald Tusk przestrzega, będzie jeszcze gorzej. Wg szefa Rady Europejskiej nie powinniśmy jeszcze używać słowa dyktatura, nazywając to, co dzieje się w kraju, bo „potrzebujemy jakiegoś intelektualnego i semantycznego zapasu na przyszłość”.
Zatem jak nazwać obecny stan? Wstęp do dyktatury, półdyktatura? Nie działa Konstytucja, bo ostatecznie spacyfikowany został Trybunał Konstytucyjny, strażnik ustroju Andrzej Duda stara się przekonać innych, że jest naprawdę prezydentem RP, lecz na udawaniu poprzestaje. Rozmawia z opozycją, coś z nią wynegocjuje, ale w konfrontacji z Kaczyńskim, wynik negocjacji jest unieważniony. Rozmów jakby nie było. Duda wykluczył instytucję prezydenta z polityki polskiej. Międzynarodowe instytucje, jak Komisja Europejska, Parlament Europejski, czy Komisja Wenecka, są bezradne wobec sytuacji w Polsce, bo nie interesują one Kaczyńskiego, w ogóle nimi się nie zajmuje, wzrusza ramionami.
Tusk w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” dopytywany przez dziennikarkę, czym kieruje się prezes PiS, jakie są jego intencje, odpowiedział: „Nie chciałbym siedzieć w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Znam lepsze miejsca.”
A może Kaczyński nie ma żadnych intencji. Wywołuje kryzys i czeka, co z niego wyniknie. Opozycja ma zajęcie, wypala się w protestach, a Kaczyński nie przyjmuje do wiadomości powodów oporu społeczeństwa obywatelskiego i opozycji. Czy w związku z tym winniśmy dociekać, co Kaczyński ma pod czapką?
Nigdy nie przeceniałem wartości intelektualnej propozycji politycznych prezesa PiS, w gruncie rzeczy jego przemówienia, jak i autobiografia są ubogie intelektualnie. A jednak taki człowiek zdobył władzę w procedurach demokratycznych, które obecnie niszczy. Zatrzyma się w destrukcji demokracji, gdy niemożliwym stanie się odebranie jej. Kaczyński będzie Polskę destruował, poprzez stwarzanie konfliktów, aby bezprawiem odbierać pola wolności. Prędzej niż później więc dojdzie do wewnętrznego gorącego konfliktu, czyt. wojny domowej.
W tym sensie Tusk ma rację, dzisiaj nie mamy jeszcze dyktatury, ona dopiero nastąpi. Niewątpliwie nastąpi, jeżeli społeczeństwo obywatelskie i opozycja nie skonstruują swojej propozycji dla Polski i przekonają do nich Polaków.
Obecnego konfliktu Kaczyński nie będzie rozwiązywał, on go jeszcze rozogni. Nie oczekujmy, iż Duda wychyli się poza pozoranctwo. Prezes będzie zachowywał się, jak podczas wyjazdu z budynku Sejmu po przegłosowaniu w sali kolumnowej bez opozycji ustawy budżetowej na 2017 rok. Kaczyńskiemu śmiała się gęba, upokorzył opozycję, protestujący nie chcieli go wypuścić, ale od czego jest policja. Ha, ha, ha.
W mniemaniu Kaczyńskiego to jest jego sukces, bo on tak rozumie demokrację. A konflikt rozwiązywać będzie na Jasnej Górze, jak w poniedziałek, poprzez modlitwę: „Matko naszej ziemskiej Ojczyzny, byłaś z nami w czasie różnych dziejowych prób. Byłaś z nami w czasach Potopu, w czasach rozbiorów i okupacji w sytuacji stanu wojennego. Bądź z nami dzisiaj!”
Modlili się prezes, Beata Szydło, Marek Kuchciński, Antoni Macierewicz, Mariusz Błaszczak, nawet była prezesa dama do towarzystwa Joachim Brudziński. Abp Wacław Depo, „negocjator” Kaczyńskiego, przemówił do opozycji: „Polska jest darem Boga, darem ojczystego domu, kultury wiary i języka. Dlatego warto i trzeba się o nią spierać, ale w takim sporze nie chodzi o kłótnie, język nienawiści i pokonanie przeciwnika. Prosimy cię Matko przede wszystkim o zwycięstwo prawdy i bezpieczną przyszłość naszej Ojczyzny”.
Nieprzypadkowo Kaczyńskiemu mylą się porządki polityczne i metafizyczne, bo dla niego partnerem jest… Pan Bóg. Więc co Kaczyński ma pod czapką?
„jeszcze ciągle jest czas, aby sytuację naprawić” – Donald Tusk
Kleofas Wieniawa punktuje wywiad z Tuskiem.
Donald Tusk był wystąpić u Moniki OLejnik w „Kropce nad i”. Wyjmuję z tej rozmowy kilka wątków in extenso.
Jak plasuje się polski konflikt na tle Europy i globalnie:
„Pozwoli pani, że dosłownie jednym zdaniem z racji tego urzędu, który pełnię, pozwolę sobie na ocenę bardziej globalną. Z całą pewnością to, co mnie – ale chyba nie tylko mnie – niepokoi to to, że pozycja Polski w świecie może stracić na znaczeniu, także ze względu na polityczny zamęt, z jakim mamy do czynienia i taką pogarszającą się reputację. Tutaj oczywiście – jak zawsze – większą odpowiedzialność dźwiga na sobie władza, a nie opozycja. To władza jest odpowiedzialna za pozycję państwa, w którym rządzi, a sytuacja zewnętrzna jest bardzo niepokojąca. To, co jest moim pierwszym i dojmującym wrażeniem, to to, że mamy do czynienia z polityczną niepewnością i politycznym bałaganem w naszej ojczyźnie wtedy, kiedy powinno się szczególnie dbać o całość i relatywną jedność”.
Wątki antyeuropejskie u Jarosława Kaczyńskiego nie są przypadkowe, o reszcie jego drobiazgu nie piszę, bo i Andrzej Duda się nie liczy, a Beata Szydło jest jak w słynnym już orędziu (bylejakim retorycznie i płaskim politycznie). Tusk:
„Mnie najbardziej nie to, że konflikt w Polsce stał się tak widoczny, bo to też nie pierwszy raz, ale że przekroczono pewne miary, że pewne proporcje zostały naruszone i że w dodatku w ostatnich miesiącach pojawia się zbyt wiele wątków antyeuropejskich i antyzachodnich, co ma strategiczne znaczenie, niestety w negatywnym sensie”.
„Nie wiem, czy ekipa PiS-u chce, aby Polska była poza Europą. (…) Skutki ich działań doprowadzają każdego dnia i miesiąca do erozji zaufania pomiędzy Polską a UE”.
O ostatnim głosowaniu w sejmowej sali kolumnowej, dokąd zbiegli przed opozycją posłolwie PiS z geniuszem na taborecie:
„Wydaje się, że prezydent RP jest instytucją, do której warto się zwracać, ale chyba nie ma się co łudzić, że prezydentura obiektywna, niepartyjna jest nadal czymś, co jest w mocy w Polsce. Więc bez szczególnych iluzji ale starałbym się rzeczywiście nakłaniać i prezydenta i władze konstytucyjne do tego, żeby pokonały emocje i potrafiły przełknąć coś, co mogą uznawać za upokorzenie i żeby wycofały się z tego bardzo twardego stanowiska, szczególnie jeżeli chodzi o przebieg głosowania nad budżetem”.
Kondycja demokracji w Polsce wg Tuska:
„Nie powiedziałbym dzisiaj, że demokracja jest w Polsce unieważniona. To byłaby przesada. Natomiast naruszane i łamane są pewne standardy, do których część Polaków jest bardzo przywiązana”.
„Nie używałbym tak twardych epitetów. Byłbym daleki od używania tego typu sformułowań dlatego, że warto mieć jakiś intelektualny i semantyczny zapas na przyszłość. To początek kadencji PiS-u, a nie koniec”.
O wygrywaniu z PiS:
„Po tamtej porażce (z 2005 roku) udało mi się zbudować siłę Platformy i później – trochę powiem ze sportową satysfakcją – 7 razy wygrać z tymi, którzy mnie raz pokonali”.
Tusk o walce o Polskę:
„Ja i tak tym wszystkim, którzy robią źle Polsce, nie odpuszczę. Czy w Brukseli, czy po powrocie do Polski, ale to nie musi się absolutnie wiązać z jakimś kandydowaniem czy stanowiskami. Ja już tego głodu nie mam. Natomiast głód walki o sensowne sprawy pewnie będzie mi towarzyszył do końca życia.”
Pointa:
Rekord Tuska z PiS przedstawia się 7 do 1. I o tyle głów wygrywa z Kaczyńskim. W związku z tym strawestuję passus z genialnej powieści Guentera Grassa „Blaszany bębenek”. Tusk przewyższa Kaczyńskiego o siedem taboretów.
JEŚLI KTOŚ NAM POWIE, ŻE PO ZMIANIE NA PiS JESTEM LEPIEJ, TO WYŚLEMY GO NA KONSULTACJE Z LEKARZEM LUB FARMACEUTĄ.
Oto czyste bezprawie.
—