Waldemar Mystkowski: Tani spektakl Kaczyńskiego

Posted: 8 stycznia 2019 in Polityka
Tagi: , , , , , ,

Tani spektakl Kaczyńskiego

„Cezar” z Nowogrodzkiej zagiął parol na Glapińskiego.

Politycy PiS mają cudowne właściwości, generują afery. Czego się nie dotkną, pączkują im szwindle, rozmnażają się. I bynajmniej nie chodzi o króliki, ten atrybut propagandowy odszedł wraz z byłym ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem.

Afera Komisji Nadzoru Finansowego, po której pupilek Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, Marek Chrzanowski siedzi za kratami, została trochę zapomniana, ale wygenerowała aferę SKOK Wołomin i najnowszy hit aferalny – uposażenie dwórek Glapińskiego.

Nikt nie zna właściwości fachowych owych blondynek, z których jedna zarabia przynajmniej 75 tysięcy zł miesięcznie. Lecz do tego nie potrzeba głębszej znajomości psychoanalizy Freuda, aby wiedzieć, że chodzi o aspekt obyczajowy i to bardzo konkretny, a nie wykoncypowany. Nie potrzeba do tego żadnej kozetki.

Na przesłuchanie prokuratorskie Glapińskiego do Katowic zasuwała razem z nim „dwórka” Martyna Wojciechowska, faworytka – jak się ją też nazywa, wszak faworytką Ludwika XV była pani de Pompadour. I to jest właściwy kierunek. W ogóle pisowscy prezesi spółek skarbu państwa wysoko uposażają swoje faworytki.

Ktoś dowcipnie zauważył, że o wysokości pensji faworytek prezesów nie powinien decydować prezes spółki, ale jego żona. I nie byłoby takich skandali, choć można byłoby faworytki krzyżować – jeden prezes pisowski do drugiego pisowskiego mógłby zwrócić się o pomoc, ty zatrudnisz moja blondynkę, a ja twoją. I trudniej byłoby złapać takiego Glapińskiego na faworyzowaniu swojej blondynki, acz w życiu doczesnym zawsze chodzi o trzy rzeczy: władzę, szmal i seks.

Na Glapińskiego pisowski Cezar wydał już wyrok – kciuk w dół: gleba. Teatrum reżyserowane z Nowogrodzkiej odbywa się na naszych oczach. Najpierw Jan Maria Jackowski, bogobojny senator PiS zapytał zatroskany, czy jedna ze współpracowniczek (nie ma takiego terminu w umowie o pracę, to termin raczej obyczajowy) zarabia 65 tys. zł i czy posiada aż takie wysokie kwalifikacje?

Wojciechowska jako dyrektor od komunikacji i marketingu musiałaby mieć kwalifikacje co najmniej Szekspira i Dostojewskiego i to pod warunkiem, że pracuje w spółce prywatnej, a nie w narodowym banku, gdzie obowiązuje tzw. ustawa kominowa.

Kciuk w dół Cezara z Nowogrodzkiej potwierdził inny świętoszek z pisowskiej parafii Jarosław Gowin. O blondynkach Glapińskiego powiedział: – „Jeżeli się potwierdzi, byłoby to bulwersujące”, a zarobki nazwał szokującymi. Pamiętajmy, iż to on twierdził, że uposażenie w poprzednim rządzie nie starczało mu do pierwszego.

Prezes się boi reakcji suwerena na wieść o wysokości zarobków faworytek, dlatego gdy ujrzał światło dzienne ten szwindel, odbywa się ten tani spektakl. „Cezar” z Nowogrodzkiej mógł zapytać o wszystko Glapińskiego na partyjnym opłatku. Kciuk jednak poszedł w dół. Ale… jak to w PiS, nie wiadomo do samego końca, kto pójdzie na odstrzał. Chyba że znowu się zaprą i największy obecnie kłamca po prezesie Kaczyńskim Mateusz Morawiecki coś wymyśli i rzeknie, że to wina Tuska i Platformy.

Dodaj komentarz