Kaczyński, zrób se schody ruchome

Posted: 16 lutego 2018 in Polityka
Tagi: , , , , ,

No i to jest bardzo słuszna koncepcja!

5 tekstów Waldemara Mystkowskiego.

Półprawdy Morawieckiego i strategia młotka

Mateusz Morawiecki ruszył na podbój Europy i zaczyna od Niemiec. Podbojem ma być to, co PiS zniszczył i utracił, czyli odbudowa wizerunku Polski, wpłynięcie na to, aby struktury unijne wycofały się z procedury uruchomienia artykułu 7 Traktatu UE, czyli ewentualnych sankcji. Celem głównym zaś jest, aby za dużo nie utracić funduszy unijnych w nowym rozdziale budżetu na okres po 2020 roku.

Przed spotkaniem z kanclerz Angelą Merkel premier udzielił wywiadu „Die Zeit”, który został przedrukowany przez „Gazetę Wyborczą”. Już na tym poziomie w PiS słychać, iż wywiad został udzielony medium niemieckiemu, a nie polskiemu. Typowe pisowskie szuru-buru, aby wciskać kit swojemu ciemnemu ludowi. „Wyborcza” współpracuje z „Die Zeit” w ramach wymiany materiałami w najważniejszych europejskich gazetach, przedruki są w nich codziennością. Morawiecki wszak nie udzielił wywiadu jakiemuś „Beobachter”, aby mogła wywiad przedrukować „Gazeta Polska Codziennie”.

„Wyborcza” wywiad z Morawieckim poddaje analizie i wytyka 6 półprawd, które ten raczył zaserwować niemieckiemu czytelnikowi. Polski dziennik nazywa to patriotycznie półprawdami, acz to są nieprawdy, gdyż w naturze logiki nie występuje pojęcie półprawdy. Wypowiedzi Morawieckiego ciągle są traktowane z taryfą ulgową.

Zniszczenie przez PiS trójpodziału władzy Morawiecki zwala na język, jakoby to miało być wynikiem „nieporozumień semantycznych i proceduralnych”, a przy tym kłamie, ile wlezie, uciekając się do takich sztuczek, jak podwyższenie liczby sądów do 760 (a jest ich w całym kraju 377), aby zmniejszyć skalę odwołań w nich prezesów – przynajmniej 75 – przez Zbigniewa Ziobrę. Chachmęcenie niegodne dorosłego człowieka.

Tego rodzaju półprawdy rzecze Morawiecki. Wg premiera przez 70 lat Polska nie wyjaśniała swojego stanowiska na świecie, przyszedł PiS… i wyjaśnia. W Polsce wiemy, że partia Kaczyńskiego kłamie na potęgę, a na świecie ośmiesza nas. Ten wywiad ma zresztą taką wymowę, choć jest on bardziej elegancki niż „zwycięstwo” 1:27 Beaty Szydło.

Ani Niemcy się nie nabiorą na „półprawdy” Morawieckiego, ani Bruksela. Mamy do czynienia z retoryczną zmianą strategii. Podobno polskie służby dyplomatyczne negocjują z Komisją Europejską wstrzymanie procedur dotyczących art. 7, a tym samym, aby nie zastosowana została filozofia wyrażona przez unijną komisarz sprawiedliwości Verę Jourovą, iż podział wszystkich europejskich funduszy na okres po 2020 roku będzie związany z zachowaniem praworządności.

Podobno – bo na razie poruszamy się w sferze „podobno” – PiS w negocjacjach z Brukselą chce poświęcić Zbigniewa Ziobrę, który ma być zdymisjonowany. Tym samym mogłoby dojść do sytuacji, iż Solidarna Polska wyszłaby z pisowskiej koalicji Zjednoczonej Prawicy. Na jej miejsce wszedłby ojciec premiera Kornel Morawiecki z kilkoma posłami, którzy weszli do Sejmu z list Kukiz ’15. Czy tak się stanie? O tym spekulują polscy dziennikarze korespondujący z Brukseli.

Na taki handelek Bruksela nie pójdzie. Takie decyzje musiałyby być poparte prawem, tzw. ustawy sądownicze musiałyby być znowelizowane, a tym samym pozycja Andrzeja Dudy – parafującego – uległaby dalszej degradacji. To bardzo subtelna gra, o którą nie podejrzewam polityków PiS, w tej partii stosowana jest toporna strategia młotka. Przede wszystkim Kaczyński wzmocniłby pozycję Morawieckiego swoim kosztem, a o to nie podejrzewam prezesa PiS.

Walczymy do końca !

Wszyscy jesteśmy Frasyniukami

Kaczyński wraz ze swoimi akolitami ośmieszają nas, pogrążają kraj w małości.

W walentynkową Środę Popielcową przyszli skoro świt po Władysława Frasyniuka. Czarna łapa wykluwającego się reżimu kaczystowskiego wzięła się za legendę „Solidarności” (tej klasycznej z lat 80-81 i stanu wojennego, a nie dzisiejszej kunktatorskiej).

Skojarzenia z najściem Barbary Blidy, które w 2007 roku skończyło się śmiercią posłanki, jest oczywiste, bo to ta sama władza i ten sam minister sprawiedliwości. Rzecz jasna, nie mogło to odbyć się bez wiedzy prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który dla rządu Mateusza Morawieckiego jest naczelnikiem. Wszak prezes PiS kręci tym interesem władzy, minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński mógł tylko czuwać pod telefonem.

Przyszli i skuli Frasyniuka, jak bandziora, przy rejestrującej zdarzenie kamerze. To nie tylko nadmierna demonstracja, ale przede wszystkich zastraszenie. Frasyniuk nie jest strachliwy, ale inni wg tej logiki mają robić pod ogonem, gdy na nich się tupnie.

Trudno zestawiać Frasyniuka z innymi postaciami i zdarzeniami, gdyż od początku władzy PiS społeczeństwo obywatelskie toczy walkę o demokrację i  praworządność w kraju, których coraz mniej. Frasyniuk jakoby naruszył „nietykalność” policjantów na kontrmiesięcznicy. A może to ci Kulsonowie nie radzą sobie z demonstrującymi Frasyniukami? Oczywiście, że tak.

Dzisiaj w obliczu opresyjnych działań wszyscy jesteśmy Frasyniukami. Dlaczego jednak Kulsonowie nie wypowiedzą posłuszeństwa tej władzy? Politycy PiS uzasadniają, iż każdy jest równy wobec prawa, co średnio inteligentnego Polaka musi śmieszyć. A czy Kaczyński jest równy (Lech Wałęsa ma deprecjonujące określenie na temat gabarytów prezesa PiS, co dzisiaj nie omieszkał napisać na Twitterze) wobec prawa i może nie stawiać się na Komisję Etyki, która wzywa go do odpowiedzialności za „mordy zdradzieckie i kanalie”? A może Straż Marszałkowska skułaby prezesa na sali sejmowej i doprowadziła go, gdzie trzeba?

Zdarzenie z Frasyniukiem wydaje się być drobne, jest jednak symptomatyczne dla tego, z czym mamy dzisiaj do czynienia. PiS niszczy demokrację w Polsce, a my wraz z Frasyniukiem temu mówimy „nie”, sprzeciwiamy się. Widzi to świat zachodni, który poprzez swoje instytucje nawołuje władze PiS do cofnięcia się. Plama na honorze Polaków jest coraz większa, a może stać się krwawa, bo Kaczyński wraz ze swoimi akolitami nie cofną się. Ośmieszają nas, pogrążają kraj w małości, w swoim bajorku utrzymania władzy za wszelką cenę.

Idzie gorsze, niż owo najście o świcie domu Frasyniuka. Zaczęło się od domu Frasyniuka, a skończy na wspólnym domu: Polska. Taka jest logika tej władzy spod ciemnej gwiazdy.

KTO Z WAS JEST ZA TYM, ABY TERAZ DOPROWADZONO KACZYŃSKIEGO??? Wszyscy równi wobec prawa, prawda?

Triada policji: omerta, paralizator i nowenna

System wysokich nagród tworzy najbardziej trwałe więzi wśród nagrodzonych.

Ministrowie rządu PiS nagrodzeni zostali premiami rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych – 21 konstytucyjnych ministrów (od 65 100 zł rocznie do 82 100 zł), 12 ministrów w KPRM (od 36 900 zł rocznie do 59 400 zł) oraz była premier Beata Szydło (65 100 zł).

Jeżeli zestawiamy system nagród PiS z brakiem podobnego premiowania w poprzednim rządzie koalicji PO-PSL, to nie należy być zdzwionym, że politycy Platformy oczekują uzasadnienia wypłaty „bulwersujących” i „nielegalnych” nagród dla ministrów, zwłaszcza dla tych, którzy się nie sprawdzili i zostali dymisjonowani.

Można tylko mniemać, ile ciężarówek ośmiorniczek mogliby zakupić ministrowie Platformy, gdyby podobnym konfetti szmalu sami się obsypali. Jestem wyrozumiały tylko dla Beaty Szydło, która kilka dni temu sama siebie publicznie pochwaliła za rekonstrukcję rządu, bo sama siebie zrekonstruowała: – „Dotrzymałam słowa, bo rekonstrukcja nastąpiła”.

System wysokich nagród tworzy najbardziej trwałe więzi wśród nagrodzonych. Trzymają się razem w chwilach kryzysu i nawzajem o sobie nie powiedzą złego słowa: ani mru-mru. W języku powszechnie znanej organizacji nazywa się to omerta.

Jak inaczej można interpretować nagrodzenie wysokimi odprawami – po kilkadziesiąt tys. zł. (od 45 do 70) – komendantów dolnośląskiej policji, którzy ukrywali okoliczności śmierci Igora Stachowiaka? Za kilkadziesiąt tysięcy złotych większość podobnych ludzi o letniej moralności będzie trzymało „mordę w kubeł”. Za omertę się płaci.

Platforma Obywatelska domaga się dymisji wiceministra Jarosława Zielińskiego, który w MSWiA odpowiada za policję. Wolne żarty, Zieliński to wyżarciuch, wie, jak nic nie potrafiąc, budować swoją pozycję w oczach prezesa Kaczyńskiego. Albowiem Zieliński wie, czym zastąpić miesięcznice smoleńskie, które niebawem się skończą. Mianowicie policjanci będą obchodzić nowenny niepodległościowe – każdego 11 dnia miesiąca – na klęczkach w kościołach.

Wiceministra niejako pochwalił minister spraw wewnętrznych. Joachim Brudziński w Gorzowie Wlkp. stwierdził, że za rządów PiS wzrosło zaufanie Polaków do policji. Na twittterowym koncie PiS zacytowano nawet słowa Brudzińskiego: – „Troska o zdrowie i bezpieczeństwo nie powinna mieć ceny”. Dodajmy: niskiej ceny.

Taka obowiązuje triada wartości w policji pod zarządem PiS: omerta, paralizator i nowenna.

KULT JEDNOSTKI W PARTII PiS STAŁ SIĘ FAKTEM. Jak to Radek Kuźniar napisał: „Nie będę się wypowiadał, nie jestem psychiatrą”. ZAORANE 🙂

Morawiecki jak drzewko bonsai

Mateusz Morawiecki spija Jarosławowi Kaczyńskiemu słowa z ust, jak ambrozję. Prezes był łaskaw powiedzieć na miesięcznicy, iż „musimy odrzucać antysemityzm, ale nie znaczy to, że musimy przyznawać rację Żydom”. Co zresztą bliskie jest słowom Władysława Gomułki z 1968 roku, który był przeciw antysemityzmowi, on tylko walczył z syjonizmem.

Kaczyński nie potępił antysemityzmu, ale go odrzucił, to jak w powszechnej frazie: „nie jestem antysemitą, ale…”. Nowela ustawy o IPN, jej tryb przyjmowania, uzasadniania i podpisania przez Andrzeja Dudę (mimo dwóch artykułów odesłanych do tzw. Trybunału Konstytucyjnego) to celowe (a jeżeli nie, to Kaczyński nie nadaje się do polityki) wzbudzenie demonów antysemityzmu, które w polskiej tradycji i kulturze tworzą osobny gen polskości. Jeżeli ktoś zaprzecza temu, to jest zakłamany, a do tego nie zna polskiej kultury i historii.

Co następnego dnia po miesięcznicy powiedział Morawiecki? Otóż: „Unikajmy antysemickich wypowiedzi”. Capisce? Myśl, co myślisz, nawet to rób, tylko unikaj wypowiedzi. To jest przyklepywanie antysemityzmu. Morawiecki też go nie potępił, tylko zalecił skrywanie. Ba, był rzec, iż „polska jako jedyny kraj zasłużyła na drzewko Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”.

A mi się wydawało, iż chodzi o prawdę historyczną, a nie usprawiedliwianie. Polacy mają najwięcej drzewek w Yad Vashem, ale niewiele więcej niż Francuzi, czy Holendrzy. A Żydów wśród nas było wielokroć więcej. Pod względem pomocy jesteśmy karłami, chyba że Morawiecki myślał o jakimś drzewku bonsai. Kiepska nasza pomoc Żydom może być jedynie usprawiedliwiona tym, że to u nas groziła za to kara śmierci, a we Francji nie. Ale też kara śmierci groziła za posiadanie broni, a tę przechowywaliśmy.

Zdecydowanie więcej drzewek byłoby w Yad Vashem, gdyby Polacy byli solidarni z sobą, gdyby nie było wśród nas tylu szmalcowników. Ale ta prawda nie powinna Polaków razić, przyznanie się do niej czyniłoby nas wielkimi. Niestety dzisiaj mamy takich polityków u władzy, jak Kaczyński i Morawiecki. Otóż tym skrywaniem Morawiecki zaliczył się dla mnie do polityków „bonsai”.

Kaczyński w swoim pokrętnym języku w istocie usprawiedliwił antysemityzm, co dość szybko pojął Morawiecki, on tak ma – wyćwiczył się, jako prezes banku, aby zginać kark przed właścicielami. Gdyby jednak sam musiał wypowiedzieć się oryginalnie o antysemityzmie, nie podejrzewam, by mogła być to jakaś głębsza myśl. Morawiecki intelektualnie – mam na myśli umiejętność poruszania się w polskiej tradycji i kulturze – jest bonsai.

Swego czasu politycy PiS wykuwali nowy patriotyzm. Dzisiaj może nie ma starego antysemityzmu, wyznawanego przed wojną przez endeków i po cichu przez sanację, mamy za to jego nową postać zdefiniowaną przez Morawieckiego: „unikajmy antysemickich wypowiedzi”. Nie mówmy głośno, zaś antysemityzm Ziemkiewicza czy Marcina Wolskiego w TVP zaliczymy do wolności słowa.

PiS skłócił się ze wszystkimi, usprawiedliwia się ciągle i wciąż, rażąc swoich przeciwników takimi krętactwami, jakie wypowiedział Kaczyński, a spił mu z ust Morawiecki. Stara broń artyleryjska nosiła nazwę „kartacz”, a bronią retoryczną PiS do rażenia przeciwników jest „krętacz”.

Hej Co jeszcze zgnoicie?

Ustawa o IPN może być wstępem do gorętszego konfliktu

Ustawa o IPN spowodowała nie tylko kryzys w stosunkach dyplomatycznych z Izraelem i USA, ale też z Ukrainą. O tym ostatnim kryzysie najmniej się mówiło, a ten aspekt może być równie ważny, a może nawet ważniejszy. Przewidywane są kary dla tych, którzy nie podporządkują się prawdzie historycznej ustanawianej przez władze PiS, przede wszystkim otwarta zostaje możliwość dla propagandy nacjonalistycznej, która ma mobilizować społeczeństwo na czas konfliktu.

Rada Najwyższa Ukrainy wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że ustawa o IPN „otwiera drogę do manipulacji i wzmocnienia antyukraińskich tendencji w polskim społeczeństwie”. Długo nie trzeba było czekać, aby usłyszeć od nacjonalisty ukraińskiego Ołeha Tiahnyboka, szefa partii Swoboda, iż ustawa o IPN to „otwarcie drugiego frontu” z Ukrainą. Strona polska jakoby liczy, że „jeśli Ukraina rozpadnie się w wyniku moskiewskiej agresji, to będzie ją można podzielić”. Tym samym – uważa lider Swobody – „Polacy przedstawili de facto swoje roszczenia terytorialne wobec naszego kraju”.

Czy ukraiński nacjonalista ma prawo mniemać, iż Kaczyński kieruje się taką wizją imperialną? Należy przypomnieć: na początku konfliktu na Krymie i wojny w Donbasie przyjaciel Kaczyńskiego, Viktor Orban, oświadczył, że Węgry zgłaszają chęć odzyskania swoich historycznych ziem obecnie leżących w obrębie Ukrainy.

Z kolei Marek Migalski w rozmowie z Cezarym Michalskim (portal crowdmedia.pl) uważa, że Kaczyński „będzie chciał mieć jakiś sukces na arenie międzynarodowej”. A tym może być zaostrzenie kursu na wschodnim froncie. Wpisanie do ustawy o IPN fragmentu antybanderowskiego może być początkiem tego, czego obawia się szef ukraińskiej Swobody, Tiahnybok. PiS za to został publicznie pochwalony przez partię Putina i przez Kadyrowa, zamordystę Czeczenii.

Ponadto podczas obrad parlamentarnego zespołu śledczego ds. zagrożeń bezpieczeństwa państwa powołanego przez klub Platformy Obywatelskiej na ostatnim spotkaniu zadano pytanie: dlaczego najbardziej prorosyjski amerykański kongresmen Dana Rohrabacher, nazywany przyjacielem Putina, po wizycie w Moskwie przyjechał bezpośrednio do Polski i spotkał się z Antonim Macierewiczem i Jarosławem Kaczyńskim, mimo że ten ostatni rzadko przyjmuje u siebie przy Nowogrodzkiej zagranicznych polityków? Ów kongresmen był przeciwny przyjęciu Polski do NATO, jest też entuzjastą aneksji Krymu przez Rosję.

Czyż nie mamy prawa się niepokoić, iż może nas pchnąć w gorący konflikt, bo tak uprawia politykę – zaostrza konflikty wewnątrz kraju, ze wszystkimi się skłóca i nie potrafi się wycofać z błędów. Zaś mając w perspektywie utratę władzy, prezes PiS może wykreować rzeczywistą wojenkę, licząc na patriotyczny zew krwi Polaków.

, czyli manifest programowy i . – Nasze porozumienie programowe ma być oparte na wartościach i twardym fundamencie – mówi poseł . To ma być krok milowy do prawdziwej umowy koalicyjnej, zapewniają politycy (wiadomo.co).

Dodaj komentarz