Posts Tagged ‘Paul W. Jones’

Osiół.

Andrzej Duda zaczyna się już bać. Pisze o tym Wojciech Czuchnowski („Wyborcza”). Zatrzeszczała uruchomiona przez PiS machina niszczenia niezależności polskich sądów. Prezydent Andrzej Duda postawił się ministrowi Zbigniewowi Ziobrze i wstrzymał prace nad ustawą pozwalającą partii władzy przejąć kontrolę nad Krajową Radą Sądownictwa.

Prezydent ma wątpliwość, czy zakładane w ustawie skrócenie obecnej kadencji KRS jest zgodne z Konstytucją RP. A już zapowiadał się blitzkrieg na miarę zwycięstwa „przedstawicieli suwerena” nad Trybunałem Konstytucyjnym.

Ziobro o sądach: „patologia”

Media publiczne i prorządowe od miesięcy zohydzały wizerunek sędziów, przedstawiając ich jako zwyrodnialców, drobnych złodziei i alimenciarzy. Ziobro i jego współpracownicy w jednym zdaniu wymieniali sądy z takimi słowami jak „patologia”, „klika” oraz „sitwa”. Grozili dyscyplinarkami i brali w obronę sprawcę ataków na sędziego podczas rozprawy. Sejm, nie przejmując się sprzeciwem opozycji, wszystkich środowisk prawniczych i organizacji międzynarodowych, przyjął w pierwszym czytaniu nowe przepisy o KRS.

Wydawało się, że teraz sprawę klepnie tylko komisja sprawiedliwości z niezawodnym prokuratorem Piotrowiczem na czele, potem szybka ścieżka w Senacie, podpis prezydenta i latem, a najpóźniej jesienią Ziobro zamelduje prezesowi, że zadanie „odzyskania sądów” zostało wykonane.

Czemu Duda stawia się Ziobrze

Co poszło nie tak? Czemu prezydent stawia się Ziobrze, chociaż dotychczas „niezłomnie” parafował wszystko, czego tylko chciała partia? Przecież jeszcze niedawno Andrzej Duda mówił, że Ziobro był „najlepszym w historii ministrem sprawiedliwości”…

Nie wierzę w „przebudzenie” Andrzeja Dudy. Dotąd prezydent za nic miał nawoływania, by szanował swój urząd i stał na straży konstytucji. Nie przejmował się głosami swoich wychowawców z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy przypominali mu zasady państwa prawa wpajane na studiach prawniczych.

Duda się boi

Powód sprzeciwu głowy państwa wydaje się inny: Krajowa Rada Sądownictwa jest organem państwa, którego członkowie mają w konstytucji zagwarantowaną pełną kadencyjność. Oprócz KRS taką gwarancję ma w konstytucji tylko Prezydent RP. Jeżeli dzisiaj obecna władza zmieni tą zasadę odnośnie do Rady, to Andrzej Duda nie może mieć pewności, że władza następna (albo nawet jeszcze ta sama) nie zrobi tego w stosunku do jego urzędu.

Sprzeciw prezydenta to nie „przebudzenie”. To strach.

Dla radnego PiS Rafała Piaseckiego z Bydgoszczy.

Ambasador USA o kwestii smoleńskiej: nie widzimy już nic, co moglibyśmy zrobić

BRAWO DLA NIEZALEŻNYCH SĄDÓW. PROKURATURA NIE ZAMIECIE POD DYWAN KOLEJNEJ SPRAWY DZIAŁACZKI PiS

Monika Olejnik pisze o państwie PiS. W państwie praktycznym PiS-u – jakże innym od państwa teoretycznego PO! – armia może tracić 30 generałów i 250 pułkowników, można też sobie pozwolić na ujawnienie własnych szpiegów. Bo najważniejsze jest ściganie Tuska

Państwo za czasów PO przez osiem lat było teoretyczne – to ulubiony cytat z podsłuchanej rozmowy między Bartłomiejem Sienkiewiczem a Markiem Belką. Powtarzany przez prezydenta Andrzeja Dudę, premier Beatę Szydło, szefa MSW Mariusza Błaszczaka. Częściej cytowany jest Bartłomiej Sienkiewicz niż Henryk Sienkiewicz.

Dzisiaj rzeczywiście państwo polskie staje się praktyczne: pękająca opona w limuzynie prezydenta, pędzący samochód z panią premier zatrzymujący się na drzewie, uciekający z miejsca wypadku kierowca Antoniego Macierewicza.

W państwie praktycznym należy sobie wszystko podporządkować. Trwa zamach na sędziów, na Sąd Najwyższy. Najlepiej wszystkich wymienić i zacząć od początku, bo przecież jak to możliwe, by w sądach pracowali ci sami ludzie co przed 1989 r.?

Co innego w prokuraturze. Najnowsza „Polityka” pisze o wiceprokuratorze generalnym Waldemarze Puławskim, który „czuwa nad śledztwem dotyczącym Donalda Tuska”. Puławski od 1984 r. pracował w warszawskiej prokuraturze, a już w III RP weryfikował śledczych. A przypomnę jeszcze słynnego prokuratora Piotrowicza, który macha nam przed oczami konstytucją.

W państwie praktycznym można przesłuchiwać przez osiem godzin przewodniczącego Rady Europejskiej, żeby sprawdzić, czy przypadkiem służby rosyjskie i polskie ze sobą nie współpracowały. W państwie praktycznym szefem SKW może być człowiek, który znalazł na swoim płocie martwą wiewiórkę i twierdził, że ktoś mu ją przyczepił w odwecie za jego działalność. Po tzw. dobrej zmianie „wykańczać” caracale może dr Berczyński, który pochwalił się Magdalenie Rigamonti, jak uratował Polskę przed francuskimi śmigłowcami.

Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzecza, oświadcza, że nie ma z tym nic wspólnego, ale okazuje się, jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, że dr Berczyński dostawał dokumenty z Inspektoratu Uzbrojenia MON. Na jakiej podstawie? Tego nie wiemy. Dlaczego miał dostęp do materiałów niejawnych, tego też nie wiemy. W państwie teoretycznym byśmy zapewne wiedzieli.

Władza chce zmienić wszystko. Ma zakusy na konwencję antyprzemocową, choć jest wielu skorych do bitki mężczyzn, można takich odnaleźć w PiS.

W państwie praktycznym minister obrony narodowej może lekceważyć prezydenta, nie odpowiadać na jego listy, a armia może tracić 30 generałów i 250 pułkowników. W państwie praktycznym można sobie pozwolić na ujawnienie szpiegów dzięki czemu, jak pisze w „Wyborczej” Wojciech Czuchnowski, „obce służby, nie ruszając się zza biurka, mogą zidentyfikować naszych szpiegów, a potem odtworzyć ich kontakty za granicą”.

Ale co to obchodzi szefa SKW pana Piotra Bączka. On ściga Tuska i to jest najważniejsze przesłanie obecnej władzy.

PIĘKNE PODSUMOWANIE RZĄDÓW PiS. Rachunek sumienia znaleziony w sieci. Autor: Ada112

Waldemar Mystkowski pisze o ambasadorze Przyłębskim i Beacie Szydło.

Ambasador RP w Niemczech Andrzej Przyłębski nie może być pewien swego stołka, bo jego zwierzchnik Witold Waszczykowski też nie jest pewny posady, może wylecieć przy pierwszej lepszej rekonstrukcji. Nie wiem, jakim łukiem Przyłębski obejdzie ustawę dekomunizacyjną, wszak ma solidną teczkę w IPN jako TW Wolfgang. Może liczyć, iż ustawa zostanie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, a tam żona Julia z innym agentem Mariuszem Muszyńskim znajdą jakiś haczyk, aby nie podlegał lustracji.

Przyłębski jednak musi punktować u prezesa, u którego splotem słonecznym czy też piętą Achillesa jest „Tusk”. Walniesz Kaczyńskiego Tuskiem to jęczy na cały kraj i wyzywa: ty elemencie animalny, najgorszy sorcie, gestapo. Przyłębski nieprzypadkowo przybrał ksywkę Wolfagang, bo lubi jako Wolf poszczekać, poszarpać za nogawki i wyć do księżyca.

W Berlinie Przyłębskiego nie tolerują, zresztą nie uprawia żadnej dyplomacji, bo dla polityki PiS jest ona zbędną. Ambasador a to załatwi salę kinową dla filmu „Smoleńsk” (kilka miesięcy za tym chodził), a to dla jakiegoś lokalnego dziennika poszczeka na Tuska. Proszę zauważyć, że nie piszę, iż zamienia się w kundelka, ale w Wolfa. Szarpie za nogawkę Tuska i szczerzy zęby na łamach „Neue Osnabrücker Zeitung”, sugerując, że to był niemiecki kandydat: „najwyraźniej z punktu widzenia Berlina istniały nie cierpiące zwłoki powody, by przedłużyć kadencję Donalda Tuska”.

Spowodowało, że – mówi to dyplomata (w istocie wzorzec z Sevres dyplomatołka wg definicji niezapomnianego Władysława Bartoszewskiego): „Wina za pogorszenie się stosunków polsko-niemieckich leży po stronie Niemiec”. Hau, hau – szczeka Wolf Przyłębski, a tak naprawdę boi się o posadę i melduje prezesowi: Heil, heil.

W o wiele ważniejszej niemieckiej gazecie, bo w „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) – ichniej „Gazecie Wyborczej” – ukazał się artykuł podpisany przez Beatę Szydło. Wszak wiadomo, że pani premier tego nie mogła napisać, lecz podpisała. Nie waham się tak nazywać, choć język jest szydłowski – ble, ble godny magla – pusty znaczeniowo, owijający bawełnę w inną bawełnę, jest to zresztą charakterystyka PiS. Nie potrafią zająć się konkretami, bo najlepsi są w pluciu na przeciwników politycznych.

Artykuł publikuje „FAZ” z powodu tego, iż w niedzielę w Hanowerze Szydło wraz z Angelą Merkel będą otwierały targi przemysłowe. Szydło „pisze” o wszystkim, a tak naprawdę o niczym, przy tym wciskając sporą dawkę kłamstw, pisowskiej trucizny. My, w Polsce już się uodporniliśmy (co cię nie zabije, to wzmocni), a szkoda, gdyż przeciwstawić się złu najlepiej za pierwszym razem, gdy jest determinacja. Szydło kłamie w czytelnicze niemieckie oczy: „Polska nie jest przygotowana na falę uchodźców”, ale „dobrze radzimy sobie z ponad milionem ukraińskich obywateli”.

Takich oszustw i bleblań jest co nie miara, ale pojawia się też inny ton: „Jesteśmy gotowi do zawierania dobrych kompromisów we wszystkich ważnych kwestiach europejskich”. Te „dobre kompromisy” znamy w Polsce jako „dobrą zmianę”. Niemcy ani nikt w Europie na to się nie nabiorą, bo nie ma żadnych „dobrych” konkretów.
Na szczęście o Tusku autor podpisany jako Szydło nic nie pisze. I to jest najlepszy element tego artykułu. Szydło w Niemczech jednak wystąpi i na jakimś konkrecie się wyrżnie, bo tak mają wszyscy pisowcy (Morawiecki, Waszczykowski, itd.), którzy na światowych salonach otwierają buzie.

REALIZUJE PLAN „POLSKA W RUNIE”?

UMARLIŚMY ZE ŚMIECHU :)))))))))

Pod MON pikieta przeciw szkodnikowi Macierewiczowi. ANTONI pod sąd! KTO JEST ZA?

Kleofas Wieniawa pisze o aferach Macierewicza.

Beata Szydło nie dostała pozwolenia od prezesa, aby zdymisjonować Antoniego Macierewicza. Więc wotum nieufności Platformy Obywatelskiej wobec ministra obrony będzie miało formę krytyki, a jest za co go rugać, bo to postać z pogranicza zaprzaństwa i zdrady.

Przegranym też może czuć się Andrzej Duda, dla którego polityka epistolarna jest najwyższą formą sprzeciwu i buntu wobec odebrania mu konstytucyjnych prerogatyw. Macierewicz i tak wykopyrtnie. Oby jak najprędzej, aby straty były względnie najmniejsze.

Afera z Wacławem Berczyńskim ma posmak korupcji i znamiona wielkiej afery. Ten człowiek tak czuł się pewnie pewnie, że chlapał jęzorem bez opamiętania.

Widać, iż wyobraźnię ma kiepską, bo fabuła z ładunkiem termobarycznym to jakość grafomanii. Na wierzch będą wychodzić coraz gorsze rzeczy.

DOBRE 🙂

>>>